Nie jest to potrawa halloweenowa, choć niektórym podroby wydają się na tyle odstręczające, że chętnie umieściliby je na równi z "paluchami wiedźmy" albo czekoladowymi pająkami ;)
Wiele osób docenia jednak podroby za smak i duże pole do kulinarnego popisu. Również i ja bardzo lubię podroby, choć potrzebowałam "dorosnąć" żeby się do nich przekonać ;)
Poniższy przepis na zupę z drobiowych żołądków inspirowana jest smakiem tradycyjnie przyrządzonych flaków wołowych. Jeśli lubicie flaczki, to ta wersja również powinna przypaść Wam do gustu.
Przy okazji polecam nie tylko tradycyjne flaki po warszawsku, ale i wegetariańską wersję - flaczki z boczniaków.
|
flaczki z żołądków |
FLACZKI Z ŻOŁĄDKÓW
- 500 g żołądków drobiowych,
- 1 średniej wielkości marchew,
- 1 średniej wielkości pietruszka,
- 1 cebula,
- 1 litr bulionu drobiowego,
- 2 liście laurowe,
- 3 ziarna ziela angielskiego,
- 1 łyżka masła,
- 1 łyżka mąki,
- sól i pieprz,
- suszony majeranek
Żołądki starannie oczyścić, przełożyć do garnka z bulionem. Dodać liście laurowe i ziele angielskie. Doprowadzić do wrzenia, następnie zmniejszyć ogień i gotować na małym ogniu pod przykryciem ok. 1 godziny.
Marchew i pietruszkę obrać i zetrzeć na tarce o dużych oczkach.
Po upływie 1 godziny, do gotujących się żołądków posiekaną cebulę i starte warzywa. Całość gotować jeszcze około 30 minut, aż zarówno żołądki, jak i warzywa będą miękkie.
Żołądki wyjąć łyżką cedzakową, pokroić w paseczki i przełożyć z powrotem do zupy.
Masło stopić na małej patelni, dodać mąkę i całość krótko zasmażyć, mieszając. Zasmażkę dodać do zupy, dokładnie wymieszać i gotować jeszcze 5 minut. Na koniec doprawić solą, pieprzem i majerankiem.
Może zainteresuje Cię również
Sycącą i rozgrzewająca zupa idealna na jesienną pluchę. Obowiązkowy dodatek majeranku i wędzonego boczku czyni zupę wyjątkowo aromatyczną. Taka zupa, podana z dodatkiem pieczywa, śmiało może stanowić kompletny obiad.
|
zupa fasolowa z boczkiem |
ZUPA FASOLOWA Z BOCZKIEM
- 250 g białej fasoli (suchej),
- 150 g wędzonego boczku,
- 1 duża cebula,
- 1 marchewka,
- 1 ząbek czosnku,
- suszony majeranek,
- sól i pieprz
Fasolę zalać wodą i odstawić na noc do namoczenia. Następnego dnia odcedzić, przełożyć do garnka i zalać 2 litrami świeżej wody. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień i gotować, aż fasola będzie miękka. Po upływie 1,5 godziny dodać startą na tarce o dużych oczkach marchewkę i gotować jeszcze ok. 20 minut, aż fasola i marchew będą miękkie.
Boczek pokroić w drobną kostkę i podsmażyć na patelni, aż zacznie wytapiać się tłuszcz. Wówczas dodać posiekaną cebulę i całość smażyć, aż cebula będzie miękka, a boczek zarumieniony.
Około 1/3 fasoli przełożyć do kielicha blendera lub osobnego garnka, zmiksować i dodać z powrotem do zupy. Jeśli zupa jest za gęsta, dolać wody do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Dodać podmażony boczek z cebulą oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Całość gotować jeszcze ok. 10 minut, od czasu do czasu mieszając.
Zupę doprawić solą, pieprzem i sporą ilością majeranku.
(inspiracja stąd)
|
zupa fasolowa z boczkiem |
Może zainteresuje Cię również
Kurczak cacciatore - czyli inaczej: kurczak po myśliwsku - to popularne we Włoszech jednogarnkowe danie, które istnieje w ogromnej ilości wariantów, w zależności od regionu kraju lub... inwencji kucharza. Kilka lat temu zamieściłam przepis na kurczaka cacciatore ze sporą ilością warzyw, a ostatnio przetestowałam nieco inną, jesienną wersję, bazując na przepisie z książki Jamiego Olivera "Superfood na co dzień" (i jak zwykle wprowadziłam parę swoich zmian).
