Na zakończenie „Festiwalu Dyni” u Bei, przedstawiam Wam przepis na piękny i całkiem okazały chleb dyniowy. Jest to moje trzecie podejście do tego wypieku, w poprzednich latach próbowałam innych przepisów, z których ostatecznie nie byłam całkiem zadowolona. Tym razem podejście do tego wypieku zakończyło się sukcesem :)
Chleb swój kolor zawdzięcza dodatkowi znacznej ilości dyniowego puree. Dodatkowo jest w nim sporo pestek dyni, które przyjemnie chrupią. Jeśli posiadacie olej z pestek dyni, warto również dodać odrobinę do ciasta, by wzmocnić dyniowy smak.
CHLEB DYNIOWY
- 400g mąki pszennej chlebowej (u mnie typ 650),
- 100g mąki orkiszowej pełnoziarnistej (lub pszennej pełnoziarnistej),
- 30g świeżych drożdży,
- 300g puree z dyni,
- ok. 50ml kefiru lub maślanki,
- 2 płaskie łyżeczki soli,
- 1 łyżeczka cukru,
- 2 łyżki oleju z pestek dyni (lub oliwy),
- 100g pestek dyni
Drożdże wkruszyć do kubeczka, dodać cukier, odstawić na 2-3 minuty i rozetrzeć, aż drożdże się rozpuszczą. Dodać kefir (lub maślankę) i wymieszać.
Obie mąki wsypać do miski. Dodać sól, olej z pestek dyni (lub oliwę) oraz kefir z drożdżami. Wyrobić ciasto, aż będzie jednolite, gładkie i zacznie odklejać się od miski. Jeśli ciasto jest za twarde, dodać jeszcze nieco kefiru, a jeśli zbyt kleiste – nieco mąki (konsystencja ciasta zależy głównie od gęstości użytego puree). Na koniec dodać pestki dyni i jeszcze raz wyrobić.
Miskę przykryć ściereczką i odstawić na 45-50 minut, aż ciasto podwoi objętość.
Drugą miskę lub durszlak wyłożyć ściereczka i obficie posypać mąką (można też użyć koszyka do wyrastania chleba, jeśli ktoś ma). Wyrośnięte ciasto ponownie krótko wyrobić, uformować kulę i włożyć do oprószonej mąką miski/formy, złączeniem do góry. Przykryć drugą ściereczką i ponownie odstawić na około 40 minut do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzać do 220 stopni.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Chleb jednym sprawnym ruchem wyłożyć na blachę, jeśli się trochę rozpłaszczył, dłońmi poprawić jego kształt. Ostrym nożem zrobić na chlebie nacięcia. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 10 minut. Następnie zmniejszyć temperaturę do 200 stopni i piec jeszcze 30 minut.
Aby sprawdzić, czy chleb jest upieczony, należy go postukać – powinien wydawać głuchy dźwięk.
Może zainteresuje Cię również
Scones to małe bułeczki, które w Wielkiej Brytanii podaje się najczęściej jako przekąska do herbaty. Na blogu do tej pory pojawił się podstawowy przepis na scones, przepis na scones z czekoladą oraz przepis na wytrawne scones z serem cheddar. Tym razem przygotowałam urocze i żółciutkie scones z dodatkiem dyniowego puree. Dynia nie wpływa w zasadzie na smak bułeczek, a jedynie nadaje im piękny kolor.
Scones robi się banalnie łatwo, należy jedynie pamiętać, by zbyt cienko nie rozwałkować ciasta (ja po prostu rozpłaszczam je dłońmi). Scones po upieczeniu powinny mieć cylindryczny kształt i łatwo rozdzielać się na dwie połówki, nawet bez użycia noża.
Takie bułeczki podaje się jeszcze ciepłe, najczęściej smarując je jogurtem greckim lub śmietaną oraz dżemem. Ja przy okazji przetestowałam dżem z czerwonych pomidorów, który jakiś czas temu zakupiłam z ciekawości w jednej z sieciówek podczas hiszpańsko-portugalskiej akcji promocyjnej – okazał się mega słodki, ale bardzo smaczny i świetnie przypasował do tych bułeczek :)
DYNIOWE SCONES
(przepis na 9 sztuk)
- 270g mąki pszennej,
- 150g puree z dyni,
- 70g masła,
- 40g cukru,
- 1 jajko,
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia,
- 3 łyżki rodzynek,
- odrobina mleka do posmarowania wierzchu bułeczek
Mąkę i proszek do pieczenia wymieszać w misce. Dodać masło i palcami rozdrobnić na kruszonkę. Dodać cukier, jajko, puree z dyni i rodzynki, zagnieść miękkie ciasto (w razie potrzeby, jeśli ciasto jest bardzo kleiste, można dodać jeszcze odrobinę mąki, ale nie za dużo, bo scones wyjdą twarde. Nie zagniatać zbyt długo - w cieście mogą pozostać grudki).
Ciasto wyłożyć na podsypany mąką blat i rozpłaszczyć dłońmi lub rozwałkować na grubość 1,5-2 cm. Szklanką lub kieliszkiem o cienkich krawędziach wycinać kółka i kłaść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Każdą bułeczkę posmarować mlekiem za pomocą pędzelka.
Piec w 220 stopniach przez 12-15 minut, aż będą złociste.
Najsmaczniejsze są jeszcze ciepłe.
Może zainteresuje Cię również
Puree z dyni to wdzięczny materiał do rozmaitych potraw na bazie mąki, takich jak kluski czy kopytka. Kilka lat temu na blogu pojawił się przepis na dyniowe gnocchi z sosem z sera pleśniowego, a dziś przedstawiam bardzo proste, ale uroczo wyglądające kluski śląskie z dodatkiem dyni. Dynia nie wpływa za bardzo na smak klusek (no, może nadaje lekkiej słodyczy) i raczej pełni w nich rolę kolorotwórczą ;)
Takie kluski nadają się jako dodatek do praktycznie takich samych potraw, jak zwykłe, na przykład mogą być genialnym uzupełnieniem jesiennych gulaszy.
