Tradycyjnie pod koniec roku przedstawiam zestawienie 10 subiektywnie najlepszych potraw, które przygotowałam w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Wyboru dokonałam razem z moim M., są to więc potrawy, które zachwyciły nas oboje :) Potraw tych było znacznie więcej niż 10, dlatego eliminacja niektórych nie była łatwa. Ostateczny wybór padł jednak na...
TOP 5 SŁODKICH WYPIEKÓW I DESERÓW
1. Kardamonowo-cytrynowa panna cotta
2. Czarno-biały sernik z Oreo
3. Fondanty kajmakowe
4. Mini serniczki z malinowym wzorkiem
5. Piernikowy crème brulee
TOP 5 DAŃ WYTRAWNYCH
1. Kurczak z serem w cieście francuskim
2. Enchilady brokułowe w sosie paprykowym
3. Zakręcone szaszłyki z kurczaka
4. Falafel
5. Spanakopita
Natomiast tegoroczną miss publiczności, czyli najczęściej poszukiwanym i wyświetlanym przepisem został przepis na gołąbki bez zawijania :)
Podsumowując miniony rok, nie sposób pominąć też kwestii moich kulinarnych planów, o których wspominałam na początku stycznia. Plany te wypełniłam niemal w 100%... Niemal, ponieważ przygotowałam wszystkie potrawy, które zaplanowałam, jednak banoffee pie nie do końca mi się udał. Wprawdzie był pyszny, ale masa toffi wyszła mi kompletnie płynna, a ciasto rozwalało się na kawałki przy próbie nałożenia porcji na talerzyk. Z tych powodów nie ma oczywiście mowy o zamieszczeniu tego przepisu na blogu ;) Cóż, nie poddam się tak łatwo i z pewnością jeszcze kiedyś przygotuję to ciasto. A póki co – zamieszczam spis pozostałych wykonanych potraw:
1. Ptysie
2. Falafel
3. Hummus
4. Schab z sosem waniliowym
5. Indyk w sosie mole poblano
6. Pavlova
7. Cantuccini
8. Chleb
9. Zupa orzechowa
10. Blondie
11. Serowe fondue
Cóż mogę dodać na koniec? Chyba tylko życzyć udanego sylwestra i dużo szczęścia w nadchodzącym roku :)
Do zobaczenia w następnym!
Mirabelka
Może zainteresuje Cię również
Czy po imprezie Sylwestrowej nie macie czasami problemu z niedopitymi, otwartymi butelkami Igristoja? Wypadałoby je wypić nim całkiem się rozgazuje, wszak wylewać alkoholu nie wypada, ale... co zrobić, kiedy syndrom dnia następnego ledwo daje żyć i jest to ostatnia rzecz, na jaką macie ochotę?
Jeżeli tylko jesteście w stanie znieść huk miksera, to proponuję Wam zrobienie noworocznego, szampańskiego ciasta :) Podczas pieczenia wszelkie % się ulatniają, pozostawiając w cieście delikatny winny posmak, mnie mocno kojarzący się ze smakiem białej czekolady (serio, gdyby mnie ktoś zapytał, co w tym cieście jest, to typowałabym w białą czekoladę, a nie szampana).
Polecam wypróbować, bo to nietrudne i całkiem fajne ciasto :)
CIASTO SZAMPAŃSKIE
2,5 szklanki mąki,
4 jajka,
¾ szklanki oleju,
250g cukru,
¾ szklanki białego musującego wina,
2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia,
kilka kropli aromatu waniliowego,
cukier puder do posypania
Oddzielić żółtka od białek. Żółtka utrzeć z cukrem na jasną, puszystą masę. Cały czas ucierając, stopniowo dodawać olej i wino. Dodać aromat waniliowy, mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i krótko zmiksować – tylko do połączenia składników. Z białek ubić sztywną pianę i delikatnie wmieszać ją do ciasta.
Podłużną formę do pieczenia o długości 25-30 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wlać ciasto.
Piec w 180 stopniach przez ok. 45-50 minut, aż wbity patyczek nie będzie obklejony surowym ciastem.
Upieczone ciasto zostawić do całkowitego wystygnięcia i dopiero wówczas wyjąć z formy.
Na koniec posypać cukrem pudrem.
(przepis z jednego ze staaarych numerów "Poradnika Domowego" :P)
Może zainteresuje Cię również
Jeśli planujecie spędzić nadchodzącego Sylwestra w małym gronie, serowe fondue jest świetną propozycją na oryginalnie podany, ciepły i sycący posiłek. Naprawdę super sprawa i niezła frajda dla wszystkich :)
Masa serowa z wyraźnie wyczuwalnym smakiem wina jest jedyna w swoim rodzaju – nie dziwię się, że ta szwajcarska potrawa podbiła niemal cały świat.
Dodatków do fondue może być wiele; my zdecydowaliśmy się na lekko czerstwe pieczywo, kabanosy, świeżą paprykę, oliwki i lekko podsmażone owoce morza. Mnie najbardziej smakowały krewetki i papryka, mojemu M. oliwki i ośmiorniczki.
