Co tu dużo mówić, ten deser jest czasochłonny jak diabli, ale efekt jest tego wart. Najlepiej byłoby mieć jakiegoś nadwornego kucharza, który by te naleśniki dla nas robił, a my byśmy tylko jedli ;) Niestety, u mnie chwilowo brak jakiegokolwiek na horyzoncie ;)
W tym deserze można się zakochać. Niewykluczone, że co za tym idzie, w kucharzu też :P
NALEŚNIKI CZEKOLADOWE Z WIŚNIAMI
ciasto naleśnikowe:
200g mąki,
250ml mleka,
2 jajka,
2 czubate łyżki kakao,
2 czubate łyżki cukru,
2 łyżki stopionego masła
+ woda,
+ masło do smażenia
nadzienie wiśniowe:
ok. 500g wiśni (świeżych lub mrożonych),
kilka łyżek cukru,
pół łyżeczki cynamonu,
3 łyżeczki mąki kukurydzianej
sos czekoladowy:
100g posiekanej, gorzkiej czekolady,
170ml mleka,
35g cukru,
1 łyżeczka mąki kukurydzianej
krem cynamonowy:
250 ml śmietanki kremówki,
1 łyżka cukru pudru,
1 płaska łyżeczka mielonego cynamonu
Nadzienie wiśniowe: Świeże wiśnie umyć, wydrylować i zasypać kilkoma łyżkami cukru, pozostawić, aż puszczą sok. Mrożone wiśnie wystarczy zasypać w misce cukrem i zostawić do rozmrożenia. Następnie wiśnie odcedzić. Połowę zalewy wlać do rondelka, dodać cukier do smaku (w razie potrzeby) i cynamon i zagotować. W drugiej połowie płynu wymieszać mąkę kukurydzianą, wlać do gotującej się zalewy i mieszając, doprowadzić ponownie do wrzenia. Zdjąć z ognia i zmieszać z odcedzonymi wiśniami.
Sos czekoladowy: Do rondelka wlać połowę mleka i wsypać czekoladę, zagotować. W pozostałym mleku rozpuścić cukier i mąkę kukurydzianą, następnie zmieszać w rondlu z czekoladą. Cały czas mieszając, gotować na małym ogniu, aż do zgęstnienia. Po zdjęciu z gazu sos mieszać jeszcze chwilę intensywnie trzepaczką, aż będzie idealnie gładki.
Naleśniki: Dokładnie wymieszać ze sobą wszystkie składniki ciasta i odstawić na pół godziny. Po tym czasie dolać tyle wody, by uzyskać odpowiednią konsystencję. Usmażyć naleśniki na maśle. Powinno ich wyjść około 7-8 sztuk, to jest trochę więcej niż potrzeba, ale niestety kakaowe naleśniki lubią się rozwalać w trakcie odwracania, więc jakiś zapas może się przydać ;)
Krem: Schłodzoną śmietankę ubić na sztywno, pod koniec dodając cukier puder i cynamon.
Gotowe naleśniki smarować sosem czekoladowym i wiśniami, składać w trójkąty. Podawać na ciepło razem z kremem cynamonowym.
(przepis z książki "Złota księga czekolady", nieco zmodyfikowany przeze mnie)
Może zainteresuje Cię również
Pierwszy raz robiłam te babeczki rok temu, według przepisu z książki "Pieczenie ciast przyjemne jak nigdy dotąd". Urzekło mnie połączenie kwaskowatych wiśni i budyniowo-żółtkowego kremu. Niedawno zrobiłam je po raz drugi, tym razem z ulepszonym przepisem na kruche ciasto (w oryginale było za dużo cukru, co powodowało, że ciasto było zbyt twarde).
Polecam :)
BABECZKI WIŚNIOWE Z KREMEM
kruche ciasto:
- 250g mąki,
- 125g masła,
- 2 łyżki cukru pudru,
- 1 łyżeczka cukru wanilinowego,
- 1 jajko
nadzienie:
- około 500 g wiśni,
- 3 łyżki cukru
- 1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
krem:
- 1,5 szklanki mleka,
- 50g masła,
- 1 jajko,
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej,
- 1 łyżeczka mąki pszennej,
- 2 łyżki cukru,
- 2 łyżeczki cukru z wanilią
Wiśnie umyć, wydrylować i zasypać cukrem w misce.
Mąkę posiekać z masłem na stolnicy, dodać pozostałe składniki i szybko zagnieść kruche ciasto (w razie potrzeby dodać odrobinę zimnej wody). Uformować kulę, zawinąć w folię i włożyć na 2 godziny do lodówki.