Przepis ten powstał w ramach wspólnego gotowania dyniowych klusek wraz z Gin, Mopsikiem, Zuzią i Martynosią.
DYNIOWE KLUSKI ŚLĄSKIE
(przepis na 4 porcje)
- 500g obranych ziemniaków,
- 150g puree z dyni (im gęstsze, tym lepsze),
- 1 żółtko,
- mąka ziemniaczana,
- sól
Obrane ziemniaki ugotować do miękkości. Odcedzić, zostawić na kilka minut by odparowały po czym dokładnie ugnieść praską. Odstawić do wystudzenia (mogą być lekko ciepławe). Następnie dodać dynię, żótko i szczyptę soli, wymieszać. Jeśli puree dyniowe było rzadkie, można nie dodawać żółtka, żeby nie rozrzedzać dodatkowo ciasta (zabierze wówczas zbyt dużo mąki i kluski po ugotowaniu mogą wyjść zbyt twarde). Masę przełożyć do miski i wyrównać powierzchnię. Nożem podzielić masę na krzyż na 4 części. Jedną ćwiartkę usunąć i dolepić do pozostałych trzech części, a w powstały ubytek wsypać mąkę ziemniaczaną. Następnie dość szybko i sprawnie zagnieść ciasto – powinno być miękkie, gładkie i nie klejące się do rąk.
W dużym garnku zagotować osoloną wodę. Dłońmi nabierać małe porcje ciasta i formować kulki z dziurką pośrodku.
Kluski kłaść delikatnie na wrzątek i gotować 2 minuty od momentu wypłynięcia na powierzchnię. Wyjmować ostrożnie łyżką cedzakową. Taką ilość klusek najlepiej ugotować w dwóch partiach.
Może zainteresuje Cię również
Cudnie pachnące, aromatyczne ciasteczka z dodatkiem puree z dyni. Tym razem moje puree było dość rzadkie (zachciało mi się eksperymentów z dynią prowansalską zamiast sprawdzonej, dobrej hokkaido), dlatego ciasteczka nie wyszły tak popękane z wierzchu, jak powinny, jednak smak wynagradza ich niepozorny wygląd.
CIASTECZKA DYNIOWO-IMBIROWE
(około 50 sztuk)
- 300g (2 i 1/3 szklanki) mąki pszennej,
- 2/3 szklanki cukru + około ½ szklanki do obtoczenia,
- 125g miękkiego masła,
- ½ szklanki puree z dyni,
- 2 łyżki melasy*,
- 1 jajko,
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (lub kilka kropli aromatu waniliowego),
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 2 łyżeczki cynamonu,
- 1,5 łyżeczki mielonego imbiru,
- 1 łyżeczka mielonych goździków,
- szczypta soli
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, cynamonem, imbirem, goździkami i szczyptą soli.
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Ucierając, dodać puree z dyni, melasę i jajko oraz ekstrakt z wanilii. Następnie wsypać mąkę z dodatkami i dokładnie wymieszać. Miskę z ciastem wstawić do lodówki na co najmniej godzinę.
Z ciasta nabierać łyżeczką nieduże porcje i formować kulki wielkości orzecha włoskiego. Obtaczać w cukrze i kłaść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Układając kulki, należy zachować przynajmniej 4-5 cm odstępu, ponieważ w trakcie pieczenia kulki się spłaszczają.
Piec w 180 stopniach przez 10-12 minut. Świeżo upieczone, gorące ciastka są miękkie (twardnieją w miarę stygnięcia), należy je ostrożnie zdejmować za pomocą łopatki i studzić na kratce. Nie powinno się piec ciasteczek dłużej, gdyż zanadto spieczone robią się zbyt twarde.
* Jeśli nie macie melasy, zastąpcie zwykły cukier w przepisie ciemnym cukrem muscovado. Ewentualnie można spróbować użyć ciemnego miodu.
(przepis stąd, z moimi małymi zmianami)
Może zainteresuje Cię również
Przełom roku 2015 i 2016 będzie dla mnie i M. okresem szczególnym, ponieważ w tym czasie przeprowadzamy się do naszego pierwszego własnego gniazdka. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale wykończenie całego mieszkania to przedsięwzięcie o wiele bardziej stresujące niż zorganizowanie własnego ślubu ;) Wyjątkiem jest organizacja przestrzeni kuchennej – tutaj jestem w swoim żywiole, a najbardziej cieszy mnie fakt, że moja nowa kuchnia będzie dwa razy większa niż mój aktualny mikro aneksik.
Nowa przestrzeń otwiera masę nowych możliwości w zakupie sprzętów, o których marzyłam od dawna, ale z braku miejsca nie mogłam sobie na nie pozwolić – na przykład toster, maszynka do mielenia mięsa czy ekspres do kawy.
Jednym z takich moich małych około-kulinarnych marzeń jest sokowirówka – smak świeżo wyciskanych soków z owoców i warzyw w przeróżnych kombinacjach jest nie do zastąpienia. W wolnej chwili wertuję oferty sklepów AGD i fora w poszukiwaniu opinii, póki co skłaniam się ku sokowirówce Philips Avance Collection, która umożliwia wyciskanie soku z całych owoców bez konieczności czasochłonnego obierania produktów i krojenia ich na cząstki.
Z uwagi na ograniczony budżet i (niestety) szykującą się w najbliższym czasie dużą ilość wydatków, starannie przeglądam oferty rożnych sklepów AGD, takich jak Neo24.