FONDUE SEROWE
(4 porcje)
250g sera gruyere,
250g sera emmentaler,
250ml białego wytrawnego wina,
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej lub skrobi kukurydzianej,
2-3 łyżki kirschu (pominęłam),
1 łyżeczka soku z cytryny,
1 ząbek czosnku,
pieprz,
odrobina tartej gałki muszkatołowej
Garnek natrzeć ząbkiem czosnku i wlać do niego wino. Zagotować. Dodać starte sery i sok z cytryny. Gotować na małym ogniu, cały czas mieszając, aż ser się stopi i utworzy jednolitą masę (ja pomogłam sobie mikserem ;). Dodać pieprz i odrobinę gałki muszkatołowej. Mąkę ziemniaczaną lub skrobię kukurydzianą wymieszać z kirschem (z braku kirschu użyłam po prostu odrobiny wina) i wlać do sera, cały czas mieszając. Po chwili sos powinien zgęstnieć. Gotową masę serową przelać do podgrzewanego naczynia do fondue i podawać z dodatkami.
Propozycje dodatków:
- bagietka
- czerstwy chleb
- pieczeń pokrojona w kostkę
- kabanosy
- krewetki, ośmiorniczki, kalmary lekko przesmażone na oliwie z czosnkiem i chili
- świeża papryka pokrojona w kostkę
- kawałki marchewki
- kawałki selera naciowego
- korniszony
- marynowane pieczarki
- oliwki
Może zainteresuje Cię również
Pomiędzy wypaśnymi świątecznymi potrawami a sylwestrowym szaleństwem warto podać na obiad coś zwyczajnego i prostego. Na przykład taki odpowiednik leniwych pierogów, tyle że z mąki gryczanej. Kluseczki są miękkie i bardzo delikatne, świetnie smakują po prostu polane masłem i posypane cukrem. W sezonie letnim doskonałym dodatkiem do nich byłyby truskawki, maliny lub jagody.
KLUSKI WOŁYŃSKIE
(4 porcje)
200g mąki gryczanej,
300g białego sera,
300ml mleka,
3 jajka,
1 łyżka masła,
sól
Ser przepuścić przez maszynkę lub przetrzeć przez sitko. Zagotować mleko z masłem i szczyptą soli. Powoli, cały czas mieszając, wsypać mąkę. Na maleńkim ogniu wyrabiać trzepaczką lub łyżką masę, aż zacznie odstawać od ścianek garnka. Masę zdjąć z ognia, przestudzić i utrzeć mikserem na gładką masę, wbijając po jednym żółtku i dodając partiami ser. Ubić sztywną pianę z białek i wmieszać ją w masę (nie jest to łatwe, ponieważ masa jest gęsta – ja pomogłam sobie mikserem na najmniejszych obrotach).
Za pomocą dwóch łyżek formować małe kluski i wrzucać je na gotujacą się, lekko osoloną wodę. Zamieszać, gotować ok. 2-3 minuty od momentu wypłynięcia na powierzchnię. Ostrożnie wyjąć za pomocą łyżki cedzakowej.
Podawać natychmiast, polane stopionym masłem i posypane cukrem.
(źródło: H. Szymanderska „Lane, leniwe, śląskie”)
Może zainteresuje Cię również
Wszystkim czytelnikom mirabelkowego bloga
życzę pogodnych, zdrowych i spokojnych Świąt.
Życzliwości, zrozumienia i zgody przy wigilijnym stole.
Radosnego nastroju, wzajemnych uśmiechów i ciepłych spojrzeń.
Żebyście choć przez chwilę mogli poczuć prawdziwą wyjątkowość Świąt Bożego Narodzenia.
Mirabelka
Może zainteresuje Cię również
Moczka to typowo śląski przysmak wigilijny. Kolokwialnie mówiąc, jest to rodzaj piernikowej paciajki, a dokładne jej zdefiniowanie nie jest łatwe, ponieważ ponoć w każdym śląskim domu moczka smakuje inaczej.
Podstawą moczki jest zawsze piernik lub pierniczki. Niektórzy wykorzystują do tego resztki piernika z poprzednich Świąt (wszak wiadomo, że piernik świetnie się przechowuje), ale wielu Ślązaków kupuje przez Wigilią tzw. piernik rybny, który jednakże z rybą nie ma nic wspólnego. Jest to po prostu zwykły piernik bez polewy, dość wytrawny w smaku i twardy.
W zależności od regionu, moczkę gotuje się na piwie, kompocie owocowym lub wywarze z jarzyn. Dodaje się też rozmaitych bakalii lub... pokrojone, gotowane warzywa, choć szczerze mówiąc, trudno mi sobie to wyobrazić ;)
Przepis, który zamieszczam niżej, pochodzi od mojej znajomej ze studiów, Ślązaczki, u której taką moczkę gotuje się co roku na Wigilię. Zwykle gotują ją na kompocie truskawkowym i ja też takiego użyłam, choć można użyć każdego innego, np. śliwkowego czy morelowego. Co do pierników, to w zasadzie mogą być każde nie nadziewane i bez polewy czekoladowej, ewentualnie w delikatnej glazurze cukrowej (tzw. pierniczki uszatki).
Dzisiaj zrobiłam próbę i wyszła bardzo dobra :) jutro potrawa ta znajdzie się na moim wigilijnym stole – ot, w ramach odmiany od kutii i makówek.
MOCZKA
(4 porcje)
150g pierników,
700ml kompotu owocowego,
70g śliwek suszonych,
70g moreli,
50g daktyli,
50g suszonych jabłek,
50g orzechów włoskich,
sok z ½ cytryny,
mielony cynamon, kardamon i goździki
Kompot (wraz z owocami) wlać do garnka o grubym dnie i zagotować. Dodać pokruszone pierniki i wszystkie bakalie. Gotować na małym ogniu, mieszając od czasu do czasu, aż pierniki całkowicie się rozpadną, a masa nabierze konsystencji budyniu (u mnie trwało to 10-15 minut). W razie potrzeby dolać więcej kompotu. Na koniec wlać sok z cytryny i doprawić do smaku cynamonem, kardamonem i goździkami.
