Kto nie lubi konfitury truskawkowej? Pamiętam, że w dzieciństwie na kolonii i zielonych szkołach największe niejadki potrafiły jeść przez 2 tygodnie wyłącznie chleb z dżemem truskawkowym ;) A co powiecie na pomysł, żeby do takiej konfitury dodać... pianki marshmallows? Sama nigdy nie byłam fanką pianek, nie odpowiadała mi ich konsystencja przypominająca gąbkę, a sam smak też nie robił szału. Jednak gdy się rozpuszczą, tworzą wraz z truskawkami fenomenalne połączenie smakowe... Przepis znalazłam w gazetce „To jest pyszne” (2/2011). Warstwa piankowa po wystygnięciu wraca do swojej nieco gąbczastej struktury, dlatego według mnie taka konfitura najlepiej sprawdza się po lekkim podgrzaniu.
Niestety, ze względu na dodatek śmietanki konfitury nie mają zbyt długiego terminu przydatności. Najlepiej zużyć je w ciągu 3-4 tygodni. Nie powinien to być jednak duży problem, bo są naprawdę pyszne. Próbowaliśmy już z naleśnikami – poezja. Równie dobrze sprawdzą się jako dodatek do gofrów, pancakes’ów, bułeczek... i czego jeszcze zapragniecie :)
KONFITURA TRUSKAWKOWA Z PIANKAMI MARSHMALLOWS (5 słoiczków po 250ml)
650g oczyszczonych truskawek,
325g cukru żelującego 2 : 1,
sok z 1 cytryny,
2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią (ewentualnie cukru wanilinowego),
250g pianek marshmallow,
100 ml śmietanki kremówki
Truskawki pokroić na kawałki. Razem z cukrem żelującym, cukrem z wanilią oraz sokiem z cytryny włożyć do garnka. Wszystko razem wymieszać i zostawić na 30 minut. Po tym czasie zagotować i gotować ok. 3 minuty. Pianki marshmallow pokroić na kawałki. Razem z kremówką przełożyć do rondelka, zagotować. Gotować na małym ogniu do czasu, aż pianki się rozpuszczą. Słoiki i zakrętki wygotować i od razu napełniać gorącą konfiturą (do 2/3 wysokości). Dopełnić masą piankową. Słoiki zakręcić suchymi zakrętkami. Słoiki odwrócić dekielkami do dołu i zostawić na 5 minut. Następnie pozostawić do ostygnięcia.
Tym przepisem żegnam się z Wami na tydzień – lada chwila wyjeżdżam na Opener do Gdyni :) Prognozy pogody nie są zbyt optymistyczne, ale... nie to jest najważniejsze :)
Na to danie nie ma jednego słusznego przepisu, bo jest to po prostu indyjski pomysł na wykorzystanie resztek drobiu (kurczaka, indyka albo kaczki). Dodatek bobu także nie jest obowiązkowy – można go zastąpić fasolą albo dać takie warzywa jak cukinia, ziemniaki lub brokuły. Bez względu na zastosowane składniki, przyprawy sprawiają, że danie jest aromatyczne i bardzo smaczne :)
KURCZAK JALFREZI (przepis na 4 porcje)
500 g ugotowanego/upieczonego mięsa kurczaka,
300 g bobu,
1 duża cebula,
3 ząbki czosnku,
1 czerwona papryka,
2 duże, dojrzałe pomidory,
1 łyżka koncentratu pomidorowego,
1 łyżeczka octu z czerwonego wina (użyłam octu z białego wina),
1 płaska łyżeczka mielonej kurkumy,
½ łyżeczki mielonego kuminu,
½ łyżeczki mielonych nasion kolendry,
½ łyżeczki chili w proszku,
½ łyżeczki przyprawy garam masala,
1 łyżeczka nasion gorczycy zmielonych w moździerzu,
3 łyżki oleju roślinnego,
sól do smaku,
listki kolendry (można zastąpić natką pietruszki)
W garnku zagotować wodę, wrzucić bób i gotować 5-6 minut, następnie odcedzić, przelać zimną wodą i obrać ze skórek. Pomidory sparzyć wrzątkiem, obrać ze skórki i posiekać. Mięso z kurczaka pokroić w kostkę. Na patelni ustawionej na dużym ogniu rozgrzać olej roślinny, zmniejszyć ogień, dodać kurczaka, cebulę i nasiona gorczycy. Smażyć kilka minut, a gdy kurczak zrumieni się z wierzchu, dodać przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku i smażyć jeszcze minutę, uważając, żeby się nie przypalił. Dodać paprykę, przecier pomidorowy, posiekane pomidory, kurkumę, kumin, nasiona kolendry, sproszkowane chili, garam masala, sól oraz ocet. Wymieszać i gotować 5 minut. Dodać bób i gotować jeszcze 4-5 minut. Przed podaniem posypać potrawę listkami kolendry lub natką pietruszki. Podawać z ryżem lub podpłomykami chapati.
(Przepis z książeczki „Z kuchennej półeczki. Kuchnia indyjska”)
Na początku tego miesiąca wykorzystałam liście botwinki jako dodatek do makaronu. Przekonawszy się, że bardzo przypominają one szpinak, który przecież ma tak wiele zastosowań, zrobiłam z botwinki farsz do wytrawnej tarty. Inspiracją był przepis zamieszony w jednym z numerów gazetki „Palce lizać”, ale w praktyce pozmieniałam w nim prawie wszystko ;) Tarta okazała się przepyszna i to podana zarówno na ciepło, jak i na zimno. Polecam :)
TARTA Z BOTWINKĄ ciasto: 280g mąki, 140g zimnego masła, 1 małe jajko, 2-3 łyżki zimnej wody, szczypta cukru pudru, szczypta soli farsz: 2 pęczki botwinki bez buraczków, 2 ząbki czosnku, 2-3 łyżki oliwy, 2 jajka, 250g sera feta, sól i pieprz, szczypta ziół prowansalskich, + 1 żółtko do posmarowania
Masło posiekać na stolnicy razem z mąką, dodać sól i pieprz, wbić jajko, wlać wodę i szybko zagnieść ciasto. Uformować kulę, owinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na godzinę. Łodygi i liście botwinki umyć i krótko obgotować (5 min), a następnie odcisnąć i drobno pokroić. Na patelni rozgrzać oliwę, krótko podsmażyć przeciśnięty przez praskę czosnek, dodać botwinkę i smażyć ok. 10 minut na małym ogniu, aż odparuje. Przełożyć do miski, lekko przestudzić i wymieszać z rozdrobnionym serem feta i roztrzepanymi jajkami. Doprawić do smaku solą, pieprzem i ziołami (aczkolwiek soli nie trzeba wiele, bo ser feta jest już słony sam w sobie). Dno tortownicy o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Schłodzone ciasto wyjąć, odkroić 1/3, a resztę rozwałkować i wyłożyć dno i boki formy. Zapiec w piekarniku przez 15-20 minut. Następnie wyjąć, wyłożyć farsz, a na wierzchu ułożyć kratkę z pozostałego ciasta i posmarować ją żółtkiem za pomocą pędzelka. Tartę piec, aż nabierze jasnozłotego koloru (ok. 25 minut).