Korzystam przy tym z portalu Kodyrabatowe.pl, dzięki któremu można mieć dostęp do wszystkich aktualnych promocji w jednym miejscu oraz uzyskać atrakcyjne rabaty na zakupy. Pomaga mi w tym także aplikacja mobilna, dzięki której mogę sprawdzić aktualne oferty w każdym miejscu
Z pewnością skorzystam z takiej oferty niejeden raz w najbliższym czasie.
Zachęcam do odwiedzenia strony kodyrabatowe.pl.
Może zainteresuje Cię również
Kurczak w cieście kokosowym to danie, które na blogu miało pojawić się już wieki temu. Przymierzałam się do niego już od dawna, a jednak ciągle jego przygotowanie ciągle schodziło na drugi plan (głównie dlatego, że rzadko smażę na głębokim oleju). Ale kajam się i jest mi w gruncie rzeczy głupio, bo wiem, że kilkoro Czytelników długo na ten przepis czekało.
Do kurczaka w cieście kokosowym mam spory sentyment; kiedy zaraz po maturze zaczynałam pracę w wietnamskim barze, była to jedyna potrawa, jaką znałam i lubiłam. Kuchnia chińska wcześniej kojarzyła mi się tylko z okropnym sosem słodko-kwaśnym Uncle Ben's ze słoika, dlatego początkowo bardzo podejrzliwie podchodziłam do innych niż kokosowe kulki dań, szczególnie kawałków mięsa pływających w bliżej niezidentyfikowanych sosach ;) Ostatecznie, widząc wietnamskiego kucharza przy pracy, szybko przekonałam się do pozostałych potraw, a kurczak w cieście po jakimś czasie znudził mi się i zszedł na dalszy plan. Nigdy nie zapomnę jednak, jak kucharz sprawnie nabijał kawałki kurczaka na patyczek, zanurzał w cieście i oleju – miał w tym dużą wprawę, więc jego kulki wychodziły idealnie okrągłe i równe. Pamiętam, jak każde z nas kiedyś próbowało go naśladować i wychodziły nam kokosowe kulfony ;)
Dlatego nie zrażajcie się, jeśli Wasz kurczak w cieście nie będzie idealnie okrągły – za pierwszym razem to się raczej nie uda. Mnie szło to średnio – na zdjęciu są najładniejsze sztuki, ale pozostałe nie powinny ujrzeć światła dziennego ;) Najważniejsze jednak, że samodzielnie przygotowany kurczak w kokosie smakuje wyśmienicie , nawet jeżeli nie ma perfekcyjnego kształtu ;)
KURCZAK W CIEŚCIE KOKOSOWYM
(przepis na 2 porcje)
- 1 filet z piersi kurczaka (ok. 200-250g),
- 1 szklanka mąki pszennej,
- 1 niepełna szklanka wody (mniej więcej 4/5) lub ewentualnie mleka*,
- ½ płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia,
- 1 jajko,
- 1 łyżeczka cukru,
- 3 łyżki wiórków kokosowych,
- sól i pieprz,
olej rzepakowy do głębokiego smażenia
Filet umyć, osuszyć papierowymi ręcznikami i pokroić w kostkę o boku mniej więcej 2,5 cm. Oprószyć solą i pieprzem, wymieszać aby kawałki równomiernie okryły się przyprawami.
Mąkę, wodę, jajko, proszek do pieczenia, cukier i szczyptę soli zmiksować na jednolite, gęste ciasto.
Wersja 1: kawałki kurczaka obtaczamy najpierw w wiórkach kokosowych, a następnie zanurzamy w cieście – tak robił kucharz w barze, w którym kiedyś pracowałam
Wersja 2: Wiórki kokosowe dodajemy do ciasta i dokładnie mieszamy.
W obu wersjach tak naprawdę efekt finalny jest podobny, ja robiłam połowę tak i połowę tak, ostatecznie nie było większej różnicy w smaku.
W garnku rozgrzać olej, powinien mieć co najmniej 5 cm głębokości. Aby sprawdzić, czy olej jest dostatecznie rozgrzany, należy upuścić nań kroplę ciasta – jeśli wypływa i zaczyna się smażyć, olej ma dostateczną temperaturę.
Metod obtaczania kurczaka w cieście kokosowym jest kilka:
1. Nabić kawałek kurczaka na bambusowy patyczek do szaszłyków i zanurzyć w cieście, następnie sprawnym ruchem włożyć do oleju i delikatnie potrząsnąć – kurczak powinien sam się odczepić.
2. Kawałki kurczaka zanurzać w cieście i kłaść na olej za pomocą łyżki.
3. Kawałki kurczaka zanurzać w cieście za pomocą palców i ostrożnie upuszczać na olej, uważając, żeby się nie poparzyć.
Uwaga: Nie kłaść zbyt dużo porcji naraz, kulki powinny dość swobodnie pływać w oleju. Nie smażyć na zbyt dużym ogniu, ponieważ wówczas ciasto szybko się zrumieni, a mięso w środku pozostanie surowe. Kulki powinny smażyć się około 5 minut. Od czasu do czasu należy je obracać, żeby równomiernie się rumieniły.
Usmażone kulki wyjmować ostrożnie łyżką cedzakową i kłaść na ręcznikach papierowych, aby wchłonęły nadmiar tłuszczu.
Podawać z ryżem, sosem słodko-pikantnym oraz surówką z kapusty.
* Różne przepisy zalecają użycie wody lub mleka, ciasto na mleku jest ciut delikatniejsze, natomiast na wodzie bardziej autentyczne (większość Wietnamczyków i Chińczyków nie toleruje laktozy lub po prostu nie lubi mleka, więc nie stosują go nawet w polskich barach). Warto spróbować także użyć mleka kokosowego (najlepiej tego z kartonu a nie z puszki – jest rzadsze), wówczas kokosowy smak będzie bardziej intensywny.