Może zainteresuje Cię również
Choć na co dzień raczej nie jadam zup mlecznych, to te w wersji świątecznej, ogromnie mi smakują. Kiedyś zamieściłam tu przepis na zupę migdałową, a dziś prezentuję zupę makową z delikatnymi, francuskimi kluseczkami. Obie te zupy są tradycyjnymi potrawami wigilijnymi w niektórych rejonach Polski.
ZUPA MAKOWA Z KLUSECZKAMI FRANCUSKIMI
(5-6 porcji)
1 szklanka maku,
1 litr mleka,
2-3 łyżki mielonych migdałów,
2-3 godździki,
szczypta imbiru,
2-3 łyżki cukru,
mała szczypta soli,
cynamon
kluski:
2 jajka,
1 szklanka mąki,
1 czubata łyżka miękkiego masła,
ewentualnie odrobina mleka
Mak przesiać, wypłukać kilkukrotnie, zalać letnią przegotowaną wodą, odstawić na 2 godziny. Dokładnie odcedzić i zemleć w maszynce z drobnym sitkiem. Ja używam suchego mielonego maku i tylko go zaparzam, pomijając całą tę procedurę :)
Mleko zagotować z przyprawami. Dodać mak i migdały, gotować 10 minut. Dodać cukru do smaku i odrobinę soli.
Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na sztywną pianę. Żółtka utrzeć z masłem. Dodać białka i delikatnie wymieszać, dodając po 2 łyżki mąki. Gdyby ciasto było zbyt gęste, dolać odrobinę mleka. Za pomocą dwóch łyżeczek kłaść na wrzątek niewielkie kluseczki. Gotować 3 minuty i delikatnie wyjąć łyżką cedzakową.
Zupę podawać z kluseczkami, posypaną cynamonem.
Zupę tę można przygotować także w wersji błyskawicznej, do gotującego się mleka dodając tylko masę makową z puszki i podając do tego makaron. Kiedyś próbowałam i potwierdzam, że ta wersja również jest smaczna :) Pamiętajcie tylko, by wybrać dobrej jakości masę makową bez konserwantów :)
(na podstawie przepisu z ksiażki A. Stradeckiej „Dania i przysmaki świąteczne” znalezionego na blogu Grumków)
Może zainteresuje Cię również
Cudowny aromat korzennych przypraw nieodłącznie kojarzy się z zapachem świąt Bożego Narodzenia. Jeśli wzbogacimy nim klasyczny francuski creme brulee, otrzymamy niebanalny i elegancki deser, który będzie doskonałym zwieńczeniem uroczystego świątecznego obiadu :)
PIERNIKOWY CREME BRULEE
(6 porcji)
500ml śmietanki 30%,
100g cukru,
½ laski wanilii,
6 żółtek,
1 czubata łyżeczka przyprawy do piernika
syrop pomarańczowy:
sok wyciśnięty z 3 dużych pomarańczy,
1 łyżka cukru
ponadto:
6 łyżeczek cukru trzcinowego,
1 płaska łyżeczka cynamonu
Wanilię przekroić wzdłuż, wyskrobać ziarenka. Do rondla wlać śmietanę, dodać cukier, ziarenka i skórkę z wanilii oraz przyprawę do piernika. Zagotować.
W misce lekko roztrzepać żółtka. Intensywnie mieszając, powoli wlewać do żółtek wrzącą śmietankę. Następnie przecedzić masę przez sito, usunąć ewentualną piankę i rozlać do 6 żaroodpornych kokilek.
Foremki włożyć do brytfanki. Wlać do niej wodę – tyle, by sięgała do połowy wysokości kokilek.
Deser piec w 100-120 stopniach przez 1 godzinę. Ostudzić, po czym wstawić do lodówki na co najmniej 2-3 godziny.
Przygotować syrop: sok pomarańczowy wlać do rondla, dodać łyżkę cukru i gotować około 10 minut, aż odparuje i nieco się zagęści. Ostudzić.
Cukier trzcinowy wymieszać z cynamonem i nałożyć po łyżeczce na każdy deser. Równomiernie rozprowadzić, strzepnąć nadmiar i skarmelizować powierzchnię palnikiem gazowym.
Tuż przed podaniem polać syropem pomarańczowym.
Przepis powstał na potrzeby projektu e-booka ze świątecznymi przepisami przy współpracy z serwisem zPierwszegoTloczenia.pl oraz ZT Kruszwica :)
Może zainteresuje Cię również
Kasza jaglana z owocowym suszem to tradycyjna potrawa, której nigdy nie może zabraknąć na wigilijnym stole w naszej rodzinie. Moja mama i babcia robią ją na bazie wędzonych owoców, które w okresie przedświątecznym można nabyć na straganach. Problem z wędzonymi owocami jest jednak taki, że albo się je uwielbia, albo nienawidzi... Ja niestety żywię do nich to drugie uczucie i dlatego w mojej wersji pojawiają się trochę inne bakalie. Jeśli jednak chcecie, możecie zamiast nich użyć wędzonych śliwek, jabłek i gruszek.