Dodatek dyni piżmowej i pieczarek sprawia, że potrawa ta jest idealna na tę porę roku :)
KURCZAK CACCIATORE Z DYNIĄ I PIECZARKAMI
(przepis na 4 porcje)
- 1 cebula,
- 1 mały por,
- 4 ząbki czosnku,
- 2 plasterki wędzonego boczku,
- 2 gałązki świeżego rozmarynu,
- 2 liście laurowe,
- ok. 600 g dyni piżmowej,
- 150 g brązowych pieczarek (mogą być też zwykłe),
- 4 udka z kurczaka,
- 250 ml czerwonego, wytrawnego wina (np. chianti),
- 2 puszki pomidorów pelati,
- 3 łyżki czarnych oliwek bez pestek,
- oliwa,
- sól i pieprz
Rozgrzać piekarnik do 200 stopni C.
Obraną cebulę pokroić w ósemki, pora w grube krążki, a czosnek na cienkie plasterki. Boczek pokroić na paseczki. Igiełki rozmarynu drobno posiekać.
Przygotować duży, żaroodporny garnek (użyłam żeliwnego) lub głęboką patelnię dostosowaną do pieczenia w piekarniku i rozgrzać w nim 1 łyżkę oliwy. Dodać boczek, rozmaryn i liście laurowe. Smażyć ok. 2 minuty, aż z boczku wytopi się tłuszcz, następnie dodać cebulę, pora i czosnek. Smażyć, regularnie mieszając, 8-10 minut, aż warzywa zmiękną i zaczną się rumienić.
Dynię piżmową przekroić na pół, usunąć pestki, a miąższ pokroić razem ze skórą na 2-3 cm kawałki.
Do garnka z cebulą i porem dodać dynię i pieczarki.
Zdjąć i wyrzucić skórę z udek, a same udka (z kośćmi) dodać do garnka. Wlać wino, doprowadzić do wrzenia i gotować ok. 10 minut, aż zredukuje się o ok. połowę, po czym dodać pomidory i oliwki oraz sól i pieprz do smaku. Całość przemieszać, ponownie doprowadzić do wrzenia i przełożyć naczynie do piekarnika.
Piec bez przykrycia ok. 1 godzinę, aż sos zgęstnieje, dynia zrobi się miękka, a mięso zacznie odchodzić od kości.
Danie najlepiej podawać z pieczywem, którym świetnie wybiera się smakowity sos. Potrawę można także podać z makaronem.
Może zainteresuje Cię również
Pyszne i aromatyczne indyjskie curry z pieczarek i kukurydzy to potrawa doskonała na każdą porę roku, choć mnie smakuje najlepiej jesienią. Szczególnie smaczny jest kremowy sos na bazie pomidorów i zmiksowanych orzechów nerkowca. Takie curry można podawać zarówno z ryżem, jak i indyjskim pieczywem, np. naan lub chapati.
|
indyjskie curry z pieczarek i kukurydzy |
CURRY Z PIECZARKAMI I KUKURYDZĄ
(przepis na 3 porcje)
- 500 g pieczarek,
- 1 puszka kukurydzy,
- 400 g dojrzałych pomidorów (lub 1 puszka krojonych pomidorów),
- 1/4 szklanki orzechów nerkowca,
- 1 łyżeczka świeżo startego imbiru,
- 1/2 zielonej papryczki chili,
- 2 łyżki oleju,
- 1/2 łyżeczki kuminu,
- odrobina (na czubku noża) asafetydy*,
- 1/4 łyżeczki kurkumy,
- 1/4 łyżeczki chili w proszku,
- 2 łyżeczki mielonej kolendry,
- sól do smaku,
- 2 łyżki posiekanej świeżej kolendry
- ok. 1,5 szklanki wody
Pomidory sparzyć i obrać ze skórki. Umieścić w kielichu blendera razem z nerkowcami, imbirem i zieloną papryczką chili. Zmiksować na gładki, kremowy sos.