Gdyby ktoś 20 lat temu zapytał mnie, do czego służą czereśnie, w pierwszej kolejności odpowiedziałabym, że do robienia kolczyków :) To było coś: paradować po ogrodzie w takich czerwonych kolczykach i móc czuć się jak prawdziwa dama :) Reszta czereśni, mniej uprzywilejowanych, lądowała oczywiście od razu w buzi.
Tym razem czereśnie wylądowały w serniku. Inspiracją był przepis z książeczki „Owocowe ciasta i desery” B. Lasoty, jednak jak to zwykle bywa, w trakcie przygotowywania wiele rzeczy pozmieniałam, m.in. zwykły kruchy spód (za którym w sernikach nie przepadam) zastąpiłam czekoladowymi ciasteczkami. Pycha :)
SERNIK Z CZEREŚNIAMI NA ZIMNO spód: 160g kruchych, czekoladowych ciastek, 50g masła + trochę do wysmarowania formy masa serowa: 750g mielonego twarogu, 100 ml śmietanki kremówki, 100g cukru, 1 opakowanie cukru wanilinowego, 20g żelatyny dodatkowo: 750g czereśni, 1 galaretka wiśniowa
Dno tortownicy o średnicy 24cm wyłożyć folią aluminiową, boki natłuścić masłem. Ciastka zmielić na proszek, wymieszać ze stopionym masłem i wyłożyć nim dno formy. Włożyć do lodówki. W tym czasie umyć i wydrylować czereśnie. Żelatynę wymieszać z pół szklanki zimnej wody i odstawić do napęcznienia. Śmietankę ubić na sztywno. Następnie, cały czas miksując, dodać cukier, cukier wanilinowy i stopniowo twarożek. Garnuszek z żelatyną włożyć do większego naczynia wypełnionego wrzątkiem i mieszać, aż żelatyna się rozpuści. Następnie dodawać do niej po trochę masy serowej, cały czas mieszając (w sumie 4-5 łyżeczek; chodzi o to, by ciepła żelatyna nie zbiła się potem w kłaczki). Przelać ją do reszty masy i szybko zmiksować. Dodać połowę czereśni i wymieszać łyżką. Wylać na przygotowany wcześniej spód i wygładzić powierzchnię. Włożyć do lodówki na min. 2 godziny. Galaretkę wiśniową rozpuścić w szklance wrzątku i zostawić do lekkiego stężenia. Czereśnie przekroić na połówki i ułożyć je na serniku. Przestrzenie pomiędzy owocami wypełnić lekko tężejącą galaretką. Włożyć do lodówki na kolejne 2 godziny.
Po makaronie z rukolą przyszedł czas na... makaron z rukolą ;) Tym razem jednak chciałam spróbować jej w postaci pesto. Okazało się, że był to świetny pomysł. Chociaż przyznam, że po spróbowaniu samego pesto miałam pewne obawy, bo miało ono gorzkawy smak. Jednak po połączeniu z makaronem i serem feta pesto zmieniło swoje oblicze i stworzyło bardzo smakowity i szybki obiad. Nawet mój tata, który jak sam stwierdził, „za rukolą w postaci liści nie przepada”, zjadł ze smakiem cały talerz :) Skusił mnie przepis z gazetki „Moje Gotowanie” (5/2011), jednak zmieniłam nieco proporcje pesto, bo do dyspozycji miałam tylko 60g rukoli, a nie aż 100g. Mimo to i tak zostały mi 3 spore łyżki sosu, który zalałam warstewką oliwy i zamknęłam w słoiczku w lodówce – będzie na kiedyś :)
MAKARON Z PESTO Z RUKOLI
(na 4 porcje)
400g makaronu (u mnie penne),
60g rukoli,
4 łyżki pestek dyni,
1 ząbek czosnku,
ok. 1/3 szklanki oliwy,
1/3 szklanki startego parmezanu,
sól, pieprz,
ok. 120g sera feta
Pestki słonecznika podprażyć na suchej patelni. Oczyszczone listki rokoli rozdrobnić blenderem razem z pestkami, czosnkiem, oliwą i parmezanem oraz solą i pieprzem do smaku. Pesto powinno być gęste i mieć konsystencję drobnych ziarenek.
Makaron ugotować al. dente w osolonej wodzie, odcedzić i gorący wymieszać z 4 łyżkami pesto.
Pamiętacie swoje pierwsze wagary? Ja tak. Był koniec czerwca, pierwsza klasa gimnazjum. Było już po klasyfikacji, więc pora idealna na wagary nawet dla największych kujonic (no dobra, nigdy nie byłam kujonicą, ale się starałam :P ). Był piękny dzień. Kupiliśmy kilo czereśni, poszliśmy na plac zabaw i siedzieliśmy na drabinkach. Jedząc czereśnie, pluliśmy pestkami najdalej jak potrafiliśmy.
"Moja wolność Moja swoboda Tak wolność gdy mam Kieszenie pełne czereśni..." Jezu, to już dziesięć lat temu...
*** W wielu przepisach na ciasto denerwuje mnie, gdy nie ma podanego rozmiaru foremki. Jeśli nie ma zdjęcia ciasta, dodatkowo utrudnia to sprawę. Tak było z przepisem na ciasto czereśniowe z książeczki starszej niż moje pierwsze wagary*. „Ciasto zagnieść, przełożyć do formy...” – no dobra, ale jakiej? Kilo czereśni sugerowało, że chodzi o dość dużą powierzchnię. Z kolei ilość zalewy śmietanowo-jajecznej, którą polewało się wierzch ciasta, nie była zbyt duża. Ponieważ jednak miałam ogromną ochotę na kruszonkę (duuużo kruszonki, najlepiej migdałowej!), zastąpiłam nią tę zalewę. O to mi chodziło: upiec niewysoki, „swojski” placek z owocami. Z dużą ilością owoców.