KASZA JAGLANA Z SUSZONYMI OWOCAMI
(8 porcji)
250g kaszy jaglanej,
750ml wody,
75g suszonych śliwek,
50g suszonych moreli,
50g suszonych jabłek,
50g suszonych daktyli,
50g suszonej żurawiny,
50g rodzynek,
2-3 łyżki miodu,
1 łyżeczka cynamonu,
½ łyżeczki mielonego kardamonu,
½ łyżeczki mielonych goździków,
szczypta soli
Śliwki, morele, jabłka i daktyle pokroić. Do gotującej się wody wsypać kaszę, dodać szczyptę soli, cynamon, kardamon, goździki i wszystkie bakalie. Gotować na małym ogniu pod przykryciem, aż kasza będzie miękka i wchłonie cały płyn (trwa to około 30 minut) W razie potrzeby można dodać jeszcze odrobinę wody. Na koniec dodać miód.
Podawać na ciepło.
Kasza będzie ładnie prezentować się na talerzach, jeżeli nadamy jej ładny kształt. W tym celu należy wysmarować masłem kokilki lub filiżanki i nałożyć do nich kaszę. Następnie przyłożyć do kokilki talerzyk i sprawnym ruchem odwrócić całość o 180 stopni. Jeśli kasza nie chce odkleić się od foremki, można pomóc sobie nożem, okrawając jej brzegi.
Przepis powstał na potrzeby projektu e-booka ze świątecznymi przepisami przy współpracy z serwisem zPierwszegoTloczenia.pl oraz ZT Kruszwica :)
Może zainteresuje Cię również
Wspaniałe bożonarodzeniowe ciasto, którego korzenie sięgają kuchni kresowej. „Dziad” prawdopodobnie powstał w opozycji do wielkanocnej baby, jednak nigdy nie zrobił, tak jak ona, kariery w polskiej kuchni... A szkoda, bo to bogate, wielowarstwowe ciasto warte jest tego, by raz w roku gościło na naszych stołach. Nie da się ukryć, że jego przygotowanie jest trochę pracochłonne, ale według mnie taki trud się opłaca :)
Pierwszy raz jadłam dziada kilka lat temu. Zrobiła go moja ciocia i ciasto zapadło mi w pamięci do tego stopnia, że postanowiłam odtworzyć tamten smak. Z pomocą przyszedł mi przepis z jakiegoś starego numeru „Poradnika Domowego”, jednak dokonałam w nim paru zmian, chociażby wzbogacając skład w marcepan.
DZIAD BOŻONARODZENIOWY
ciasto:
600g mąki,
60g świeżych drożdży,
5 żółtek,
100g cukru + 1 łyżka,
1 łyżka cukru waniliowego,
125g masła,
½ szklanki mleka,
szczypta soli
warstwa orzechowo-marcepanowa:
200g marcepanu,
120g grubo posiekanych orzechów włoskich,
1 białko
warstwa makowa:*
120g mielonego maku,
½ szklanki cukru,
1 łyżka masła,
odrobina skórki startej z cytryny,
2-3 łyżki rodzynek,
1 białko,
odrobina aromatu migdałowego
warstwa konfiturowa:
250g konfitury wiśniowej,
50g rodzynek,
50g suszonych moreli,
50g suszonych śliwek
+ dodatkowo roztrzepane jajko do posmarowania po wierzchu
Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru i odrobiną mleka. Odstawić na 15 minut, aby zaczyn wyrósł.
Żółtka utrzeć ze 100g cukru i cukrem waniliowym na puszystą masę. Pozostałe mleko zagotować z masłem. Połowę mąki przesiać do miski, dodać sól, zalać wrzącym mlekiem z masłem i wymieszać. Gdy trochę przestygnie, wyrobić, dodając zaczyn drożdżowy, masę z żółtek i resztę mąki, aż ciasto będzie gładkie, lśniące i nie będzie kleić się do rąk i miski. Miskę z ciastem przykryć ściereczką i odstawić na 1 godzinę w ciepłe miejsce.
W tym czasie przygotować nadzienie.
Warstwa orzechowo-marcepanowa: marcepan lekko podgrzać (np. w mikrofalówce) i utrzeć z odrobiną wrzątku, aby masa była bardziej smarowna. Dodać orzechy i pianę ubitą z białka, dokładnie wymieszać (nie jest to łatwe, bo masa jest gęsta, ale można sobie pomóc delikatnie mikserem na małych obrotach).
Warstwa makowa: mielony mak zaparzyć wrzątkiem w ilości podanej na opakowaniu. W rondlu stopić masło, dodać mak i cukier, smażyć na małym ogniu 10-15 minut. Gdy masa nieco ostygnie, dodać skórkę z startą z cytryny, aromat migdałowy i pianę z ubitego białka.
Warstwa konfiturowa: morele i śliwki drobno pokroić, wymieszać z rodzynkami i konfiturą.
Formę do pieczenia o wymiarach 38 x 11 cm wyłożyć papierem do pieczenia.
Wyrośnięte ciasto podzielić na cztery części. Każdą część rozwałkować na placki grubości 0,5cm i wymiarach 3-4 cm szersze niż wymiary formy. Na dnie ułożyć jeden placek, formując po bokach ranty. Posmarować masą konfiturową. Przykryć drugim plackiem, doklejając go do rantów pierwszego i analogicznie formując rant. Posmarować masą makową. Przykryć trzecim plackiem, sklejając brzegi z poprzednim i tak samo formując rant. Posmarować masą marcepanowo-orzechową. Przykryć ostatnim plackiem, zawijając nadmiar ciasta pod spód, tak aby boki były dobrze sklejone z poprzednimi warstwami ciasta. Odpowiednie i staranne sklejenie warstw ciasta jest ważne, ponieważ zapobiednie to rozpadaniu się ciasta podczas krojenia.
Wierzch ciasta posmarować roztrzepanym jajkiem.
Ciasto piec w 180 stopniach przez godzinę.