Schłodzone ciasto cienko rozwałkować i wyłożyć nim foremki do tartaletek (powinno wyjść mniej więcej 10-12, zależnie od średnicy). Piec babeczki w 200 stopniach, przez około 10-15 minut, aż zaczną się rumienić.
W rondelku wymieszać ze sobą wszystkie składniki kremu, zagotować mieszając, aż zacznie gęstnieć.
Na zapieczone babeczki wyłożyć osączone wiśnie i przykryć je kremem. Piec jeszcze przez 20-25 minut.
Babeczki studzić początkowo w foremkach, potem przełożyć na podstawkę do całkowitego ostygnięcia.
Może zainteresuje Cię również
To miał być deser na koniec jagodowej akcji Olciaky. Niestety, coś mi się pokiełbasiło w tej mojej głowie, że akcja kończy się dziś o północy i... w efekcie okazało się, że skończyła się wcześniej, a ja nie zdążyłam. No nic, przepis i tak wstawiam, bo deser choć prosty, to smaczny, a przynajmniej dla takich budyniowych amatorów jak ja;)
Przepis znalazłam w książeczce "Ciasta i desery na lato" z serii "Biblioteczka Poradnika Domowego". :)
BUDYNIOWY DESER JAGODOWY
- 2 opakowania budyniu bez cukru (waniliowego lub śmietankowego),
- 2,5 szklanki mleka,
- 250g jagód,
- 5 łyżek cukru,
- listki mięty do dekoracji
Jagody przebrać, umyć, 2 łyżki odłożyć do dekoracji, resztę zmiksować i zagotować z 2 łyżkami cukru. Jeden budyń przygotować według przepisu na opakowaniu, do drugiego wlać ćwierć szklanki mleka i wymieszać. Pozostałe ćwierć szklanki mleka zagotować z łyżką cukru, dodać jagody i budyń rozprowadzony mlekiem, podgrzewać, mieszając, aż masa zgęstnieje. Nałożyć do pucharków budyń jagodowy i waniliowy, odstawić do ostygnięcia. Przed podaniem przybrać jagodami i miętą.
Na koniec dodam jeszcze, że bardzo chciałam zrobić pyszne jagodzianki w tym sezonie. No i zrobiłam, ale niekoniecznie tak pyszne, jakbym chciała. Jednak ciasto drożdżowe to wciąż dla mnie problem ;) może za rok się uda?
Może zainteresuje Cię również
Bardzo, bardzo smaczne ciasto. Mocno migdałowe, z jagodowym nadzieniem smakującym nieco jak ten fioletowy sernik, który niedawno robiłam. Trochę się bałam, że ciasto mi się nie dopiecze, bo zgodnie z instrukcją nie zapiekałam wcześniej spodu, ale nie było żadnych niespodzianek.
Przepis znalazłam w książeczce "Owocowe ciasta i desery" z serii "Biblioteczka Poradnika Domowego", jednak zmniejszyłam proporcje i dostosowałam je do mojej formy.
|
ciasto z jagodami | |
CIASTO MIGDAŁOWE Z JAGODAMI
ciasto:
- 220 g mąki,
- 180 g mielonych migdałów,
- 180g masła,
- 100g cukru,
- 1 jajko,
- szczypta mielonych goździków,
- pół łyżeczki cynamonu,
- 250 g jagód
zalewa:
- 2 jajka,
- 1/3 szklanki jogurtu,
- 1/3 szklanki śmietanki kremówki
- 2 łyżki cukru
Masło posiekać razem z mąką, dodać mielone migdały, cukier, jajko i przyprawy. Zagnieść ciasto (jest trochę lepiące), umieścić je w misce i włożyć do lodówki na 1 godzinę.
Dno tortownicy o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Z ciasta odkroić około 1/4 , a resztą wylepić dno i boki formy.
Jagody umyć na sitku, osączyć na papierowym ręczniku i ułożyć na cieście.
Składniki zalewy wymieszać i równomiernie wylać na jagody.
Z reszty ciasta ulepić paski o szerokości 1 cm i ułożyć z nich kratkę na owocach.
Piec w 200 stopniach przez około 50 minut.