I jeszcze ciekawostka: jak z prawie tych samych składników zrobić ciasto, które wygląda zupełnie inaczej? Oto wersja Kasiiii24 :)
Biały ser zmielić lub przetrzeć przez sitko do miski. Dodać resztę składników i ręką zagnieść gładkie ciasto. Prostokątną formę 40 x 30 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć ciasto i rozprowadzić tak aby równomiernie pokryło formę. Czereśnie umyć, wydrylować i ułożyć równą warstwą na cieście. Całość posypać kruszonką zagniecioną z podanych składników. Piec w 180 stopniach przez 50-60 minut.
* B. Lasota, „Owocowe ciasta i desery”
***"Rock 'N' Roll umarł Rock jest martwy stary Po co kończysz to piwo Masz karabin zamiast gitary Ja kieszenie pełne czereśni..." O kieszeniach pełnych czereśni dwukrotnie śpiewał Grabaż - w kawałku "Twoja generacja" oraz "Spokój w głowach" (poniżej). Dla mnie oba te utwory to jedna wielka fala wspomnień...
W tym tygodniu spełniło się jedno z moich małych marzeń, bo udało mi się nabyć żaroodporne kokilki :) Teraz wszelakie przepisy flany, mini-puddingi, suflety, creme brulee i crumble stoją przede mną otworem i nic już nie stoi na przeszkodzie, bym mogła je robić. Pierwsza okazja do wypróbowania foremek nadarzyła się bardzo szybko. Dziś Dzień Ojca, więc z tej okazji, specjalnie dla mojego Taty, zrobiłam pyszny i ekstremalnie czekoladowy fondat. Tak jak w przypadku deseru dla Mamy, chciałam, aby było to połączenie gorącego z zimnym na jednym talerzu :) Taki fondat to coś pysznego: pod zapieczoną warstewką kryje się płynny środek, który wylewa się pod naporem łyżeczki i miesza z lodami waniliowymi...
Przepis autorstwa Gordona Ramsey’a znalazłam na blogu Maggie :)
Przygotować foremki: Za pomocą pędzelka każdą z nich wysmarować roztopionym masłem i włożyć na chwilę do lodówki lub zamrażalnika (ja swoje włożyłam na 10 minut do zamrażalnika). Następnie ponownie wysmarować je drugą warstwą masła. Do foremek wsypywać kolejno po trochę kakao i obracając nimi, pokryć dokładnie ścianki i dno. Połamaną na drobne kawałki czekoladę oraz masło rozpuścić w kąpieli wodnej i odstawić do ostygnięcia na 10 minut. W tym czasie w misce ubić jajka, żółtka i cukier na jasną, puszystą masę. Dodać przesianą mąkę, delikatnie wymieszać łyżką, następnie stopniowo wlewając czekoladę, mieszać, aż powstanie jednolita, gładka masa. Wypełnić nią przygotowane foremki – można robić to za pomocą łyżki, albo jak radzi Gordon, przelać masę do dzbanka i z niego nalewać (ja wybrałam tę drugą opcję). Foremki z masą wstawić do lodówki na minimum 20 minut, a maksymalnie na całą noc. Można też je w tym stanie zamrozić i piec od razu po wyjęciu z zamrażalnika – wówczas należy dodać 5 minut do czasu pieczenia. Piekarnik nagrzać do 200 stopni (lub 180 z termoobiegiem), foremki ułożyć na blasze do pieczenia i piec przez 10-12 minut, aż wierzch się zetnie, a ciasto zacznie odchodzić od boków foremek. Po wyjęciu z piekarnika odstawić na minutę, a potem delikatnie wyłożyć na talerze. Na wszelki wypadek warto kolejny raz posłuchać wujka Gordona i na próbę najpierw wyjść jeden fondant na dłoń (oczywiście przez serwetkę albo coś – bo gorący!), by sprawdzić, czy się udał, a potem włożyć z powrotem do foremki i wyjąć ponownie po przygotowaniu talerza (okazało się, że mimo 12-minutowego pieczenia moje fondanty były niemal całkowicie płynne i „nie trzymały się kupy”, więc musiałam włożyć je do piekarnika na dodatkowe 3 minuty).
Gotowy deser podawać z lodami, owocami, bitą śmietaną albo sosem toffi.
Bałagan w Eton jako słodkie rozpoczęcie wakacji. Ze smutkiem zdaję sobie sprawę, że o ile moja młodsza siostra ma tych wakacji jeszcze trochę przed sobą, o tyle te najprawdopodobniej będą moimi ostatnimi... W tym roku sesja nie była ciężka i choć wciąż czekam na wyniki, mam ogromne nadzieje na zdanie wszystkich przedmiotów bez czekania do września ;)
A wracając do deseru... Urzekająco proste i smakowite połączenie śmietanki, bez i truskawek. Nie pamiętam już, kiedy natknęłam się na ten deser po raz pierwszy – prawdopodobnie był to program Nigelli. Ona zalewała truskawki dodatkowo odrobiną soku z granatów, ja – z powodu jego braku – pominęłam ten etap. I tak wyszło pyszne. Niektórzy zalecają włożenie deseru do lodówki na godzinę przed podaniem. Według mnie najsmaczniejszy jest jedzony od razu, kiedy bezy są chrupiące i nie namoknięte :)
eton mess - deser z bezami i truskawkami
ETON MESS (przepis na 4-6 porcji w zależności od wielkości)
500-600 g truskawek,
500 ml śmietanki kremówki,
1 łyżeczki cukru,
2 łyżeczki cukru wanilinowego,
ok. 10 małych bez (70-80g)
truskawki umyć i drobno pokroić. Zasypać cukrem i odstawić na chwilę, aby puściły sok. W tym czasie pokruszyć bezy, a śmietankę ubić na prawie sztywno dodając cukier wanilinowy. Połowę truskawek zgnieść (np. widelcem). Ubitą śmietankę wymieszać niezbyt dokładnie z bezami, zgniecionymi truskawkami oraz częścią truskawek w kawałkach (zostawiając po ok. łyżce do dekoracji). Deser nałożyć do pucharków, ozdobić resztą truskawek.