W głębokiej patelni rozgrzać olej. Dodać nasiona kuminu i asafetydę. Kiedy kumin zacznie "strzelać", wlać przygotowany wcześniej sos pomidorowy. Doprowadzić do wrzenia i dodać pozostałe przyprawy: kurkumę, chili w proszku, kolendrę i sól. Gotować 5 minut. W tym czasie oczyścić pieczarki i pokroić je w grube plastry.
Do gotującego się sosu dodać pieczarki, kukurydzę i wodę. Wymieszać, ponownie doprowadzić do wrzenia i gotować na średnim ogniu ok. 10-12 minut, aż pieczarki zmiękną, a sos nieco się zagęści. Na koniec dodać posiekane listki kolendry, ewentualnie jeszcze raz doprawić do smaku solą.
* Asafetyda to przyprawa dość często wykorzystywana w kuchni indyjskiej. Jej charakterystyczny, intensywny zapach przypomina nieco cebulę i czosnek, dlatego używają ją szczególnie osoby, które ze względów religijnych (lub zdrowotnych) nie mogą spożywać powyższych warzyw. W Polsce można zakupić ją w sklepach z kuchniami świata lub sklepach internetowych.
(na podstawie przepisu Manjuli)
Może zainteresuje Cię również
Przepis na to kolorowe i pełne aromatów danie znalazłam w książce Jamiego Olivera "Superfood na co dzień" (i w trakcie przygotowania jak zwykle wprowadziłam lekkie zmiany).
Pieczony kalafior zyskuje fantastyczną chrupkość i aromat, dlatego powinien przypaść do gustu nawet tym, którzy nie są jego zagorzałymi fanami. Dressing koronacyjny jest prawdopodobnie luźnym nawiązaniem do "kurczaka koronacyjnego Elżbiety II" i łączy w sobie smaki curry i słodkiego mango, tyle że zamiast majonezu mamy tu znacznie zdrowszy jogurt.
Idealnym uzupełnieniem tej potrawy będą pełnoziarniste chlebki chapati, choć można zastąpić je innym indyjskim pieczywem (np. naan lub kulcha) albo ryżem.
|
pieczony kalafior z ananasem i dressingiem koronacyjnym |
INDYJSKI ZAPIEKANY KALAFIOR Z ANANASEM I DRESSINGIEM KORONACYJNYM
- 2 duże kalafiory,
- 1 średniej wielkości ananas,
- oliwa,
- 1 łyżeczka nasion kopru włoskiego,
- 1 łyżeczka nasion gorczycy,
- 4 łyżki płatków migdałowych,
- 1 puszka ciecierzycy,
- 1 płaska łyżeczka mielonej kurkumy,
- 1 łyżeczka curry,
- 1/2 pęczka świeżej kolendry,
- ok. 3 cm kawałek imbiru,
- 1 cytryna,
- 2 łyżki chutney'a z mango,
- 200 g gęstego jogurtu (typu greckiego),
- 1 świeża papryczka chili
Rozgrzać piekarnik do 200 stopni C. Kalafiory podzielić na różyczki. W dużym garnku zagotować lekko osoloną wodę, wrzucić kalafiora i gotować 5-6 minut. Odcedzić i wyłożyć na dużą blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Ananasa obrać, usunąć twardy rdzeń i pokroić w ok. 3 cm kostkę. Przełożyć na blachę z kalafiorem, skropić 1-2 łyżkami oliwy, oprószyć nasionami kopru i gorczycy, solą i pieprzem. Całość przemieszać, równomiernie rozprowadzając na blasze.
Piec 40 minut, następnie ponownie przemieszać zawartość blachy i obsypać odsączoną ciecierzycą i płatkami migdałów. Piec wszystko jeszcze ok. 10 minut. Kalafior powinien być ładnie zarumieniony i przypieczony.
W tym czasie na małej, suchej patelni ustawionej na niewielkim ogniu przez kilka minut prażyć kurkumę i przyprawę curry.
W blenderze zmiksować razem połowę jogurtu, uprażone przyprawy, posiekane łodyżki kolendry, pokrojony na cienkie plasterki imbir, sok z cytryny i chutney z mango. Dodać pozostały jogurt, całość doprawić solą i pieprzem do smaku (przy miksowaniu od razu z całą porcją jogurtu dressing wychodzi zbyt rzadki).