Może zainteresuje Cię również
Dojrzały pomidor, piętka ogórka, kawałek selera, kilka smętnych pieczarek wepchniętych w kąt lodówki... Smutny jest los warzywnych resztek, bo najczęściej lądują w ogródku na kompoście ;) Tym razem jednak zrobiłam z nich zupę, na którą przepis znalazłam w książce "Sztuka gotowania na co dzień" Pola Martina. Właściwie trudno mówić tu o jakimś przepisie, bo tak naprawdę można dać dowolne warzywa w dowolnej ilości. Ja od siebie dodałam jeszcze kawałek cukinii :)
SZYBKA ZUPA Z RESZTEK WARZYW
(dla 1 osoby)
- 2 pieczarki,
- 1/3 łodygi selera naciowego,
- 1/4 czerwonej papryki,
- kawałek ogórka,
- kilka plasterków cukinii,
- szklanka bulionu warzywnego lub drobiowego,
- łyżeczka masła,
- łyżeczka jasnego sosu sojowego,
- pieprz
Pieczarki i seler pokroić w plasterki, ogórka i cukinię w półplasterki, a paprykę w paski. W rondlu roztopić masło i poddusić na nim przez kilka minut wszystkie warzywa i pieczarki . Wlać bulion i gotować na małym ogniu przez 10 minut. Dodać sos sojowy i pieprz do smaku.
Podawać z grzankami.
Przepis dołącza do Letniego Festiwalu Zup oraz akcji "Nie marnuj żywności" :)
Może zainteresuje Cię również
To ciacho upiekłam już trzeci raz. Oryginał znalazłam w książce "Pieczenie ciast przyjemne jak nigdy dotąd". Od tego czasu przepis uległ paru drobnym modyfikacjom w proporcjach i ostatecznie uważam go za wyjątkowo dobre ciasto :)
CIASTO JAGODOWE Z BEZĄ:
kruchy spód:
- 200 g mąki,
- 100 g masła,
- 2 łyżki cukru pudru,
- 1 łyżeczka cukru wanilinowego,
- 2 żółtka
nadzienie:
- 200 ml wody,
- czubata łyżka mąki ziemniaczanej,
- czubata łyżka cukru,
- 450-500 g jagód
beza:
- 2 białka,
- 5 łyżek cukru pudru
Masło posiekać razem z mąką, dodać pozostałe składniki i szybko zagnieść ciasto (gdyby był z tym problem, można dodać jeszcze odrobinę zimnej wody). Schłodzić w lodówce przez godzinę, po czym rozwałkować, wyłożyć nim dno i boki tortownicy o średnicy 24 cm, ponakłuwać widelcem i upiec w 200 stopniach na złoto. Wyjąć ciasto, a temperaturę zmniejszyć do 170 stopni i ustawić na grzanie od góry.
W rondlu wymieszać wodę z cukrem i mąką ziemniaczaną, zagotować cały czas intensywnie mieszając, a gdy zgęstnieje, wrzucić oczyszczone jagody i dokładnie wymieszać, żeby całe pokryły się tym "kisielem". Wyłożyć nadzienie na ciasto i wyrównać wierzch.
Białka ubić na sztywną pianę. Nadal ubijając, dodawać stopniowo po łyżce cukru pudru, aż piana będzie elastyczna i lśniąca. Za pomocą szprycy lub woreczka spożywczego zrobić na cieście kratkę z piany. Zapiec w piekarniku jeszcze przez chwilę, aż beza zacznie się rumienić.
Może zainteresuje Cię również
Bardzo udane ciasto według pomysłu Toski. Każdy wie, że połączenie czekoladowego/kakaowego ciasta z wiśniami jest dobre, a jak się doda jeszcze kokosową pierzynkę na wierzch, to już w ogóle bomba. Nie tylko kaloryczna ;)
KAKAOWA KOKOSANKA Z WIŚNIAMI
ciasto:
- 400 g mąki,
- 5 jajek,
- 200 g cukru,
- 125 g oleju,
- 125 ml mleka,
- 2 łyżeczki (z lekkim czubem) proszku do pieczenia,
- 3 łyżki rumu lub kilka kropli aromatu rumowego,
- ok. 350-400 g wiśni
kokosowy wierzch:
- 200 g wiórków kokosowych,
- 120 g cukru,
- 80 g roztopionego masła,
- 2 jajka
Wiórki kokosowe wsypać do miski, dodać cukier, stopione masło i jajka, całość wymieszać łyżką i odstawić.
Jajka ubić z cukrem na puszystą masę. Cały czas miksując, stopniowo dodawać olej, mleko, rum, mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i kakao. Po dodaniu suchych składników miksować już krótko, tylko do momentu połączenia się ich z ciastem.