Ty kalarepo! – mawiało się czasem, gdy ktoś popełnił jakąś głupotę*. Nazwa tego nieszczęsnego warzywa ma równie pejoratywny wydźwięk, co kapuściany głąb. Skąd to się wzięło? Kalarepce lądującej we wczorajszej zupie pewnie i tak było wszystko jedno. Ważne, że zupa smakowała.
Tak naprawdę dopiero teraz jadłam to warzywo po raz pierwszy. Zresztą, może i kiedyś, dawno temu jadłam, ale musiałam być tak mała, że nie pamiętam. Przepis podglądnęłam w książeczce „Zupy” N. Kosińskiej i M. Grzymskiej. Zupa ma bardzo delikatny smak, dlatego ja dodałam od siebie szczypty ziół, żeby nadać jej trochę charakteru. Po tym drobnym zabiegu stała się bardzo smaczna :)
ZUPA-KREM Z KALAREPKI
3 nieduże kalarepki,
3 średnie ziemniaki,
1 litr bulionu warzywnego,
1 łyżka masła,
tymianek i rozmaryn (suszony lub świeży),
pół szklanki śmietanki 18% do zup,
natka pietruszki,
sól i pieprz
Kalarepki obrać, poddusić w garnku na maśle i zalać bulionem. Zagotować, dodać pokrojone w kostkę ziemniaki. Gotować do miękkości obu warzyw. Zdjąć z ognia, dodać zioła, wlać śmietankę i zmiksować na gładki krem (w razie potrzeby można dolać trochę więcej bulionu). Doprawić do smaku solą i pieprzem, ponownie podgrzać.
Zupę podawać z grzankami czosnkowymi lub groszkiem ptysiowym, posypaną natką pietruszki.
* Mój pies bardzo często popełnia głupoty i Kalarepa to praktycznie jego drugie imię ;)
Te muffinki wymagają trochę więcej zachodu, niż klasyczne typu „dwie miski i łyżka”, bo trzeba miksować ciasto, mieszać masę serową, nadziewać itd. Ale zapewniam – warto! Muffinki są przepyszne :)
Przepis znalazłam u Muffingirl, ona z kolei wzięła go od Gosi99. Niestety, chyba moje foremki są większe albo coś, bo przy nakładaniu zabrakło mi ciasta i musiałam dorabiać ;) dlatego poniżej podaję przepis z trochę większej ilości składników.
MUFFINKI Z SEREM I TRUSKAWKAMI (przepis na 12 sztuk)
2 szklanki mąki pszennej,
2 jajka,
8 łyżek cukru,
1 opakowanie cukru wanilinowego,
150 ml mleka,
6 łyżek stopionego masła,
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
1/2 łyżeczki sody
masa serowa:
100 g twarożku,
1 żółtko,
1,5 łyżki cukru,
1 łyżeczka cukru wanilinowego,
12 niedużych truskawek,
6-7 łyżeczek wiórków kokosowych
Jajka zmiksować z cukrem i cukrem wanilinowym na jasną, puszystą masę (ok. 2 minuty). Kolejno dodawać masło, mleko i mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i sodą. Miksować krótko, tylko do połączenia składników. Przygotować masę serową, mieszając twarożek z cukrem, cukrem wanilinowym i żółtkiem. Truskawki umyć, odszypułkować i pokroić na połówki. Foremkę do muffinek wyłożyć papilotkami. Do każdej nałożyć kolejno: łyżkę ciasta, łyżeczkę masy serowej i znowu łyżkę ciasta (tak, aby foremki były wypełnione do ¾ wysokości). Na wierzchu ułożyć po dwie połówki truskawek i posypać wiórkami kokosowymi. Piec w 180 stopniach przez 25-30 minut.
Już po raz drugi zapraszam Was do udziału w akcji kulinarnej z wiśniami w roli głównej. Zarówno ta przeprowadzona przeze mnie rok temu, jak i pierwsza – sprzed dwóch lat – zorganizowana przez viridiankę cieszyły się sporym powodzeniem. Nic dziwnego – te kwaskowate owoce dają szerokie pole do kulinarnego popisu. W tym roku zmieniłam nazwę akcji z „Kwitnącej wiśni” na „W wiśniowym sadzie...” oraz datę – ze względu na porę dojrzewania tych owoców uznałam, że powinna ona odbyć się ciut wcześniej niż rok temu. Akcja trwa 10 dni, od 15 do 24.07.2011 :)
Akcję ogłosiłam na Mikserze oraz stronie akcjekulinarne.pl i tam można dołączać swoje przepisy. Jeżeli ktoś nie posiada konta na wyżej wymienionych stronach, nic nie szkodzi – osoby takie proszone są o wklejanie linków z przepisami ze swoich blogów tutaj, w komentarzach pod tą notką. Po zakończeniu akcji zrobię podsumowanie, zbierając wszystkie przepisy razem :)
Bardzo proszę nie dołączać do akcji przepisów archiwalnych oraz wkleić pod swoją notką baner akcji lub link do niej :)
Wspaniały, letni obiad. Młode ziemniaki, jajko i pyszny warzywny sos. Danie świetnie smakuje na ciepło, jak i na zimno. Przepis znalazłam w gazetce „To jest pyszne” (2/2010). W oryginale używali gotowego sosu tatarskiego, jednak z uwagi na to, że chyba w każdym takim „gotowcu” znajdują się konserwanty, zrobiłam sos sama. Zamiast jajek na twardo można podać sadzone – według gustu i uznania :)
MŁODE ZIEMNIAKI Z NOWALIJKAMI
(na 4 osoby)
1 kg młodych ziemniaków,
4 jajka,
150g sosu tatarskiego,
150g jogurtu naturalnego,
1 ogórek,
1 pęczek rzodkiewek,
natka pietruszki,
koperek,
zielona cebulka,
sól i pieprz
Rzodkiewki umyć i drobno pokroić. Ogórek umyć i obrać, odłożyć kilka plasterków do dekoracji, a resztę zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Odcisnąć nadmiar soku.
Sos tatarski wymieszać w misce z jogurtem. Dodać rzodkiewkę (trochę odłożyć do dekoracji) i startego ogórka. Dodać posiekaną natkę pietruszki i koperek. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Ziemniaki obrać i ugotować w osolonej wodzie. Jajka ugotować na twardo.
Ziemniaki podawać z sosem i jajkiem, udekorowany plasterkami ogórka, rzodkiewką i zieleniną.