Na talerze wylać najpierw porcje dressingu, a na nim ułożyć pieczonego kalafiora z ananasem, ciecierzycą i płatkami migdałów. Wierzch posypać plasterkami chili i listkami kolendry.
Podawać z chlebkami chapati lub innym pieczywem, ewentualnie z ryżem.
|
pieczony kalafior z ananasem i dressingiem koronacyjnym |
Może zainteresuje Cię również
Domowej roboty chutney z mango na Mirabelkowym blogu pojawił się pierwszy raz przy przepisie na tortille z indykiem. Zakochałam się w tym smaku od spróbowania pierwszej łyżeczki. Później wiele razy przygotowywałam chutney z mango i wykorzystywałam go do różnych potraw, dlatego wreszcie postanowiłam zamieścić na niego osobny przepis.
Chutney z mango możecie wykorzystać m.in. do:
|
chutney z mango |
CHUTNEY Z MANGO
- 1 duży, dojrzały owoc mango,
- 2 ząbki czosnku,
- 1/2 papryczki chili,
- 1 korzeń imbiru wielkości kciuka,
- 1 łyżka masła lub oleju,
- pół łyżęczki ziaren gorczycy,
- 1 łyżeczka przyprawy curry,
- 3 łyżki cukru,
- 4 łyżki białego octu winnego,
- po szczypcie soli i pieprzu
Czosnek, chili (bez pestek) i imbir drobno posiekać i podsmażyć na maśle. Dodać pokrojony w kostkę miąższ mango, gorczycę, curry, cukier, ocet winny sól i pieprz. Zalać wodą tak, aby przykryła owoce. Doprowadzić do wrzenia i gotować na małym ogniu ok. 15-20 minut, od czasu do czasu rozgniatając kawałki mango, aż sos będzie miał odpowiednią konsystencję.
Chutney z mango przechowywać w lodówce w szczelnie zamykanym słoiku.
Może zainteresuje Cię również
To totalnie niesamowite, ale Mirabelkowy blog istnieje już 10 lat!
Tak, tak - dokładnie 5 października 2009 roku, kiedy uznałam, że zainteresowanie kulinariami to nie tylko chwilowa zajawka, a prawdziwa pasja, założyłam blog i napisałam pierwszy, powitalny post.
Byłam wówczas studentką Technologii Żywności i Żywienia Człowieka i tak naprawdę dopiero stawiałam pierwsze kroki w kuchni. Uczyłam się na błędach, eksperymentowałam, poznawałam nowe smaki, a na blogu lądowały tylko sprawdzone i udane przepisy, które zyskały aprobatę mnie i rodziny.
Pasja do gotowania była pierwsza, a zainteresowanie fotografią i stylizają potraw pojawiło się nieco później. Pierwsze zdjęcia strzelałam telefonem i choć starałam się dbać o jako-taką estetykę, o prawdziwej fotografii kulinarnej nie wiedziałam totalnie NIC. Z perspektywy czasu zdjęcia z początków blogowania oceniam jako koszmarne, dlatego systematycznie staram się fotografować je na nowo, ponieważ lubię wracać do starych, sprawdzonych przepisów :) Mam świadomość, że moje zdjęcia nadal nie są doskonałe, ale z pewnością rozwinęłam się także w tej dziedzinie.
Przez ostatnie 10 lat dużo się wydarzyło. Skończyłam studia, pracowałam w kilku ciekawych miejscach, mam za sobą kilka świetnych podróży, poznałam M., wzięliśmy ślub, kupiliśmy i urządziliśmy swoje własne mieszkanie, a niecały rok temu na świat przyszedł mój synek. Przez cały ten czas gotowanie, fotografowanie i dzielenie się przepisami na blogu pozostało moją niezmienną pasją. Dlatego 10 rocznicę chciałabym uczcić tortem. I to nie byle jakim, bo dekadencko czekoladowym i absolutnie przepysznym! A co najważniejsze - przysięgam, że jedząc go, nigdy nie odgadlibyście, że jest on bez jajek i nabiału. Celowo unikam słowa "wegański" ponieważ jest on dedykowany nie tylko weganom, ale wszelkim osobom, które z różnych powodów musiały zrezygnować ze spożywania nabiału i jajek. U mnie takim powodem była alergia u synka, którego karmię. Od ośmiu miesięcy nie spożywam żadnego nabiału, a przez kilka miesięcy nie jadłam także jajek, stąd doskonale wiem, z jakimi trudnościami spotykają się osoby, które musiały wykluczyć te składniki z diety. Największym wyzwaniem okazały się słodkości - 99% sklepowych słodyczy ma w składzie mleko w proszku, a przepisy na ciasta z popularnych wegańskich blogów okazywały się - delikatnie mówiąc - rozczarowujące. Daję jednak słowo, że ten tort nie rozczaruje nikogo z Was ;)
Tort nie jest trudny w przygotowaniu, jednak dość czasochłonny - każdy z trzech blatów ciasta należy upiec osobno. Smak i wygląd wynagradzają jednak poświęcony czas. Chociaż blaty mają tylko 18 cm średnicy, tort jest wysoki i spokojnie wystarczy nawet na 20 porcji.