Kroić dopiero, gdy dobrze ostygnie.
* Zamiast robić masę makową, można użyć gotowej masy z puszki. Zwróćcie uwagę, by była jak najlepszej jakości i bez konserwantów.
Przepis powstał na potrzeby projektu e-booka ze świątecznymi przepisami przy współpracy z serwisem zPierwszegoTloczenia.pl oraz ZT Kruszwica :)
Może zainteresuje Cię również
Przez długie lata zarzekałam się, że śledzia nie wezmę do ust. Zawsze wydawał mi się wyjątkowo nieapetyczny. Parę miesięcy temu coś mi się w moich receptorach smaku poprzestawiało. Spróbowałam śledzia z talerza mojego lubego, po czym stwierdziłam, że są... smaczne :D
Niedawno zrobiłam swoją pierwszą sałatkę śledziową, a dziś przedstawiam przepis na rewelacyjne śledzie z żurawiną. Żurawina nie tylko sprawia, że potrawa ładnie wygląda, ale nadaje fajnego, słodkawego smaku, który doskonale się ze śledziem komponuje. Polecam bardzo :)
ŚLEDZIE Z ŻURAWINĄ
(4 porcje)
8 filetów śledziowych a la matjas,
4-5 łyżek suszonej żurawiny,
1 średnia czerwona cebula,
2 goździki,
2 ziarna ziela angielskiego,
1 liść laurowy,
świeżo mielony pieprz,
olej
Śledzie namoczyć w zimnej wodzie – w zależności od stopnia słoności trwa to mniej więcej od 2 do 8 godzin, moje po 3 godzinach były OK.
Cebulę pokroić w piórka. Żurawinę zalać gorącą wodą i moczyć kilka minut.
Filety pokroić na 3 części każdy.
W słoiku lub wiaderku po śledziach układać warstwami rybę, cebulę, żurawinę i przyprawy. Na koniec zalać śledzie olejem tak, by były przykryte. Słoik zamknąć i włożyć do lodówki na dobę lub dwie.
(na podstawie przepisu z tego blogu)
Może zainteresuje Cię również
Kisiel żurawinowy to dość znana (choć nie wszędzie jadana) potrawa wigilijna, podawana na zakończenie wieczerzy jako deser. Dodatek mleka makowego to ukłon w stronę kuchni kresowej, gdyż to właśnie w tamtym rejonie podawano kisiel polany tymże mlekiem (czasem także mlekiem migdałowym).
Przyznam, że pierwszy raz spróbowałam kisielu żurawinowego i z pewnością będę do niego wracać, bo jest naprawdę świetny. Mleka makowego raczej nie będę do niego więcej kręcić, bo jest to czynność mocno pracochłonna, ale bez niego kisiel również jest pyszny i na pewno sprawdzi się jako codzienny deser ;)
KISIEL ŻURAWINOWY Z MLEKIEM MAKOWYM
(4 porcje)
kisiel:
300g żurawiny (świeżej lub mrożonej),
700ml wody (2 i 2/3 szklanki),
5 łyżek cukru,
3 łyżeczki mąki ziemniaczanej (mocno czubatych),
½ łyżeczki mielonego cynamonu,
3 goździki
mleko makowe:
2/3 szklanki maku,
1 łyżka cukru,
1 łyżeczka miodu,
odrobina ekstraktu z wanilii
+ 2-3 łyżki płatków migdałowych
Przygotować mleko makowe: mak zaparzyć tak jak na makowiec po czym utrzeć z cukrem i miodem w donicy lub trzykrotnie przepuścić przez maszynkę do mielenia. Można też zmielić mak partiami w młynku do kawy lub, ewentualnie, w blenderze, choć blender nie jest do tego celu najlepszy ;) Mak trzeba ucierać tak długo, aż zrobi się z niego jaśniejsza w kolorze masa, a z ziarenek zacznie wydzielać się białawy płyn – tzw. mleko makowe. Na koniec można dodać ekstraktu z wanilii.
Płatki migdałów uprażyć na suchej patelni.
Kisiel: żurawinę zalać wodą, dodać cukier, cynamon i goździki; gotować na niedużym ogniu 10 minut. Następnie przetrzeć przez sitko. Powstały sok wlać z powrotem do garnka i zagotować.
Mąkę ziemniaczaną rozrobić w odrobinie zimnej wody, wlać do soku i gotować chwilę, intensywnie mieszając, aż kisiel zgęstnieje.
Przelać do miseczek, polać mlekiem makowym i posypać płatkami migdałów.
(na podstawie przepisu z jednego ze starych numerów „Poradnika Domowego”)
Może zainteresuje Cię również
Kompot z żurawiny jest świetną alternatywą dla kompotu z suszonych (a ściślej: wędzonych) owoców, za którym nie każdy przepada z powodu charakterystycznego, bardzo intensywnego aromatu. Słodko-kwaskowaty żurawinowy napój z dodatkiem jabłek, pomarańczy i korzennych przypraw odpowiada mi dużo bardziej :) Oprócz smaku jego dodatkowym atutem jest także piękny, czerwony kolor :)
KOMPOT Z ŻURAWINY
500 g żurawiny świeżej lub mrożonej,
100 g cukru (lub więcej do smaku),
1 pomarańcza,
1 małe jabłko,
2-3 goździki,
½ łyżeczki mielonego cynamonu,
½ łyżeczki mielonego kardamonu
Żurawinę przepłukać na sitku, włożyć do garnka i zalać 2 litrami wody. Dodać cukier, goździki, cynamon i kardamon. Gotować na małym ogniu pod przykryciem około 30-40 minut. Po tym czasie dodać pokrojone na kawałki jabłko oraz obraną i pokrojoną w plasterki pomarańczę. Gotować jeszcze 15 minut. W razie potrzeby dodać więcej cukru – według uznania. Na koniec przecedzić kompot przez sitko i ostudzić.