Może zainteresuje Cię również
Smaczna, jesienna sałatka łącząca w sobie słonego oscypka, kurki, chrupiące orzechy włoskie i lekko słodkawy dressing na bazie dżemu żurawinowego. Sezon na kurki już wprawdzie minął, ale z powodzeniem można użyć na przykład mrożonych, ja użyłam kurek marynowanych i te również świetnie się spisały. Jako dodatek do tej sałatki można także podać chrupiące grzanki albo paluszki grissini.
SAŁATKA Z OSCYPKIEM, KURKAMI I DRESSINGIEM ŻURAWINOWYM
(przepis na 3 porcje)
- 100g roszponki (lub pół na pół roszponki i sałaty lodowej),
- 3 małe oscypki lub 90-100g dużego,
- ok. 150g marynowanych kurek (lub mrożonych; w sezonie można użyć świeżych),
- ½ szklanki orzechów włoskich,
- ½ małej czerwonej cebuli,
- 3 łyżki oleju rydzowego lub oliwy,
- 1 łyżka octu jabłkowego lub soku z cytryny,
- 1 łyżka dżemu żurawinowego,
- pieprz i sól
Orzechy włoskie uprażyć na suchej patelni, aż zaczną wydzielać ładny zapach.
Roszponkę umyć i delikatnie osuszyć na papierowych ręcznikach lub w suszarce do sałaty.
Marynowane kurki osączyć z zalewy (świeże lub mrożone poddusić na łyżce masła przez około 5 minut).
Roszponkę umieścić w misce, dodać kurki, pokrojoną w piórka cebulę, pokrojony na cienkie płatki oscypek i orzechy.
Olej, ocet jabłkowy i dżem żurawinowy wymieszać ze sobą, dodając, pieprz i odrobię soli do smaku. Tak powstałym dressingiem polać sałatkę i delikatnie przemieszać.
Może zainteresuje Cię również
25 października obchodzony jest jako Światowy Dzień Makaronu. Wprawdzie niedziela nie jest w Polsce dniem, w którym zazwyczaj jada się na obiad makaron (chyba, że domowej roboty krajankę w rosole), niemniej z tej okazji, w ramach wspólnego gotowania, przygotowałyśmy razem z Emilii, Lejdi, Zuzi i Karoliny różne potrawy z makaronem w roli głównej. Ja zdecydowałam się na włoski klasyk – makaron w sosie boscaiola, w skład którego wchodzi boczek, pieczarki, parmezan i sos śmietanowy. Nie ma co, „boska Jola” nie jest zbytnio „fit”, ale i tak bardzo nam smakowała ;)
Przy okazji warto pamiętać, że makaron nie tylko kuchnią włoską stoi, ale znany, lubiany i spożywany jest niemal na całym świecie. Po więcej makaronowych inspiracji z różnych krajów zapraszam Was do zakładki MAKARONY :)
ORECCHIETTE BOSCAIOLA
(2 porcje)
- 180g orecchiette (ja użyłam kolorowego) – można zastąpić innym dowolnym rodzajem makaronu,
- 70g pancetty lub plasterków wędzonego boczku,
- 100g pieczarek,
- 1 mały ząbek czosnku,
- 150ml śmietanki 18% lub 30% (słodkiej),
- ¼ szklanki startego parmezanu,
- świeżo mielony pieprz
Wędlinę drobno pokroić i podsmażyć na patelni (ja smażyłam bez dodatku tłuszczu). Gdy zacznie się rumienić, dodać pieczarki oraz przeciśnięty przez praskę czosnek, smażyć jeszcze 3 minuty. Wlać śmietankę i gotować na małym ogniu 3-4 minuty, aż sos wygotuje się do połowy. Następnie dodać ser (odrobinę można zostawić do posypania makaronu) i podgrzewać jeszcze krótką chwilę, żeby ser się rozpuścił.
W tym czasie w osolonej wodzie ugotować makaron według instrukcji na opakowaniu. Odcedzić i od razu wymieszać z sosem na patelni. Całość doprawić świeżo mielonym pieprzem (nie ma potrzeby dosalać) i dokładnie wymieszać.
Może zainteresuje Cię również
Puree z dyni to bardzo wdzięczny składnik do kulinarnych eksperymentów. Rok temu pokazywałam Wam przepis na dyniowe pancakes, a tym razem postanowiłam zrobić puszyste i delikatne naleśniki dyniowe.
Takie naleśniki najlepiej smakują z powidłami śliwkowymi, choć z pewnością pyszne byłyby również z nutellą (przy okazji polecam wam przepis na domową nutellę).
PUSZYSTE NALEŚNIKI DYNIOWE
(6 sztuk)
- 2 duże jajka,
- 2 solidne łyżki puree z dyni,
- 1 szklanka mleka,
- ¾ szklanki mąki pszennej,
- opcjonalnie pół łyżeczki przyprawy piernikowej,
- mała szczypta soli,
- masło klarowane do smażenia
Białka oddzielić od żółtek. Żółtka zmiksować razem z dyniowym puree, mlekiem, mąką i solą, można dodać także nieco przyprawy piernikowej do smaku. Ciasto odstawić na pół godziny.
Z białek ubić sztywną pianę i wymieszać ją z ciastem. Jeśli ciasto wydaje się zbyt gęste, można dolać odrobinę wody.
Mocno rozgrzaną patelnię smarować masłem klarowanym i smażyć naleśniki nieco grubsze niż zwykle. Naleśniki dyniowe należy obracać ostrożnie, za pomocą szerokiej łopatki, ponieważ mają delikatniejszą konsystencję niż zwykłe.
Usmażone naleśniki przekładać powidłami śliwkowymi, nutellą lub innym słodkim nadzieniem.