|
tort czekoladowy bez mleka i jajek |
NAJLEPSZY
TORT CZEKOLADOWY (BEZ MLEKA I JAJEK)
masa
czekoladowa:
- 700
g mleka kokosowego z puszki,
- 400
g czekolady gorzkiej (bez mleka w składzie),
- 40
g oleju kokosowego,
- 180
g cukru
ciasto
czekoladowe:
- 420
g mąki pszennej,
- 65
g kakao,
- 300
g cukru,
- 2
łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta
soli,
- 480
ml dowolnego mleka roślinnego (np. migdałowego),
- 1
łyżka octu balsamicznego,
- 140
ml oleju,
- 2
łyżki dowolnego gładkiego dżemu (np. morelowego)
dodatkowo:
- ok.
300 g owoców jagodowych (truskawki, maliny, borówki amerykańskie,
jeżyny)
Masa
czekoladowa: Do rondla wlać mleko kokosowe i mocno go podgrzać, nie
doprowadzając do wrzenia. Zdjąć rondel z ognia, dodać połamaną
na kawałki czekoladę i olej kokosowy. Odstawić na 2-3 minuty, aż
czekolada i olej rozpuszczą się. Wsypać cukier i całość
zmiksować na gładką masę. Masę czekoladową odstawić do
ostudzenia do temperatury pokojowej, następnie przykryć i odstawić
do stężenia do lodówki na co najmniej 6 godzin, a najlepiej na
całą noc.
Ciasto
czekoladowe: Przygotować tortownicę o średnicy 18 cm i 3
odpowiednio docięte krążki z papieru do pieczenia. Rozgrzać
piekarnik do 180°C.
W
jednej misce wymieszać ze sobą suche składniki: mąkę, kakao,
cukier, proszek do pieczenia i sól. W drugiej misce wymieszać mokre
składniki: mleko roślinne, ocet balsamiczny, olej i dżem.
Składniki suche wsypać do mokrych i całość krótko zmiksować
mikserem (tylko do momentu połączenia się składników).
Dno
tortownicy wyłożyć krążkiem papieru do pieczenia i wylać 1/3
ciasta (najlepiej położyć tortownicę na wadze i odważyć 480 g
ciasta). Piec ok. 35 minut, aż wbity patyczek nie będzie oblepiony
surowym ciastem. Upieczone ciasto wyjąć, ostrożnie odpiąć obręcz
tortownicy i jeszcze ciepłe ciasto przełożyć na kratkę do
studzenia.
W
ten sam sposób upiec pozostałe 2 porcje ciasta i odstawić je do
całkowitego ostudzenia. Jeśli środki ciasta nie są płaskie,
ostrym nożem ściąć nadprogramowe wybrzuszenia.
Schłodzoną
w lodówce, stężałą masę przełożyć do dużej miski i odstawić
do lekkiego zmięknięcia w temperaturze pokojowej (trwa to ok. 1
godzinę) lub podgrzać kilkanaście sekund w mikrofalówce,
następnie krótko zmiksować.
Krążki
ciasta przekładać warstwami masy. Masą obłożyć boki i wierzch
ciasta. Boki udekorować, robiąc z masy fale za pomocą szpatułki
albo trzonka zwykłego noża zanurzanego w ciepłej wodzie. Górę
tortu udekorować owocami.
|
tort czekoladowy wegański |
|
tort czekoladowy bez mleka i jajek |
|
tort czekoladowy przepis |
|
tort czekoladowy bez jajek i mleka |
Może zainteresuje Cię również