Przepis powstał na potrzeby projektu e-booka ze świątecznymi przepisami przy współpracy z serwisem zPierwszegoTloczenia.pl oraz ZT Kruszwica :)
Może zainteresuje Cię również
Kiedyś wydawało mi się, że zrobienie domowego pasztetu jest trudne. Tymczasem jest to chyba najprostsza do zrobienia domowa wędlina – wystarczy trzymać się mniej więcej proporcji i dobrze doprawić masę, a pasztet zawsze się uda. I zawsze będzie on lepszy niż pasztety ze sklepów, nie mówiąc już o tych pseudopasztetach z puszki, które składają się z wody, skórek, kaszy manny, białka sojowego i glutaminianu. Brrr...
Pasztety robiłam już kilkukrotnie, łącząc ze sobą różne gatunki mięsa, jednak zawsze bazą były resztki pieczeni, mięsa z rosołu itp. ponieważ uważam, że pasztet jest doskonałym sposobem na zagospodarowanie i recykling tego, co nam zostało :)
Przepis, który dziś zamieszczam, to propozycja na delikatny drobiowy pasztet z świątecznym akcentem w postaci żurawiny. Pasztet jest chudy lecz bogaty w białko, zawiera znikomą ilość tłuszczu a mimo to jest delikatny i smarowny. Dzięki dodatkowi wątróbki, nie kruszy się podczas krojenia i nie jest suchy. Żurawina nadaje fajnego, słodkiego posmaku i jej dodatek na pewno posmakuje każdemu, kto lubi połączenie mięsa i owoców.
Z podanej niżej ilości składników wyszły mi 2 pasztety w standardowych aluminiowych foremkach. Jeden już skonsumowaliśmy, a drugi zamroziłam – zachowam go na bożonarodzeniowe śniadanie :)
PASZTET Z INDYKA Z ŻURAWINĄ
600g gotowanej, duszonej lub pieczonej piersi z indyka,
250g wątróbki drobiowej,
6 łyżek suszone żurawiny,
1 kajzerka,
ok. 1,5 szklanki rosołu drobiowego,
2 jajka,
1 żółtko,
2 łyżki mleka,
3 łyżki płatków migdałów,
sól i pieprz,
gałka muszkatołowa,
mielony kardamon,
suszony lubczyk
Rosół zagotować, wrzucić umytą wątróbkę i gotować ją na małym ogniu 10 minut. Zdjąć z ognia, wyjąć wątróbkę, a w rosole namoczyć bułkę.
Mięso, wątróbkę i bułkę trzykrotnie zmielić w maszynce. Dodać 2 jajka i resztę rosołu. Doprawić solą, pieprzem, odrobiną gałki muszkatołowej, odrobiną kardamonu i szczyptą suszonego lubczyku. Dokładnie wymieszać – konsystencja masy powinna być papkowata. Na koniec dodać żurawinę i jeszcze raz wymieszać.
Masę przełożyć do dwóch foremek (8 x 22 cm) aluminiowych lub metalowych (metalowe wyścielić papierem do pieczenia). Wyrównać powierzchnię, posmarować żółtkiem roztrzepanym z mlekiem i posypać płatkami migdałowymi.
Piec w 180 stopniach przez 50-60 minut. Ostudzić i włożyć do lodówki – najlepiej na całą noc. Najlepszy jest na drugi dzień :)
Może zainteresuje Cię również
Bardzo smaczne ciacha, którymi można umilić sobie popołudniową kawę bez żadnych wyrzutów sumienia. Zawierają razową mąkę i płatki owsiane, a ksylitol zastąpił cukier. Do tego suszona żurawina i gorzka czekolada. Yummie :)
Uważam, że jest to świetna propozycja na zdrowy, bożonarodzeniowy wypiek... choć z drugiej strony, jest na tyle uniwersalny, że sprawdzi się przy każdej innej okazji lub nawet bez okazji ;)
Ciasteczka przy tej ilości ksylitolu wychodzą umiarkowanie słodkie. Jeśli wolicie bardziej słodkie wypieki, dodajcie go więcej lub sypnijcie trochę brązowego cukru.
Zajrzyjcie też do Gin, która również przygotowała ciasteczka z żurawiną - w ramach ostatniego w tym roku wspólnego pieczenia :)
CIASTECZKA OWSIANE Z ŻURAWINĄ I CZEKOLADĄ
120g miękkiego masła,
50g ksylitolu (w oryginale brązowy cukier)*,
1 jajko,
100g płatków owsianych błyskawicznych,
140g mąki pszennej razowej,
½ łyżeczki proszku do pieczenia,
50g posiekanej gorzkiej czekolady,
5 łyżek suszonej żurawiny,
1 łyżka ekstraktu z wanilii
Masło utrzeć z ksylitolem lub cukrem na puszystą masę. Dodać jajko, dalej ucierając. Wsypać resztę składników i wymieszać ciasto (początkowo łyżką, potem pomogłam sobie dłonią).
Miskę z ciastem włożyć do lodówki na min. 1 godzinę.
Z ciasta formować kulki wielkości orzecha włoskiego, kłaść na blasze wyścielonej papierem do pieczenia i lekko je spłaszczyć.