Ciasto wylać na wyłożoną papierem formę 25 x 30 cm, na wierzch wyłożyć wiśnie, lekko wciskając je w ciasto. Na wiśniach ułożyć masę kokosową. Ciasto piec w 170 stopniach przez ok. 45 minut, aż wbity patyczek nie będzie obklejony surowym ciastem. Jeśli masa kokosowa za bardzo się rumieni, przykryć ciasto kawałkiem papieru do pieczenia.
Może zainteresuje Cię również
Nie przepadam za pomidorową, ale ta, przygotowana ze świeżych, letnich pomidorów jest po prostu rewelacyjna. Dla odmiany podałam ją nie z ryżem czy makaronem, a pierożkami tortellini (pomysł podpatrzyłam od Jagody). To był strzał w dziesiątkę. Niby niewielka odmiana, ale wszystkim bardzo smakowała :)
|
zupa ze świeżych pomidorów z tortellini |
ZUPA ZE ŚWIEŻYCH POMIDORÓW Z TORTELLINI
1 kg dojrzałych pomidorów,
1 nieduża cebula,
1 ząbek czosnku,
1 marchewka,
trochę naci selera,
2 szklanki bulionu drobiowego,
2 ziarenka ziela angielskiego,
listek laurowy,
łyżka masła,
tymianek – najlepiej świeży,
sól, pieprz, cukier
śmietana (opcjonalnie),
natka pietruszki,opakowanie (250g) tortellini, najlepiej z mięsem albo z szynką
Pomidory sparzyć, obrać i pokroić na kawałki. Na patelni roztopić masło, poddusić posiekaną cebulę, dodać przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku i pomidory. Dusić pod przykryciem na małym ogniu przez 15-20 minut, aż będą zupełnie miękkie.
W tym czasie zagotować bulion, dodać ziele angielskie, liść laurowy, nać selera i pokrojoną w ćwierćplasterki marchewkę i gotować, aż marchew będzie miękka. Pomidory przetrzeć przez sitko do bulionu. Doprawić do smaku solą, pieprzem i cukrem, a także posiekanym tymiankiem. Zupę można zabielić śmietaną, choć ja wolę bez ;)
Podawać z pierożkami tortellini ugotowanymi osobno w osolonej wodzie i natką pietruszki.
Może zainteresuje Cię również
O ile przeważnie jestem owocożerna, tak przyznam szczerze, że agrest plasuje się na szarym końcu mojej owocowej listy. Właściwie zniechęca mnie już na wstępie, kiedy jestem zmuszona zebrać go z krzaczka. Drapie to to, kłuje jak diabli, ręce mam po takim agrestobraniu jakbym stoczyła walkę ze wściekłym kocurem. Co za złośliwa i nieprzyjazna roślina!
A potem żmudne czyszczenie go, odcinanie szypułek i tych brązowych wyrostków, a jak się niechcący mocniej ściśnie, to jeszcze eksploduje w dłoni, drań jeden.
Brr...
Tata przyszedł na gotowe, porwał ponad kilo i zalał spirytusem na nalewkę. Mama wzięła część i poszła robić dżem. A ja? Zobaczyłam przepis u Tatter na Agreściaka i postanowiłam zrobić taki sam ;)
(No, prawie, bo wolę cieńsze spody, więc kruche ciasto zrobiłam z mniejszej ilości składników. Poza tym – wszystkie owoce opadły na dno, a u Tatter nie. Nie wiem dlaczego. Niemniej jednak ciasto było wyśmienite i częściowo złagodziło moją agrestową niechęć. Teraz jesteśmy w stanie zawieszenia broni. Przynajmniej do przyszłego roku ;)
AGREŚCIAK
kruchy spód:
200g mąki,
120g masła,
1 łyżka cukru pudru,
1 łyżeczka cukru wanilinowego,
1 żółtko,
kilka łyżek lodowatej wody
ciasto biszkoptowe:
4 jajka,
4 łyżki cukru pudru,
2 czubate łyżki mąki pszennej,
2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej,
2 łyżeczki cukru wanilinowego,
1 płaska łyżka proszku do pieczenia
ponadto:
500g oczyszczonego agrestu
2-3 łyżki bułki tartej,
cukier puder do posypania ciasta (mnie się skończył, więc posypałam cukrem trzcinowym ;)
Mąkę posiekać na stolnicy z masłem, dodać oba cukry, żółtko, kilka łyżek zimnej wody i szybko zagnieść ciasto. Uformować kulę, owinąć folią spożywczą i schłodzić w lodówce.