SOS TATARSKI
1 słoik (260g) marynowanych pieczarek,
3 ogórki konserwowe,
pół małego strąka czerwonej papryki,
1 łyżka posiekanego szczypiorku,
mała łyżeczka chrzanu,
pół szklanki śmietany 12% lub gęstego jogurtu,
pół szklanki majonezu (tylko Kielecki! :)
sól i pieprz
Pieczarki, ogórki i paprykę bardzo drobno posiekać, wymieszać z pozostałymi składnikami, doprawić do smaku solą i pieprzem. Odstawić do lodówki na min. 2 godziny – gdy „przegryzie się”, jest smaczniejszy :)
Ja do tego dania zużyłam połowę sosu z ilości powyższych składników. Pozostały sos wykorzystałam jako dodatek do kanapek.
Bardzo chciałam wziąć udział w kolejnym zaproszeniu do ”Baru Sałatkowego” Peli, ale przygotowanie „bezpiecznej” sałatki na literę „B” nie było proste. Należę do osób, które nie popadły w warzywną panikę po tej całej akcji z E. coli i ochoczo wspieram polskie rolnictwo codziennie żywiąc się ogórkami, pomidorami, rzodkiewką i wszelaką inną surowizną. Nadmienię, że żyję i mam się dobrze ;) Jednak wszystkie sałatki na „B”, które chciałam przygotować, zawierały przynajmniej jeden surowy składnik... No ale – koniec końców – „bezpieczna” sałatka ze składników poddanych obróbce termicznej jest. I do tego bardzo smaczna :)
BROKUŁOWA SAŁATKA Z PIECZARKAMI I SEREM PLEŚNIOWYM 450g brokułów (świeżych lub mrożonych), 120g pieczarek, pół puszki kukurydzy, 3-4 ogórki konserwowe, mały kawałek pora, 100g sera pleśniowego (np. Lazur), 1 łyżeczka masła, 3 łyżki majonezu, 3 łyżki gęstego jogurtu lub śmietany, 1 łyżeczka soku z cytryny, cukier, sól i pieprz
Brokuły ugotować al dente w wodzie z dodatkiem soli i odrobiny cukru. Odcedzić, przelać zimną wodą i osączyć. Pieczarki oczyścić i pokroić na półplasterki. Podsmażyć na maśle. Por drobno pokroić, przelać na sitku wrzątkiem i włożyć do miski. Dodać pieczarki, osączoną kukurydzę, pokrojone w kosteczkę ogórki konserwowe i brokuły podzielone na małe różyczki. Na koniec wkruszyć ser. Majonez wymieszać z jogurtem, doprawić sokiem z cytryny, cukrem (pół łyżeczki), pieprzem i solą. Polać sałatkę i wymieszać. Odstawić do lodówki na godzinę.
Lubię chodzić w japonkach, bo czuję się w nich, jakbym była na wakacjach. Idę do sklepu po chleb i gazetę, klapię sobie w tych butach po asfalcie i czuję się, jakbym szła promenadą na plażę ;) Uwielbiam te ciepłe, letnie wieczory spędzane na rozmowach-o-wszystkim-i-niczym i popijaniu truskawkowych koktajli. Zwykłych, albo z „wkładką”. Takich jak ten.
KOKTAJL TRUSKAWKOWO-KOKOSOWY Z MALIBU (na 2 porcje)
250g truskawek,
150 ml schłodzonego mleka kokosowego,
100 ml malibu,
odrobina soku z cytryny do smaku,
kilka kostek lodu
Lód pokruszyć w blenderze lub (jeśli blender jest słaby) włożyć kostki lodu do woreczka i rozkruszyć, uderzając w nie tłuczkiem do mięsa. Następnie wszystkie składniki łącznie z lodem umieścić w kielichu blendera i zmiksować. Jeśli chcemy otrzymać idealnie gładki koktajl, można go dodatkowo przecedzić przez sitko. PRZEPIS NA THERMOMIX Do naczynia miksującego włożyć wszystkie składniki, zmiksować 1 min/obr. 10. Koktajl wychodzi niemal idealnie gładki i nie ma potrzeby przecedzania go przez sitko.
Bardzo smaczne, łatwe i szybkie danie :) Przepis znalazłam na blogu Grumków. Użyłam kolorowego makaronu, dałam mniej soku z cytryny, a prócz oliwek także zastąpiłam suszonymi pomidorami. Rukolę wysiałam samodzielnie jakiś czas temu i teraz pora zbierać plon :)
SPAGHETTI Z RUKOLĄ (dla 4 osób)
400g makaronu spaghetti,
pęczek rukoli,
6-8 kawałków suszonych pomidorów marynowanych w oliwie,
3 łyżki marynowanych czarnych oliwek,
2 ząbki czosnku,
2 łyżki skórki startej z cytryny,
2 łyżki soku z cytryny,
2 łyżki oliwy,
1 czerwona papryczki chili,
pół szklanki startego parmezanu,
sól i pieprz
Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie. Na rozgrzanej oliwie krótko podsmażyć posiekany czosnek i drobno pokrojone suszone pomidory. Dodać posiekaną papryczkę chili (bez nasion), pokrojone na plasterki oliwki, skórkę i sok z cytryny i smażyć jeszcze minutę. Liście rukoli umyć i pokroić. Makaron wymieszać z sosem, rukolą i parmezanem, doprawić do smaku solą i pieprzem.
Mama, która zimą dała się przekonać do wynalazku jakim są zakupy internetowe, kupiła duży foliowy tunel ogrodowy i wysiała w nim m. in. kilka gatunków sałat. W efekcie mamy teraz klęskę urodzaju sałaty i jemy ją codziennie. Niedługo nie będę mogła na nią patrzeć :) Gdy powiedziałam jej, że chcę z sałaty zrobić zupę, skrzywiła się. Przypomniała sobie, że pewnego razu gdy była młoda, poszła do koleżanki w odwiedziny, a jej mama powiedziała do nich: „W lodówce jest sałata i serki topione, zróbcie sobie zupę”. Popukały się wtedy w czoło, bo jak to – zupa z sałaty? Kto to widział? Nie zrobiły wtedy tej zupy.
