Flaki po warszawsku
Flaki to jedna z potraw, do których miałam opory przez długi czas. Zarzekałam się, że nie wezmę ich do ust do czasu, gdy w pracy sama musiałam je ugotować. Wówczas, ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że bardzo mi smakują ;)
A gdy - ku mojemu jeszcze większemu zaskoczeniu - mój M. po 7 latach znajomości oświadczył, że on flaczki bardzo lubi, nie miałam wyjścia i musiałam je przygotować także w domu :)
Flaczki są super! Odpowiednio ugotowane są miękkie i smaczne, a do tego świetnie sycą i rozgrzewają w chłodne dni. Tych, którzy flaczki lubią, nie trzeba o tym przekonywać. Tych, którzy wciąż się wahają, gorąco zachęcam do przełamania kulinarnych uprzedzeń ;)
FLAKI PO WARSZAWSKU
- 1 kg flaków wołowych krojonych, oczyszczonych,
- ok. 500 g mięsa wołowego z kością (np. szpondru),
- 2 cebule,
- 1 duża marchewka,
- 1 korzeń pietruszki,
- kawałek korzenia selera,
- 1 czubata łyżka masła,
- 1 czubata łyżka mąki,
- 2 liście laurowe,
- 3-4 ziarna ziela angielskiego,
- 1 łyżka majeranku,
- 2 łyżeczki słodkiej papryki w proszku,
- 1/2 łyżeczki ostrej papryki w proszku,
- 1/2 łyżeczki mielonego imbiru,
- szczypta gałki muszkatołowej,
- sól i pieprz
Flaki zalać wodą, doprowadzić do wrzenia, gotować 5 minut, następnie odcedzić na sitku. Flaki ponownie przełożyć do garnka, zalać świeżą wodą, gotować 15 minut, następnie odcedzić na sitku. Tak obgotowane dwukrotnie flaki ponownie włożyć do garnka, dodać mięso wołowe, zalać 2 litrami wody. Dodać 2 łyżeczki soli, liście laurowe i ziele angielskie. Doprowadzić do wrzenia, następnie gotować na małym ogniu pod przykryciem ok. 1,5 godziny, aż flaki i mięso będą miękkie.
Obrane marchewki, pietruszkę i seler zetrzeć na tarce o dużych oczkach, dodać do zupy i gotować jeszcze pół godziny. W tym czasie cebule posiekać i lekko zrumienić na łyżce masła, dodać do gotującej się zupy.
Miękkie mięso wyjąć, oddzielić od kości, pokroić na mniejsze kawałki i dodać z powrotem do zupy.
Na patelni po smażeniu cebuli roztopić pozostałą łyżkę masła, dodać mąkę, i mieszając, zasmażać 2-3 minuty. Tak powstałą zasmażkę dodać do zupy, dokładnie wymieszać i gotować jeszcze kilka minut, aż zupa się zagęści. Na koniec doprawić flaczki solą, pieprzem, słodką i ostrą papryką w proszku, imbirem i majerankiem.
Flaczki podawać z dodatkiem świeżego pieczywa.
4 komentarze
Ja flaczki uwielbiam! I nic a nic mi nie preszkadza ich pochodznie, ani zapach :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis.
OdpowiedzUsuńLubię flaki, jak dawno ich nie jadłam.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie jem i nie gotowałam do czasu gdy moja mama nie mogła już moim domownikom ugotować,teraz gotuję ale ja nadal nie jem mało tego nie próbuję.Moja siostra kucharka z zawodu i zamiłowania zawsze kazała kupować ogon wołowy i kość szpikową,mama też wolała ogon a ja gotuję na szpondrze ,szyi i skrzydle indyka gotuję rosół a marchew i selera,jarzyny, zawsze na patelni podduszałam z papryką słodką,potem odgotowane kilka razy flaki,gałka ,imbir magi,majeranek.Ostatnio niestety mi zbuzowały w słoikach po paru godz WŚCIEKŁAM SIĘ więc zaczełam zgłębiać wiedzę i dowiedziałam się że powinnam wystudzić i od razu do lodówki ,że nie dawać pora bo od tego buzują,ja nawet majeranku nie daję jak robię w słoiki np parę dni przed świętami,bardzo ważne są zakrętki.Zalałam słoiki wrzącymi gdzieś o 1 w nocy ,odwróciłam i pomyślałam do rana akurat wystygną i do lodówki a rano do śmieci.Teraz znalazłam wyjście gotuję na bieżąco ,żadnych zapasów.Nie wiem co jest w tych flakach mąż je uwielbia ,dobrze ale te troje dzieci.....tak się od niego nauczyły że śniadanie ,obiad ,kolacja-flaki.
OdpowiedzUsuń