Piec w 180 stopniach przez ok. 15 minut, aż zaczną się lekko brązowić. Poczekać około minuty przed zdjęciem z blaszki, potem studzić na kratce.
Z podanej ilości składników wychodzi około 24 sztuk ciasteczek.
* Uwaga: Jeśli nie jesteście przyzwyczajeni do ksylitolu, użyjcie połowy ilości, a resztę zastąpcie brązowym cukrem lub... jedzcie ciasteczka z umiarem. U osób nieprzyzwyczajonych do ksylitolu, po spożyciu większej jego ilości, przewód pokarmowy może się trochę... zbuntować ;)
(na podstawie przepisu z blogu Lepszy Smak)
Może zainteresuje Cię również
Tołpyga to słodkowodna ryba z gatunku karpiowatych, od karpia jednakże jest chudsza i ponoć smaczniejsza. Szczerze mówiąc to, czy smaczniejsza, jest kwestią gustu, mnie osobiście mięso karpia smakuje, a tołpyga smakuje po prostu inaczej :)
Szukając jakiegoś ciekawego przepisu na przyrządzenie tej ryby, trafiłam na bardzo oryginalny przepis na blogu Eintopf. Ryba skusiła mnie swoim świątecznym wyglądem. Okazała się też smaczna, choć musiałam trochę stuningować sos kremem balsamicznym, bo samo wino wydawało mi się zbyt cierpkie do tak delikatnej ryby. Krem balsamiczny złagodził smak wina, lekko go dosłodził i dodał fajnego smaczku. Użyłam kremu o smaku malinowym, ale zwykły czy np. figowy też świetnie się spisze. Odradzam tylko czekoladowego :D
Ogólnie potrawa jest całkiem OK. Nam smakowała i myślę, że posmakuje też innym fanom czerwonego wina :)
TOŁPYGA DUSZONA W WINIE ZE ŚLIWKAMI
(2 porcje)
2 filety z tołpygi,
5-6 śliwek bez pestek (mogą być mrożone),
ok. 200ml czerwonego wina (użyłam półwytrawnego),
2 łyżeczki kremu balsamicznego,
sól i pieprz,
1 duży ząbek czosnku,
1 łyżka oliwy lub klarowanego masła,
1 łyżka soku z cytryny,
do dekoracji: kolorowy pieprz i koperek
Filety umyć, osuszyć, natrzeć przeciśniętym przez praskę czosnkiem, skropić sokiem z cytryny, oprószyć solą i pieprzem i włożyć do lodówki na całą noc.
Na patelni rozgrzać oliwę. Śliwki przekroić na ćwiartki, wrzucić na patelnię, chwilkę podsmażyć. Zalać winem i gotować 2-3 minuty, aż wino nieco odparuje. Dodać krem balsamiczny, włożyć rybę skórą do dołu, przykryć patelnię i dusić 10-15 minut.
Przełożyć rybę na talerz wraz ze śliwkami i sosem. Posypać rozgniecionym kolorowym pieprzem i koperkiem.
Jako dodatek podałam kuskus i gotowane brokuły oraz... resztę wina :)
Może zainteresuje Cię również
Może wstyd się przyznać, ale nigdy do tej pory nie jadłam żadnej sałatki śledziowej ;) Tak więc jako swój debiutancki przepis chciałam wypróbować coś klasycznego i dość znanego. Padło na sałatkę śledziową z buraczkami, która cieszy się sporym powodzeniem i uznaniem ;) Był to dobry wybór – sałatka bardzo nam smakowała i myślę, że u niejednej osoby pojawi się na świątecznym stole :)
SAŁATKA ŚLEDZIOWA Z BURAKAMI
6 płatów śledziowych (matjasy),
6 średnich ziemniaków,
6 średnich buraków,
6 ogórków kiszonych (lub konserwowych),
1 mała puszka groszku,
½ szklanki majonezu,
½ szklanki śmietany 18% (zastąpiłam jogurtem naturalnym),
sok z cytryny,
sól i pieprz
Śledzie wymoczyć w wodzie ok. 2 godziny, aby straciły słoność.
Buraki i ziemniaki wyszorować i w dwóch oddzielnych garnkach ugotować w łupinach. Wystudzić, obrać i pokroić w drobną kostkę. Ogórki i śledzie również pokroić w kostkę. Groszek osączyć na sitku.
Wszystkie składniki wymieszać w misce.
Majonez wymieszać ze śmietaną (jogurtem), dodać nieco soku z cytryny, doprawić solą (niedużo) i pieprzem. Połączyć z sałatką.
Wstawić do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc – sałatka jest lepsza, gdy się dobrze „przegryzie” :)
(wg przepisu z tej strony)
Może zainteresuje Cię również
Szukając fajnego przepisu na ciasteczka oraz sposobu na zagospodarowanie otwartego opakowania mascarpone, pomyślałam, że... dlaczego by nie spróbować połączyć jednego z drugim i zrobić ciacha z wykorzystaniem tego serka?
Szperając po różnych stronach, zdecydowałam się wypróbować przepis z blogu Kevina i Amandy. Dokupiłam jeszcze Oreo, które nadają fajnego kontrastu białym ciasteczkom i przystąpiłam do dzieła.
W oryginalnym przepisie dodaje się 240g masła i 85g mascarpone, ja jednak miałam 150g mascarpone i chciałam je całe zużyć, zmniejszyłam więc ilość masła do 175g, tak aby „hajs się zgadzał” czyli sumarycznie obu składników było około 350g.