A jednak można. I mało tego, zupa z sałaty ma fajny, ciekawy smak. Smakowała nawet mamie ;)
ZUPA-KREM Z SAŁATY (przepis na 4 porcje)
50-60 g białego ryżu lub gotowej mąki ryżowej,
ok. 8 dużych liści sałaty masłowej,
80g serka topionego,
2 cebulki dymki razem ze szczypiorem,
1 ząbek czosnku,
1 litr bulionu drobiowego lub warzywnego,
4-5 łyżek śmietanki 18% do zup,
1 łyżka soku z cytryny,
sól i pieprz,
opcjonalnie natka pietruszki do posypania
Ryż zmielić w zamykanym blenderze lub młynku do kawy na mąkę. Otrzymaną mąkę następnie zmiksować w garnku razem z posiekanymi cebulkami, czosnkiem, porwaną na kawałki sałatą, serkiem topionym i 1 szklanką bulionu. Zalać resztą bulionu, doprowadzić do wrzenia i gotować na małym ogniu ok 5 minut, mieszając i uważając, żeby nie zrobiły się grudki. Wlać śmietankę i sok z cytryny, dokładnie wymieszać, doprawić solą i pieprzem do smaku. Posypać natką pietruszki i podawać z grzankami. PRZEPIS NA THERMOMIX Do czystego i suchego naczynia miksującego wsypać ryż, zmielić 30 s/obr. 10. Dodać pokrojonymi na kawałki cebulkami, ząbek czosnku, sałatę, serek topiony i 500 g bulionu, zmiksować 1 min/obr. 10. Wlać pozostałe 500 g bulionu, gotować 13-14 min/100°C/obr. 2. Następnie wlać sok z cytryny i śmietankę, wymieszać 5 s/obr. 2. Doprawić solą i pieprzem, ponownie wymieszać 5 s/obr. 2.
A poniżej ciekawostka - Sałata w innym, muzycznym wydaniu. Zespół Lettuce i przyjemny, spokojny kawałek „Break out” :)
Słucham cały dzień na okrągło. Ten kawałek Beatlesów wrył się w moją podświadomość :)
MLECZNE RISOTTO Z TRUSKAWKAMI I RABARBAREM 200g ryżu do risotto, 1 łyżka + 1 łyżeczka masła, ok. 3 szklanek mleka, 5 łyżek brązowego cukru (zwykły też może być), 3 łodygi rabarbaru, 250g truskawek, 2 goździki, 1/3 łyżeczki cynamonu, 2-3 listki świeżej mięty
W rondlu o grubym dnie stopić łyżkę masła, wsypać ryż i smażyć chwilkę, aż ziarenka zrobią się szkliste. Wsypać 3 łyżki cukru, wymieszać, po czym zalać szklanką mleka. Gotować na małym ogniu, raz po raz dolewając mleka i regularnie mieszając, ażeby się nie przypaliło, aż ryż będzie miękki i kremowy. Rabarbar oczyścić, odciąć końcówki, a łodygi pokroić w plasterki. Truskawki umyć, mniejsze przekroić na połówki, a większe na ćwiartki. Na niedużej patelni stopić łyżeczkę masła, dodać rabarbar, zasypać resztą cukru, dodać cynamon i zmiażdżone goździki i smażyć na małym ogniu. Gdy rabarbar zacznie mięknąć, dodać truskawki i posiekaną miętę. Dusić razem owoce przez ok. 5 minut. Podawać z ryżem.
Najlepiej smakuje na ciepło :)
(przepis autorski, ta-dam!) :)
***
Living is easy with eyes closed Misunderstanding all you see It’s getting hard to be someone But it all works out
Czas leniwie płynie mi między palcami. Tegoroczna sesja zapowiada się zbyt łatwo, bym mogła w to uwierzyć. Mam zbyt dużo zmartwień, by odetchnąć pełną piersią. I zbyt mało, by się zamartwiać i pogrążyć w smutku.
Na małe zmartwienia najlepsze są małe chwile przyjemności.
KREMOWY SERNIK Z PŁATKAMI TRUSKAWEK spód ciasta: 180g herbatników (np. digestive albo petit beurre), 80g stopionego masła masa serowa: 750g mielonego twarogu, 4 duże jajka, 200g cukru, 1 opakowanie cukru wanilinowego, skórka otarta z połowy cytryny, 50g miękkiego masła, 125g śmietanki kremówki, 40g mąki ziemniaczanej wierzch: 500g truskawek, 1 opakowanie galaretki truskawkowej
Tortownicę o średnicy 24 cm wyłożyć folią aluminiową (najlepiej 2 kawałki folii położyć na spodzie tortownicy, następnie na tym wszystkim zacisnąć obręcz, a wystającą folią obłożyć tortownicę od zewnątrz). Herbatniki zmielić lub drobniutko rozkruszyć, zalać masłem i dokładnie wymieszać, a następnie wyłożyć nimi dno tortownicy. Włożyć do lodówki na około pół godziny. W tym czasie jaja utrzeć z cukrem i cukrem wanilinowym na puszystą masę. Cały czas miksując, dodać skórkę z cytryny, miękkie masło, a następnie po łyżce twarożku. Śmietankę kremówkę wymieszać z mąką ziemniaczaną, dodać do masy serowej i krótko zmiksować całość. Masę wylać na przygotowany wcześniej spód i wyrównać powierzchnię. Piec w 180 stopniach przez godzinę (lub nawet trochę dłużej). Gdyby ciasto zbytnio się rumieniło, przykryć go kawałkiem papieru do pieczenia. Studzić najlepiej przy uchylonych drzwiczkach piekarnika. Po 10-15 minutach można okroić nożem brzegi ciasta, aby równomiernie opadł. Sernik musi całkowicie wystygnąć, zanim pokryjemy go truskawkami. Galaretkę rozpuścić w szklance wrzątku i odstawić do lekkiego stężenia. Truskawki umyć i pokroić na plasterki. Powierzchnię sernika wyłożyć kilkoma warstwami truskawek. Całość ostrożnie zalać galaretką. Wstawić do lodówki na kilka godzin, aż galaretka całkowicie stężeje. Dopiero po tym czasie można wyjąć sernik z tortownicy :)
(na podstawie przepisu z gazetki „To jest pyszne” 2/2010) *** Przepis dołączam m.in. do akcji yobody "Jedzenie z muzyką w tle", prezentując tym samym - na poprawę humoru - utwór "Cheesecake" w wykonaniu Louisa Armstronga :)
Sama nie wiem od czego zacząć. Czy od tego, że dopiero niedawno dowiedziałam się, że z młodych ziemniaków również można robić placki ziemniaczane? Czy od tego, że szukając potrawy ze szpinakiem do akcji wedelki, trafiłam na przepis na placki ziemniaczano-szpinakowe w gazetce „To jest pyszne” (1/2011)? Czy od tego, że jak zwykle nakombinowałam, używając młodych ziemniaków i wprowadzając parę modyfikacji, bo ciekawa byłam, jak takie placki mogą smakować? Czy od tego, że za późno wybrałam się dziś na nasz borkowski bazarek, bo gdy przyszłam, zobaczyłam już tylko puste skrzynki po świeżym szpinaku i musiałam zadowolić się mrożonym? Tak czy siak, finał był taki, że placki wyszły pyszne, delikatne, chyba najlepsze jakie jadłam, a ziołowy serek fantastycznie do nich pasował. :)
PLACKI ZIEMNIACZANO-SZPINAKOWE Z TWAROŻKIEM 300g mrożonego szpinaku w liściach, 1 kg ziemniaków, 1 cebula, 2 jajka, 2 łyżki mąki, 250g twarożku, 3 łyżki śmietany, ok. 5 łyżek mleka, pół pęczka rzodkiewek, szczypiorek lub zielona cebulka, świeża mięta i szałwia (po 2-3 listki), zioła prowansalskie (suszone), sól i pieprz, olej do smażenia
Szpinak rozmrozić i odcisnąć. Ziemniaki obrać, umyć, zetrzeć na tarce i odcisnąć (młode zawierają dużo wody). Cebulę drobno posiekać, wymieszać z ziemniakami i szpinakiem. Wbić jajka, wsypać mąkę, doprawić solą i pieprzem i dokładnie wymieszać. Na patelni rozgrzać olej i usmażyć małe placki (powinno ich wyjść ok. 14-15 szt.). Gotowe placki układać na talerzu wyłożonym papierowymi ręcznikami, aby odsączyć nadmiar tłuszczu. Trzymać w cieple.