Może zainteresuje Cię również
Podczas mojego niedawnego pobytu w Krynicy Zdrój nabyłam kilka pysznych oscypków oraz ulubione przez M. nitki serowe. Nitki serowe zniknęły w okamgnieniu, ale z oscypków udało mi się przygotować kilka pysznych potraw.
Makaron z oscypkiem i kabanosem chodził za mną już od dawna. Dla kontrastu w makaronie pojawia się też gruszka, która nie tylko nadaje całości słodyczy, ale nadaje potrawie lekkiego „orzeźwienia”. Początkowo do makaronu nie planowałam dodawać sosu, ale po namyśle zmontowałam szybką wersję sosu barbecue, ze składników, które miałam w domu. Nie chciałam kupować gotowego sosu BBQ, nie miałam też czasu na długie gotowanie tradycyjnego sosu barbecue. Ta szybka wersja okazała się jednak bardzo smaczna i świetnie podkreśliła wędzony smak oscypka i kabanosa.
Polecam ten sycący i rozgrzewający makaron na chłodne i ponure dni :)
MAKARON Z OSCYPKIEM, KABANOSEM I GRUSZKĄ
(2 porcje)
- 180g makaronu,
- 60g oscypka (2 małe sztuki),
- 90g kabanosów (2 laski),
- 1 twarda gruszka,
- 3 łyżki pikantnego ketchupu,
- 1 łyżeczka sosu worcester lub sojowego,
- 1 łyżeczka octu winnego,
- 1 łyżeczka miodu,
- ½ łyżeczki musztardy,
- ½ łyżeczki wędzonej papryki w proszku (ewentualnie zwykłej słodkiej),
- szczypta pieprzu
Kabanos pokroić na małe kawałki i zrumienić na patelni bez dodatku tłuszczu. Gruszkę podzielić na ćwiartki, usunąć gniazdo nasienne i pokroić w plasterki. Dodać do kabanosów i podsmażać jeszcze minutę. W małym rondelku wymieszać ze sobą ketchup, sos sojowy,miód, ocet winny, musztardę, paprykę w proszku i pieprz, dodając 4-5 łyżek wody. Doprowadzić do wrzenia i gotować 2-3 minuty.
Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie według przepisu na opakowaniu. Odcedzić i od razu wymieszać z kabanosem, gruszkami i gorącym sosem. Dodać pokrojone w kostkę oscypki i całość podgrzewać jeszcze chwilę, żeby ser się stopił.
(inspiracja od Pauli)
Może zainteresuje Cię również
Katayif (lub też kadayif) to ciasto w kształcie bardzo cieniutkich nitek, popularne w kuchni Bliskiego Wschodu. Chociaż do złudzenia przypomina makaron, wykorzystuje się go do robienia słodkich deserów. Jakiś czas temu pokazywałam Wam przepis na słodkie gniazdka z ciasta kadayif, które były naprawdę przepyszne. W opakowaniu była jednak bardzo duża porcja tego ciasta, na szczęście bez problemu można je mrozić. Niedawno przygotowałam inny deser na bazie katayif, bardzo popularny zwłaszcza w Turcji. Chrupiące, przesmażone z orzechami ciasto przełożone jest warstwą delikatnego, mlecznego kremu, co stanowi bardzo oryginalny kontrast. Ciasto wbrew pozorom nie jest jakoś potwornie kaloryczne, ponieważ nie zawiera zbyt wiele tłuszczu, a ja dodatkowo ograniczyłam nieco ilość cukru. Masa mleczna wykonana jest na bazie domowego budyniu i śmietanki w proszku. Z reguły nie używam tego typu produktów w kuchni, ale tu ciekawość wzięła górę. Masa wyszła naprawdę fajna, lekka i nie zamulająca. Niestety użyłam trochę zbyt dużo mleka, dlatego moje ciasto ostatecznie nie trzymało zbyt dobrze kształtu, ale w przepisie podałam już odpowiednią, zmniejszoną ilość płynów ;)
MUHALLEBI KADAYIF
- 300g ciasta kadayif,
- 2/3 szklanki drobno posiekanych (lub zmielonych) orzechów włoskich
- ok. 70g masła,
- 3 łyżki cukru
- opcjonalnie posiekane pistacje do dekoracji
masa:
- 1 litr mleka,
-
3 czubate łyżki skrobi kukurydzianej (nie mąki kukurydzianej),
- 2 czubate łyżki mąki pszennej,
- 1 czubata łyżka cukru z wanilią (lub 1 opakowanie cukru wanilinowego),
- ¾ szklanki cukru,
- 1 opakowanie bitej śmietany w proszku (tzw. „Śnieżki”)
Najpierw należy przygotować budyń: Skrobię kukurydzianą i mąkę pszenną wymieszać z 1 szklanką mleka tak, aby nie było grudek. Pozostałe mleko zagotować z cukrem i cukrem waniliowym. Do gorącego mleka wlać mączną mieszankę, intensywnie mieszając, aż budyń zgęstnieje, a w smaku nie będzie wyczuwalna mąka. Budyń zdjąć z ognia i zostawić do całkowitego wystudzenia (może być np. na noc). Aby na budyniu nie zrobił się kożuch, można jego powierzchnię szczelnie okryć folią spożywczą albo posypać delikatnie cukrem pudrem).
Ciasto kadayif porwać na mniejsze kawałki, włożyć do dużej miski i odstawić na kilka godzin, aby mógł przeschnąć (dobrze jest go przemieszać od czasu do czasu).
Na dużej patelni stopić masło. Wsypać ciasto kadayif i 3 łyżki cukru. Smażyć na niedużym ogniu około 10-15 minut, mieszając, aż ciasto zacznie się równomiernie rumienić. Wsypać orzechy i przesmażać kolejne 10 minut. Ciasto powinno być złocistobrązowe i bardzo chrupiące. Zdjąć z ognia i zostawić do przestudzenia.