Schłodzone ciasto rozwałkować i wyłożyć nim dno tortownicy o średnicy 24 cm wyłożonej papierem do pieczenia. Pozakłuwać widelcem i upiec w mocno nagrzanym piekarniku (230 stopni) na złoto.
Białka ubić na sztywno, a potem stopniowo dodawać po trochę cukru i po jednym żółtku i dalej ubijać. Ostrożnie przesiać obie mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia i delikatnie połączyć z ciastem łyżką.
Na wystudzony spód rozsypać cienką warstwę bułki tartej i ułożyć na niej połowę owoców. Wylać ciasto biszkoptowe i wyrównać wierzch. Na nim rozłożyć pozostałe owoce.
Piec w 170 stopniach przez 30-40 minut, sprawdzając patyczkiem czy ciasto jest upieczone. Gdyby zanadto się rumieniło, przykryć kawałkiem papieru do pieczenia. Upieczone ciasto studzić przez 15 minut w blaszce, potem wyjąć z formy i pozostawić do całkowitego wystudzenia.
Przed podaniem posypać cukrem pudrem.
Może zainteresuje Cię również
Pyszna zupa, która starcza na cały obiad. Przepis znalazłam w najnowszym, letnim wydaniu gazetki "To jest pyszne". Od siebie dodałam ziół prowansalskich, które świetnie tu pasują, a także podsmażyłam cebulkę i czosnek dla lepszego aromatu.
ZUPA CUKINIOWA Z PULPETAMI
(na 4-5 porcji)
400g mielonego mięsa (np. wołowiny),
2 cukinie (po około 0,5 kg każda),
1 duża cebula,
2 ząbki czosnku,
2 spore ziemniaki,
4 szklanki bulionu warzywnego,
1 łyżka twarożku naturalnego,
2 łyżki bułki tartej,
olej do smażenia,
sól i pieprz,
zioła prowansalskie,
opcjonalnie natka pietruszki
Mięso starannie wyrobić z twarożkiem, bułką tartą, solą, pieprzem i szczyptą ziół prowansalskich. Z masy wilgotnymi dłońmi formować małe pulpeciki i usmażyć je na oleju, obracając, aby równomiernie się przyrumieniły.
Cebulę obrać i pokroić w drobną kostkę. Podsmażyć na niewielkiej ilości oleju, pod koniec dodając przeciśnięty przez praskę czosnek.
Obrane ziemniaki i cukinię (nie obraną) pokroić w kostkę i wrzucić na gotujący się bulion. Dodać też podsmażoną cebulę z czosnkiem i gotować ok. 15-20 minut, aż warzywa będą miękkie. Wówczas zdjąć zupę z ognia, część warzyw wyjąć łyżką cedzakową, a pozostałe zmiksować wraz z bulionem na gładki krem. Doprawić do smaku solą, pieprzem i ziołami prowansalskimi. Dodać odłożone wcześniej kawałki warzyw, można dodać też posiekaną natkę pietruszki.
Zupę podawać na gorąco razem z pulpetami.
Może zainteresuje Cię również
"Idzie na burzę, idzie na deszcz..."
Spontaniczny deser zrobiony z poziomek zbieranych w ogródku tuż przed burzą, z tego co było w lodówce i w szafce udającej mój prywatny barek.
Pyszne. Bylebym tylko nie zaczęła zajadać smutków.
"Te kłamstw oceany
Te niedobre przeczucia
Latające dywany
Nagłe serc ukłucia
Nie przegonię ręką
Z czoła czarnej chmury..."
|
deser z poziomek |
POZIOMKI Z SERKIEM MALIBU
2/3 szklanki poziomek,
100g naturalnego serka homogenizowanego,
2 łyżeczki gęstej śmietany,
1 łyżeczka cukru pudru,
ok. 1 łyżki malibu (myślę, że likier kokosowy też byłby OK.)
Poziomki umyć i ostrożnie osuszyć na papierowym ręczniku. Wsypać do pucharka, odkładając kilka do dekoracji. Serek wymieszać ze śmietaną i cukrem, pod koniec dodając malibu. Polać nim poziomki. Wierzch udekorować pozostałymi owocami.
***
♫ Grabaż i Strachy Na Lachy
Może zainteresuje Cię również
Upał! Topię się, rozpuszczam, paruję całą objętością ciała, skwierczę jak skwarek na patelni. Leżę jak kłoda i nie chce mi się nic.