Twarożek zmiksować ze śmietaną i mlekiem. Rzodkiewkę i szczypiorek (bądź zieloną cebulkę) drobno pokroić. Większość dodać do serka, zostawiając trochę do dekoracji. Do serka dodać posiekaną miętę i szałwię oraz szczyptę ziół prowansalskich. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Wymieszać. Placki podawać z twarożkiem.
To jeszcze nie koniec tegorocznego „rabarbarowania”. Tym razem ponownie jako dodatek do mięsa, lecz w postaci aromatycznego chutney’u z dodatkiem karmelizowanej cebuli, imbiru i goździków. Jest pyszny! A do tego kurczak w sezamowej otoczce, kuskus i sałata. Efektownie i wcale nie tak bardzo czasochłonnie :) Przepis znalazłam w majowym wydaniu gazety „Moje Gotowanie” i trochę go zmodyfikowałam. Polecam!
SEZAMOWY KURCZAK (4 porcje)
4 niewielkie filety z piersi kurczaka,
1 jajko,
3 łyżki mąki,
5 łyżek jasnego sezamu (zwykłego),
3 łyżki czarnego sezamu,
sól i pieprz,
olej do smażenia
Filety umyć, osuszyć, oprószyć solą i pieprzem. Panierować najpierw w mące, następnie w roztrzepanym jajku, na koniec obtoczyć w wymieszanych razem ziarnach sezamu. Smażyć na patelni na niewielkim ogniu, po kilka minut z każdej strony.
CHUTNEY Z RABARBARU
600g rabarbaru,
1 czerwona cebula,
1 łyżka oleju,
5 łyżek cukru,
sok z połowy cytryny,
1 łyżeczka świeżo startego imbiru,
2 goździki,
pieprz cayenne,
sól
Z łodyg rabarbaru odciąć końcówki, resztę pokroić na nieduże kawałki. Cebulę drobno posiekać. Rozgrzać olej, zeszklić cebulę, następnie wsypać cukier i smażyć, mieszając, aż zacznie się karmelizować. Dodać rabarbar, sok z cytryny, imbir, zmiażdżone goździki i pół łyżeczki pieprzu cayenne. Dusić na małym ogniu ok. 20-25 minut, aż rabarbar zmięknie i się rozpadnie. Doprawić niewielką ilością soli i w razie potrzeby, cukrem albo pieprzem cayenne (według uznania). Gotowy chutney warto odstawić na 2-3 godziny celem „przegryzienia się” (jego smak jest wtedy lepszy), a przed podaniem ponownie podgrzać.
Oglądam prognozę pogody, prezenter mówi: „w końcu nadchodzi długo oczekiwane ochłodzenie”. O przepraszam, ale ja żadnego ochłodzenia nie oczekuję! Po ośmiu miesiącach zimna wreszcie nastały ciepłe dni, a tv wmawia nam, że to jakiś dopust Boży. A mnie jest tak fajnie, jak jest ciepło, tak dobrze. Nawet, jeśli muszę się kisić w autobusie, a przed burzą nadchodzi fala duchoty że powietrze ani drgnie – wolę to sto razy bardziej niż grube kurtki, ocieplane buty i zimne stopy i dłonie przez 24h/dobę.
wytrawne ciasto ze szpinakiem
WYTRAWNE CIASTO ZE SZPINAKIEM
1 opakowanie ciasta francuskiego (275 g),
2 pęczki świeżego szpinaku,
2 nieduże, dojrzałe pomidory,
150 g wędzonego sera (użyłam rolady ustrzyckiej),
1 cebula,
3-4 ząbki czosnku,
3 jajka,
50 ml śmietanki kremówki,
sól, pieprz,
suszony lub świeży tymianek
Szpinak oczyścić, odciąć łodygi, a liście posiekać (liści powinno być ok. 450 g). Na patelni rozgrzać niewielką ilość oliwy, podsmażyć cebulę, następnie dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, a po chwili włożyć szpinak. Dusić na małym ogniu aż zwiędnie, puści soki i odparuje. Doprawić obficie solą i pieprzem. Lekko przestudzić. Ciasto francuskie lekko rozwałkować i położyć na płaskiej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Po bokach zrobić niewielkie ranty. Gęsto ponakłuwać widelcem i zapiec w piekarniku (220 stopni), aż zacznie się rumienić. W trakcie pieczenia ciasto może się dość mocno wybrzuszyć, więc gdy już będzie lekko zapieczone, trzeba je ostrożnie ugnieść np. łopatką, by znów zrobiło się płaskie. Jajka zmiksować ze śmietanką, dodać szpinak i wymieszać. Wyłożyć na ciasto. Na wierzchu poukładać plastry pomidora (bez skórki) i wędzonego sera. Całość posypać posiekanym tymiankiem. Ponownie zapiec w piekarniku przez 20-25 minut. Podawać na ciepło.