Do całkiem przestudzonego budyniu wsypać „Śnieżkę” i miksować około 4-5 minut, aż masa zrobi się puszysta.
Na dnie foremki (25 x 30 cm) lub szklanego naczynia o podobnych wymiarach wsypać połowę ciasta kadayif. Wylać masę budyniową i wyrównać powierzchnię. Wierzch posypać pozostałym ciastem.
Ciasto wstawić do lodówki na minimum 5-6 godzin, aby masa stężała (można nawet na całą noc).
Ja dodatkowo każdą porcję ozdobiłam posiekanymi pistacjami.
(na podstawie przepisu Emilii)
Może zainteresuje Cię również
Uwielbiam guacamole. Jest idealną bazą przekąsek podawanych na stół podczas wizyty znajomych, świetnym dodatkiem do meksykańskich quesadillas, a także może być pysznym nadzieniem do podawanych na obiad tortilli. Nie licząc czasu potrzebnego na zamarynowanie filetów z kurczaka, potrawę robi się naprawdę bardzo szybko. Jestem pewna, że takie tortille posmakują każdemu :)
TORTILLE Z GRILLOWANYM KURCZAKIEM I GUACAMOLE
(przepis na 4 porcje)
- 8 tortilli pszennych (kupionych lub zrobionych samodzielnie),
- 500g filetów z piersi kurczaka,
- dip guacamole (zrobiony z 2 awokado),
- sałata lodowa lub rzymska,
- ok. 150g jogurtu greckiego (może być light),
- skórka i sok z 2 limonek,
- świeżo mielony pieprz,
- sól,
- 2 łyżki oliwy
Filety z kurczaka umyć, osuszyć papierowymi ręcznikami , pokroić w paski, natrzeć solą, sporą ilością mielonego pieprzu i skórką startą z limonki. Skropić sokiem z limonki, wymieszać i odstawić do lodówki na około 2 godziny.
Sałatę umyć, osuszyć i poszarpać na mniejsze kawałki.
Kurczaka usmażyć na lekko natłuszczonej patelni (najlepiej grillowej).
Tortille każdą z osobna zwilżyć wodą i kłaść na mocno nagrzaną, suchą patelnię, po kilka sekund z każdej strony, aby się zagrzała i zmiękła.
Na każdą tortillę nakładać łyżkę guacamole, trochę sałaty i po 2-3 paseczki kurczaka. Polać odrobiną jogurtu, zawinąć i od razu podawać.
(na podstawie przepisu stąd, z moimi drobnymi zmianami)
Może zainteresuje Cię również
Pissaladière to pyszna zapiekanka pochodząca z Nicei, miasta leżącego na południu Francji. Na pierwszy rzut oka budzi skojarzenia z włoską pizzą, jednak ciasto w pissaladière jest zwykle grubsze i bardziej puszyste. Podstawowymi składnikami pissaladière jest duża ilość duszonej cebuli doprawionej czosnkiem i tymiankiem. Na wierzchu placka układa się charakterystyczny wzorek z filecików anchois i czarnych oliwek.
Szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się, że z pozoru zwykła buła z cebulą będzie nam aż tak bardzo smakować. Na pewno jeszcze nieraz wrócę do tego przepisu, bo pissaladière po raz kolejny udowadnia, że z kilku składników można zrobić coś naprawdę wyjątkowego :)
PISSALADIERE
- 200g mąki,
- 12g świeżych drożdży,
- 100ml ciepłej wody,
- 2 łyżki oliwy,
- spora szczypta soli
wierzch:
- 800g cebuli,
- 1 łyżka masła,
- 1 ząbek czosnku,
szczypta suszonego tymianku,
- 1 mały słoiczek anchois,
- ½ słoika czarnych drylowanych oliwek,
- oliwa,
- sól i pieprz
Cebule obrać i pokroić w cienkie piórka. Na dużej patelni stopić masło i dodać 1 łyżkę oliwy. Wrzucić cebulę, dodać szczpytę soli, przeciśnięty przez praskę czosnek oraz tymianek. Cebulę dusić na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając, przez godzinę, aż będzie bardzo miękka i skarmelizowana. Nie dopuścić do przypalenia się cebuli – w razie potrzeby można podlać ją łyżką wody. Na koniec uduszoną cebulę doprawić pieprzem. Nie doprawiać już więcej solą, ponieważ anchois są dość słone.
W czasie duszenia cebuli przygotować ciasto: drożdże wkruszyć do miski i wlać ciepłą (ale nie gorącą!) wodę. Wymieszać, a gdy drożdże się rozpuszczą, wsypać mąkę, sól i 2 łyżki oliwy. Zagnieść gładkie ciasto, przykryć ściereczką i odstawić na około 45 minut do wyrośnięcia.
Formę 20 x 20 cm (lub trochę większą) wysmarować oliwą. Włożyć do niej ciasto, rozpłaszczając je palcami. Na cieście równomiernie rozprowadzić farsz cebulowy. Fileciki anchois rozłożyć na cieście, tworząc kratkę. W każdej kratce umieścić oliwkę.
Pissaladiere pozostawić na około 20 minut, by ciasto podrosło.
Piec w 220 stopniach przez 20-25 minut.