Ciasteczka wyszły pyszne i bardzo ładne, trzeba tylko pilnować, by wyjąć je, zanim zaczną się rumienić :) Pierwszego dnia były lekko chrupiące z wierzchu i miękkie w środku. Drugiego zrobiły się całe mięciutkie. Przypuszczam, że gdybym zachowała oryginalne proporcje, ciasteczka byłyby bardziej kruche. Wszak to masło nadaje ciasteczkom kruchość, a serek – miękkość.
Poniżej podaję moje proporcje masła i mascarpone, ale jeśli chcecie, zróbcie jak w oryginale: 240g masła i 85g mascarpone. Efekt z pewnością też będzie super, z tym że ciasteczka mogą być bardziej płaskie.
Muszę przyznać, że takie biało-czarne ciasteczka wyglądają cudnie zimowo i świątecznie :) Myślę, że warto je zrobić - nawet, jeśli nie przepadacie za Oreo. Ja nie jestem ich fanką, ale takie domowe ciacha to zupełnie inna bajka :)
CIASTECZKA Z MASCARPONE I OREO
175g miękkiego masła,
150g sera mascarpone,
2/3 szklanki cukru pudru,
1 łyżka cukru waniliowego,
1 żółtko,
2,5 szklanki mąki,
5-7 ciasteczek Oreo
Piekarnik nagrzać do 170 stopni.
Masło utrzeć razem z mascarpone, dodać cukier puder, cukier waniliowy i żółtko, ucierać, aż powstanie puszysta masa. Dodać mąkę i dokładnie wymieszać. Na koniec dodać pokruszone ciasteczka Oreo.
Miskę włożyć do lodówki na min. 1 godzinę.
Łyżeczką nabierać porcje ciasta i dłońmi formować kulki wielkości orzecha włoskiego. Ciasteczka kłaść na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec około 12 minut, nie dopuszczając do zbytniego zrumienienia się ciasteczek.
Świeżo upieczone ciastka są miękkie, podczas studzenia robią się bardziej sztywne :)
Może zainteresuje Cię również
Brzmi zaskakująco? I o to chodzi! Czyż bożonarodzeniowy obiad nie jest doskonałą okazją, by zaskoczyć bliskich tak odświętnie upieczonym indykiem? ;) Taki obiad sprawdza się doskonale, gdy przygotowujemy obiad dla dużej ilości osób.
Pomysł na nafaszerowanie indyka tak niecodziennym nadzieniem zaczerpnęłam z magazynu „To jest pyszne” i potraktowałam tę luźną inspirację jako podstawę do upieczenia mojego pierwszego, debiutanckiego indora ;) Przyznać muszę, że z efektu jestem bardzo zadowolona. O ile farsz sam w sobie nie jest zbyt smaczny, to sprawił on, że mięso ma fantastyczną, delikatnie korzenną nutę.
Do nadzienia nadają się doskonale pierniczki typu „uszatki” z delikatną glazurą lub zwykłe „gołe” pierniczki. Odpadają oczywiście te oblane czekoladą lub tą białą, dziwną polewą, jakie można kupić w sklepach. Piernik domowej roboty też się nada ;)
INDYK FASZEROWANY PIERNIKIEM
(10 porcji)
indyk o wadze około 3,5kg,
100g pierniczków glazurowanych (bez czekolady),
1 czerstwa kajzerka,
2 jajka,
1 cebula,
50g słoniny,
1 łyżka świeżego tymianku,
100ml oleju Kujawskiego z pierwszego tłoczenia,
2 łyżki sosu sojowego,
1 łyżka miodu,
1 łyżka świeżo startego imbiru,
3 łyżeczki słodkiej mielonej papryki,
1 łyżeczka ostrej mielonej papryki,
sól i pieprz
Olej wymieszać z sosem sojowym, miodem, imbirem, mieloną papryką, łyżką soli i łyżeczką pieprzu. Indyka dokładnie umyć (także wewnątrz) i natrzeć z każdej strony marynatą. Włożyć do lodówki na całą noc.
Słoninę drobno pokroić i podsmażyć na patelni, dodać posiekaną cebulę i smażyć kilka minut, aż będzie złocista. Pierniczki i bułkę pokroić w drobną kostkę, włożyć do miski, dodać słoninę z cebulką, jajka, posiekany tymianek, łyżeczkę soli i szczyptę pieprzu. Wymieszać i nafaszerować indyka*. Otwór spiąć wykałaczkami i zaszyć sznurkiem, przeplatając go między wpięte wykałaczki. Nogi związać razem.
Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni C. Indyka umieścić na ruszcie i przykryć kawałkiem folii aluminiowej. Na dnie piekarnika umieścić dużą brytfannę wypełnioną wodą na wysokość ok. 2 cm. Parująca woda zapobiega wysuszeniu mięsa, a dodatkowo ułatwia późniejsze umycie brytfanki z tłuszczu wytapiającego się z indyka.
Indyka piec przez 15 minut, po czym zmniejszyć temperaturę do 150 stopni i piec jeszcze 2,5 godziny. Indyka należy co 15-20 minut polewać wodą wraz z wytopionymi sokami z brytfanki. Jeśli indyk za bardzo rumieni się na górze, można go przykryć kawałkiem folii aluminiowej.
*Przed pieczeniem można też pod skórę na piersiach włożyć około 4 łyżki miękkiego masła, co pomoże uchronić ten newralgiczny obszar przed nadmiernym wysuszeniem podczas pieczenia ;)
Przepis powstał na potrzeby projektu e-booka ze świątecznymi przepisami przy współpracy z serwisem zPierwszegoTloczenia.pl oraz ZT Kruszwica :)
Może zainteresuje Cię również