(Na podstawie przepisu z książeczki "Udane wypieki. Ciasta francuskie" z moimi zmianami)
Korzystając z obfitości świeżego szpinaku na straganach, w dodatku w atrakcyjnych cenach, zrobiłam takie oto chińskie mięsno-szpinakowe pulpety. W smaku okazały się rewelacyjne, zwłaszcza w połączeniu z sezamowo-sojowym sosem. Polecam wypróbować to niebanalne (zarówno pod względem smaku, jak i wizualnym) danie, póki mamy możliwość kupna świeżego szpinaku – z mrożonego, niestety, nie da się tych pulpetów przygotować. Przepis pochodzi z książeczki „Z kuchennej półeczki. Kuchnia chińska”.
PULPETY ZE SZPINAKIEM PO CHIŃSKU (na 4 porcje) 350g mielonej, chudej wieprzowiny, 400-450g świeżych liści szpinaku, 1 mała cebula, 2 ząbki czosnku, 25g pędów bambusa z puszki, 2 plastry wędzonej szynki, 1 jajko, 2 łyżeczki mąki kukurydzianej, 2 łyżeczki ziarna sezamowego, sól i pieprz
Cebulę i czosnek drobno posiekać i zalać wrzątkiem (tak, aby były przykryte). Odstawić na 5 minut, po czym odcedzić. Pędy bambusa i szynkę drobno posiekać. Mięso wymieszać z jajkiem i mąką kukurydzianą. Dodać cebulę, czosnek, bambus i szynkę. Doprawić solą i pieprzem, starannie wymieszać. Wilgotnymi dłońmi uformować ok. 15 pulpetów wielkości dużego orzecha włoskiego. Szpinak umyć i zalać wrzątkiem. Po 10 minutach odcedzić i odcisnąć jak najwięcej wody. Liście posiekać na paseczki i wymieszać z ziarnem sezamowym. Wyłożyć na płaską powierzchnię, np. na dużą deskę do krojenia. Pulpety obtoczyć w szpinaku, w razie czego doklejając fragmenty dłońmi ;) Pulpety umieścić na podkładce do gotowania na parze. Przykryć i gotować 10-15 minut. W tym czasie przygotować sos: zagotować bulion, dodać mąkę kukurydzianą wymieszaną z odrobiną zimnej wody. Mieszać przez chwilę, aż zgęstnieje. Dodać sos sojowy, olej sezamowy i szczypiorek. Gotowe pulpety polać sosem.
Przepis ten znajdował się w książeczce w dziale „przystawki”, jednak ja podałam je na obiad razem z makaronem z fasoli mung oraz sałatką.
W szafie znalazłam swoją plażową torbę, a w niej paszport, który, jak mi się wydawało, zaginął-nie-wiadomo-gdzie. To niechybny znak, że pora zacząć planować wakacje :) Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że na początku lipca po raz kolejny wyląduję w Gdyni na Open’erze. Nie ukrywam, że najbardziej cieszę się z obecności Coldplay :))) A gdzie poniesie mnie potem? Zobaczymy...
***
Nadeszła w końcu ta pora, kiedy truskawki mogę jeść praktycznie na śniadanie, obiad i kolację ;) W tym roku pogoda dopisuje, więc są dużo smaczniejsze niż rok temu. Ryż z truskawkami, makaron z truskawkami, koktajl z truskawkami...
Do koktajlu wpadł też banan i tak powstał pyszny, truskawkowo-bananowy swing.
KOKTAJL TRUSKAWKOWO-BANANOWY
1 dojrzały banan,
2 garście truskawek,
500ml kefiru lub maślanki,
1 łyżka soku z cytryny,
1 łyżka miodu,
1 łyżeczka cukru wanilinowego
Wszystkie składniki zmiksować w blenderze, przelać do szklanek i od razu podawać, tadam! :)
koktajl truskawkowo-bananowy przepis
Przepis inspirowany utworem „Strawberry Swing” Coldplay’a i bierze udział w akcji ”Jedzenie z muzyką w tle” zorganizowanej przez Yobadę, czyli zabawie w muzyczno-jedzeniowe skojarzenia. Polecam ten kawałek, jest naprawdę uroczy, a teledysk „narysowany” kredą po prostu genialny!
Zdziwionym od razu wyjaśniam: w tym cieście smak szpinaku nie jest w ogóle wyczuwalny ;))) Jak widać, ciasto można zrobić chyba ze wszystkiego. Na przepis na takie zielone ciasto natknęłam się w sieci już dość dawno i naprawdę żałuję, że odkładałam jego wykonanie tak długo. Ciasto "Leśny Mech" jest bardzo smaczne, trochę jak biszkoptowe ale ciut bardziej wilgotne. No i ten kolor! Nie jest to może najzdrowszy sposób serwowania szpinaku, ale Popeye z pewnością byłby zadowolony ;)
Szpinak rozmrozić na sitku, odcisnąć i zmiksować razem z olejem na jednolitą papkę. Oddzielić białka od żółtek. Białka ubić na sztywno, następnie cały czas ubijając, dodawać po jednym żółtku, po trochę cukru i cukru waniliowego. Wsypać mąkę z proszkiem i delikatnie połączyć łyżką. Na koniec dać szpinak i jeszcze raz wymieszać łyżką. Dno tortownicy o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wylać ciasto, wyrównać powierzchnię. Piec w 180 stopniach przez ok. 45 minut, aż wbity patyczek będzie suchy. Studzić ostrożnie, najlepiej przy uchylonych drzwiczkach piekarnika. Gdy ciasto będzie już zupełnie ostudzone, ściąć od góry 1-1,5 cm warstwę i pokruszyć ją do miski. Schłodzoną śmietankę miksować, gdy będzie już nieco ubita ale jeszcze nie sztywna, dodać cukier puder, resztę cukru wanilinowego i śmietan-fixy, po czym ubijać dalej do uzyskania pożądanej konsystencji. Ciasto posmarować ubitą śmietaną, na wierzchu posypać pokruszonym ciastem i udekorować owocami. Ciasto należy przechowywać w lodówce.