Może zainteresuje Cię również
Mini-fonude z sera camembert, którego smak podkręcają duszone w alkoholu śliwki węgierki. Stopiony ser, wraz z zapieczonymi grzankami z bagietki, stanowi idealną przystawkę lub wstęp do romantycznej kolacji we dwoje ;)
PIECZONY CAMEMBERT ZE ŚLIWKAMI
(przepis na 2 porcje)
- 1 duży lub 2 mniejsze serki camembert,
- garść śliwek węgierek,
- ok. 50ml cydru lub calvadosu (ewentualnie białego wytrawnego wina),
- świeżo mielony pieprz,
- bagietka
Ser camembert wyjąć z opakowania i owinąć w papier do pieczenia; jeżeli serek posiada drewniane opakowanie, to wówczas włożyć ser wraz z papierem do tego opakowania. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 15-20 minut, aż ser będzie bardzo miękki. Po około 10 minutach ułożyć na ruszcie piekarnika bagietkę pokrojoną na kromki.
W tym czasie śliwki umyć, usunąć pestki i pokroić na połówki. Umieścić na patelni, podlać cydrem lub calvadosem, oprószyć pieprzem i dusić około 8-10 minut, aż owoce zmiękną.
Gdy ser będzie już miękki, wyjąć go z piekarnika i ostrym nożem naciąć na krzyż. Na środku umieścić śliwki. Podawać z chrupiącymi grzankami z bagietki.
Może zainteresuje Cię również
Pebronata to aromatyczny gulasz, którego korzenie sięgają Korsyki – śródziemnomorskiej wyspy należącej do Francji. Jego podstawą jest mięso cielęce oraz typowe dla kuchni śródziemnomorskiej warzywa i zioła. Charakterystyczne dla tej potrawy jest także to, że po połączeniu ze sobą wszystkich składników, piecze się ją w piekarniku. Gulasz ten świetnie smakuje podany z bagietką, makaronem lub gnocchi.
PEBRONATA – KORSYKAŃSKI GULASZ CIELĘCY
(przepis na 4 porcje)
- 600-700g cielęciny,
- 1 szklanka białego,
- wytrawnego lub półwytrawnego wina,
- 1 puszka krojonych pomidorów (w sezonie 400g świeżych),
- 1 czerwona papryka,
- 1 zielona papryka,
- 3 cebulki szalotki,
- 3 ząbki czosnku,
- 1 łyżeczka świeżego tymianku lub spora szczypta suszonego,
- 1 liść laurowy,
- 3 rozgniecione ziarna jałowca,
- 1 czubata łyżka mąki,
- 1 łyżeczka cukru,
- sól i pieprz,
- oliwa do smażenia
Mięso umyć i pokroić w kostkę. Na patelni rozgrzać oliwę i posmażyć mięso ze wszystkich stron na dość dużym ogniu. Dodać posiekaną cebulę i smażyć chwilę, aż cebula zacznie się lekko rumienić. Dodać posiekany czosnek i rozgniecione ziarenka jałowca, smażyć kilka sekund, całość oprószyć mąką, ponownie wymieszać, zasmażyć na rumiano. Wlać wino, dodać pomidory z puszki (świeże trzeba uprzednio sparzyć, obrać ze skórki i pokroić w kostkę) i zagotować. Dodać papryki pokrojone w paski, liść laurowy i tymianek, przyprawić cukrem, solą i pieprzem. Całość przełożyć do żaroodpornego garnka lub naczynia z pokrywką i wstawić do nagrzanego do 160 stopni piekarnika i piec przez około 45 minut lub do czasu, aż cielęcina będzie miękka.
Może zainteresuje Cię również
16 października obchodzony jest Światowy Dzień Chleba, czyli World Bread Day. Na wielu blogach dziś zaroiło się od najróżniejszych przepisów na chleby i bułeczki. Także i my, wraz z Mopsikiem, Lejdi, Gin, Emilią i Martynosią, prezentujemy z tej okazji swoje wypieki :)
Chciałam przygotować coś, co miałoby w sobie jakiś polski akcent, dlatego upiekłam chleb z dodatkiem kaszy gryczanej. Tym sposobem z pozoru zwykły pszenny chleb na drożdżach zyskał nowy charakter – ma delikatnie wyczuwalny zapach i smak palonej kaszy gryczanej i dlatego świetnie komponuje się z wytrawnymi dodatkami, na przykład wędliną. Może być także rewelacyjnym dodatkiem do leczo lub gulaszu.
Taki chleb to także świetny pomysł na wykorzystanie kaszy gryczanej, której ugotowaliśmy zbyt dużo do obiadu. Chleb nie wymaga długiego zagniatania i jest zupełnie bezproblemowy. Polecam wypróbować :)
CHLEB Z KASZĄ GRYCZANĄ
(podłużna foremka 25 cm)
- 1/3 (maksymalnie ½) woreczka ugotowanej kaszy gryczanej,
- 300g mąki pszennej (u mnie typ 650),
- 15g świeżych drożdży lub 5g suszonych,
- 220ml ciepłej wody,
- 1 łyżeczka soli,
1 łyżeczka miodu,
- opcjonalnie 2 łyżki siemienia lnianego
Do miski wlać ciepłą (ale nie gorącą!) wodę, wkruszyć drożdże, dodać miód i wymieszać, aż drożdże się rozpuszczą. Wsypać mąkę i sól. Całość wyrobić, aż składniki się połączą (najlepiej zrobić to mikserem z hakami do ciasta drożdżowego). Wsypać kaszę gryczaną (oraz ewentualnie siemię lniane) i całość ponownie wyrobić, aż kasza połączy się z ciastem. Nie trzeba długo wyrabiać, ciasto będzie luźne i nieco lepkie. Miskę przykryć ściereczką i zostawić na około 45 minut, aż ciasto podwoi swoją objętość.
Foremkę o długości 25 cm wysmarować masłem i wysypać mąką. Przełożyć ciasto i ponownie zostawić do wyrośnięcia na 30-40 minut.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni. Chleb posmarować z wierzchu wodą i wstawić do piekarnika. Piec 20 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 170 stopni i piec jeszcze 20-25 minut.