Dopiero po południu nabieram ochoty na jedzenie, a i to wybredna jestem, nie może być za ciężkie, za gorące, zbyt pikantne. Na przykład wczoraj takie improwizowane tagliatelle ze świeżymi pomidorami i mozzarellą spisało się idealnie.
TAGLIATELLE Z POMIDORAMI I MOZZARELLĄ
(dla 4 osób)
- 400g makaronu tagliatelle,
- 4 średnie pomidory,
- 2 kulki mozzarelli,
- 1 cebula,
- 1-2 ząbki czosnku,
- kilka łyżek oliwy z oliwek,
- pietruszka, bazylia i oregano– najlepiej świeże,
- sól i pieprz
Na patelni rozgrzać oliwę, wsypać drobniutko pokrojoną cebulę, smażyć na niedużym ogniu przez krótką chwilę (max 1 minutę), dodać posiekany czosnek, wymieszać, zdjąć z ognia i nieco przestudzić.
Pomidory sparzyć, obrać, wyjąć pestki a pozostały miąższ pokroić w małą kostkę. Dodać cebulę wraz z oliwą, pokrojoną w kostkę mozzarellę i posiekane zioła. Doprawić pieprzem, najlepiej świeżo mielonym, wymieszać. Można odstawić na kilka godzin do lodówki do "przemacerowania", żeby aromaty nawzajem się przeszły, ale jeśli nie mamy czasu, to taka świeżo przygotowana mieszanka też świetnie da radę. W każdym razie pomidory posolić dopiero tuż przed podaniem, inaczej puszczą dużo soku.
Makaron ugotować al dente, odcedzić, wymieszać z pomidorami i od razu podawać.
Może zainteresuje Cię również
Serdecznie zapraszam Was do akcji kulinarnej z wiśnią w roli głównej. Niech będzie ona okazją do wykorzystania tych owoców w pełni ich sezonu. O tym, że warto jeść wiśnie, nie trzeba chyba nikogo przekonywać: świetnie działają na cerę, mają mnóstwo witaminy C, sporo potasu i wapnia, a ponadto są mniej kaloryczne niż czereśnie. ;)
Akcja jest kontynuacją zeszłorocznej zabawy, którą odstąpiła mi viridianka – dziękuję. :*
Zabawa trwa 10 dni (23.07-01.08.2010) i obejmuje 2 weekendy – mam zatem nadzieję, że będzie cieszyła się równie dużą, jak nie większą popularnością niż rok temu.
Kod banneru akcji znajduje się poniżej. Po jej zakończeniu ukaże się podsumowanie. :) Życzę owocnej zabawy!
Może zainteresuje Cię również
Wróciłam! Nie było mnie tu dłuższą chwilę... Oj, dużo się działo przez ten czas, dużo.
Open'er Festiwal – już po raz czwarty, jak zwykle było fantastycznie. Kolejne wspomnienia, niezapomniane chwile i masa poznanych nowych ludzi, tym razem Litwinów.
Powrót do domu nie okazał się szczęśliwy, bo... rozstałam się z moim chłopakiem. A raczej on ze mną. Przez tydzień chodziłam jak struta, właściwie nadal chodzę, ale już mniejsza o to. Wszystko się zmieniło w moim życiu teraz, ale nie będę Wam tu robić telenoweli brazylijskiej, bo nie po to tego bloga zakładałam.
No. Głowa do góry.
***
Tarator – bułgarski chłodnik. Jadłam go podczas zeszłorocznych wakacji, w Bułgarii oczywiście ;) Bardzo mi posmakował, aż się sama zdziwiłam, bo koperku nie lubię, a jednak do tej potrawy bardzo pasuje i świetnie komponuje się z ogórkiem i... orzechami.
Idealna potrawa na upały, jakie teraz panują.
TARATOR
(na 4 osoby)
- 800 ml jogurtu bałkańskiego,
- około 2/3 szklanki zimnej wody,
- 2 długie ogórki,
- 2 ząbki czosnku,
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- 2 łyżki posiekanych orzechów włoskich,
- koperek,
- sól, pieprz
Czosnek posiekać i wymieszać w miseczce z oliwą. Ogórki obrać i pokroić w drobną kosteczkę. Jogurt roztrzepać z wodą, dodać ogórek, czosnek wraz z oliwą, posiekany koperek (ilość wg uznania), doprawić do smaku solą i pieprzem i wymieszać. Schłodzić w lodówce. Na talerzach każdą porcję posypać siekanymi orzechami.
Może zainteresuje Cię również