Upieczony chleb wyjąć na kratkę i postukać – jeśli wydaje głuchy odgłos, ciasto jest upieczone w środku. W razie konieczności można dopiec chleb jeszcze 5-10 minut.
Kroić po wystudzeniu.
(przepis podpatrzony tutaj)
Może zainteresuje Cię również
Tarte tatin to francuski klasyk. Długo przymierzałam się do niego, ponieważ do zrobienia tego ciasta potrzebna jest patelnia z metalową rączką, którą można wkładać do piekanika. Ostatecznie moja pierwsza tarte tatin wyszła prawie czarna, ponieważ zbyt długo karmelizowałam jabłka. Niestety, ale kiedy piecze się ciasto „dołem do góry” nie ma możliwości kontrolowania postępów i trzeba zdać się trochę na intuicję. Pierwsza tarta nie wylądowała w koszu tylko dlatego, że solidna porcja bitej śmietany łagodziła intensywny smak nieco przypalonego karmelu ;) Na szczęście drugie podejście do tego ciasta okazało się znacznie bardziej udane :)
Do tarte tatin należy wybrać odmianę słodkich jabłek, które nie rozpadają się pod wpływem temperatury. Najczęściej stosuje się jonagoldy i golden delicious; ja użyłam tzw. koksy górskiej i ta również świetnie się spisała :)
|
tarte tatin przepis |
TARTE TATIN
ciasto:
- 150g mąki,
- 100g masła,
- 25g cukru pudru,
- 1 żółtko,
- 2 łyżki zimnej wody
wierzch:
- 4-5 jabłek (zależnie od wielkości),
- 40g masła,
- 100g brązowego cukru
Przygotować ciasto: Masło posiekać razem z mąką, aż powstanie kruszonka. Dodać cukier, żółtko i wodę, szybko zagnieść ciasto i włożyć je do lodówki na pół godziny.
Jabłka obrać i pokroić w ćwiartki, usunąć gniazda nasienne. Na dużej patelni ze stalową rączką stopić masło i wsypać cukier. Wymieszać, a następnie włożyć jabłka. Smażyć je na niezbyt dużym ogniu około 15 minut, od czasu do czasu potrząsając patelnią i obracając kawałki jabłek na drugą stronę. Jabłka powinny zrobić się brązowe i miękkie, ale nie mogą się rozpadać. Na koniec obrócić je środkami do góry.
Kruche ciasto rozwałkować na okrąg ciut większy niż dno patelni. Wyłożyć ciasto na jabłka, a jego brzegi zawinąć pod spód. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piec 20 minut. Następnie zmniejszyć temperaturę do 160 stopni i piec jeszcze 10 minut.
Po upieczeniu wyjąc z piekarnika, nożem odsunąć brzeg ciasta od patelni, na wierzch patelni położyć duży talerz i jednym ruchem przewrócić tartę na talerz. Jeśli do patelni przywarły fragmenty jabłek, wówczas odklejamy je delikatnie i układamy na cieście. Jeśli ciasto jest gorące, to jabłka ładnie się „wkleją” z powrotem.
Tarte tatin podawać na ciepło, z bitą śmietaną lub lodami.
(na podstawie przepisu Liski, z moimi drobnymi zmianami)
Może zainteresuje Cię również
Bieraście to rodzaj ukraińskiej zapiekanki, która łączy w sobie składniki typowe dla kuchni słowiańskiej, jak i kuchni Bliskiego Wschodu. Połączenie ziemniaków i sosu pomidorowego z rodzynkami i orzechami na pierwszy rzut oka może wydawać się dość kontrowersyjne... Z początku i ja byłam trochę sceptyczna co do tego przepisu, ale po spróbowaniu pierwszego kęsa od razu zmieniłam zdanie. Zarówno mnie, jak i M. zapiekanka ta bardzo smakowała.
Do bieraście często używa się różnych elementów kurczaka, także tych ze skórą i kośćmi (np. skrzydełek), ja jednak zastosowałam filet z piersi, żeby wygodniej było to danie jeść.
BIERAŚCIE
(przepis na 2 porcje)
- 3 średnie ziemniaki,
- 1 filet z piersi kurczaka lub ok. 250g mięsa z udek,
- 1 nieduża cebula,
- 1 solidna łyżeczka masła,
- 1 czubata łyżeczka mąki,
- ok. 150ml kwaśnej śmietany 12% (w temperaturze pokojowej),
- 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego,
- 1 łyżka rodzynek,
- 1 łyżka drobno posiekanych orzechów włoskich,
- odrobina ostrej papryki w proszku,
- sól i pieprz,
- olej do smażenia
Ziemniaki obrać pokroić w kostkę. Na patelni rozgrzać olej, wrzucić ziemniaki i smażyć, od czasu do czasu mieszając, aż się zrumienią. Wyłożyć na papierowe ręczniki, aby odsączyć je z nadmiaru tłuszczu i ułożyć w żaroodpornym naczyniu. Z patelni zlać prawie cały olej i wrzucić pokrojone w kostkę mięso i posiekaną cebulę. Doprawić solą i pieprzem, smażyć, mieszając, aż mięso z wierzchu się zrumieni, a cebula lekko zmięknie.
W rondelku stopić masło, dodać mąkę i wymieszać. Dodać koncentrat pomidorowy i ostrą paprykę. Smażyć na małym ogniu, mieszając, 1-2 minuty. Dodać śmietanę i dokładnie wymieszać – sos powinien być bardzo gęsty. Połowę sosu wymieszać z kurczakiem i cebulą, wyłożyć na ziemniaki. Posypać rodzynkami i wyłożyć resztę sosu. Wierzch posypać posiekanymi orzechami. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec około 20-25 minut.
(przepis podpatrzony u Grumków, z moimi zmianami)
Może zainteresuje Cię również