Przepyszne ciasto! Bardzo delikatne, bardzo kruche ciasto i puszysta pianka przypominająca nieco ptasie mleczko. Moje ciasto przygotowałam z truskawkami, ale właściwie można je przygotować z dowolnymi letnimi owocami: malinami, porzeczkami, brzoskwiniami, borówkami amerykańskimi... Z pewnością będę wracać do tego przepisu i przygotuję niejedną jego wersję :)
A inne kruche ciasta z truskawkami - upieczone w ramach wspólnego gotowania - możecie zobaczyć u Gin i Ani :)
KRUCHE CIASTO Z TRUSKAWKAMI I LEKKĄ BUDYNIOWĄ PIANKĄ
ciasto:
- 400 g mąki,
- 300 g masła,
- 4 łyżki cukru pudru,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 6 żółtek,
- 2 łyżki zimnej wody
pianka:
- 6 białek,
- 1 szklanka cukru pudru,
- 2 łyżeczki cukru waniliowego,
- 2 opakowania (po 40 g) budyniu waniliowego lub śmietankowego,
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej,
- ½ szklanki oleju
dodatkowo:
- 500 g truskawek przekrojonych na pół,
- cukier puder do oprószenia
Masło posiekać na stolnicy razem z mąką i proszkiem do pieczenia aż powstanie kruszonka. Dodać cukier puder, żółtka i wodę, szybko zagnieść ciasto. Podzielić na 2 części – około 60% i 40%, każdą zawinąć w folię spożywczą, zamrozić. Tą czynność można zrobić dzień wcześniej.
Prostokątną formę 25 x 30 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Na spód zetrzeć na tarce większą część ciasta (60%), lekko docisnąć dłonią i wyrównać. Podpiec na złoty kolor w temperaturze 190 stopni C przez około 20 minut. Odstawić do lekkiego wystudzenia.
W tym czasie przygotować piankę: Białka ubić na sztywną pianę. Nadal ubijając, stopniowo dodawać cukier puder i cukier waniliowy. Następnie dodać proszek budyniowy, mąkę ziemniaczaną i krótko zmiksować – do połączenia składników. Na koniec, miksując, strużką wlać olej i miksować do połączenia się z pianką.
Piankę wyłożyć na podpieczony spód. Na piance ułożyć truskawki przecięciami do góry. Na wierzch zetrzeć pozostałe zamrożone ciasto (40%).
Piec w temperaturze 190 stopni C przez około 30 – 40 minut. Gdy ciasto będzie złocistobrązowe, wyłączyć piekarnik i pierwsze 15 minut studzić przy uchylonych drzwiczkach piekarnika. Następnie wyjąć z piekarnika i pozostawić do całkowitego ostudzenia.
Podawać posypane cukrem pudrem.
(przepis podpatrzony u Pieczarki Mysi)
Może zainteresuje Cię również
Maj nie był miesiącem mojej wybitnej aktywności na blogu, mnóstwo rzeczy odciągało mnie zarówno od gotowania, jak i publikowania przepisów i mały włos, a przegapiłabym sezon na rabarbar :)
Na szczęście w porę udało mi się upiec takie oto proste, lecz pyszne ciacho. Powiem Wam, że nie przypuszczałabym, że rabarbar tak świetnie łączy się z marcepanem! To połączenie, które koniecznie trzeba wypróbować :)
Pieczcie, póki rabarbar jeszcze jest na straganach!
KRUCHE CIASTO Z RABARBAREM I MARCEPANEM
- 400g mąki,
- 200 g masła,
- 4 żółtka,
- 100 g cukru pudru,
- 2 łyżeczki cukru waniliowego,
- szczypta soli,
- 250 g marcepanu,
- 700 g rabarbaru,
- cukier puder do posypania
Masło posiekać na stolnicy razem z mąką, a gdy powstanie kruszonka, dodać cukier, cukier waniliowy, sól i żółtka. Zagnieść ciasto, podzielić ją na 2 części (ok. 2/3 i 1/3) uformować kule, zawinąć je osobno w folię spożywczą. Większą kulę włożyć do lodówki na 1 godzinę, mniejszą włożyć do zamrażarki.
Marcepan również włożyć do zamrażarki – będzie go łatwiej pokroić.
Formę 25 x 30 wyłożyć papierem do pieczenia.
Większą kulę wyjąć z lodówki i rozwałkować na podsypanym mąką blacie, formując prostokąt nieco większy od rozmiarów foremki. Ciasto przełożyć do formy.
Marcepan pokroić w 0,5 cm plastry i ułożyć na dnie ciasta.
Łodygi rabarbaru pokroić na 2 cm kawałki i rozłożyć na cieście.
Zamrożoną mniejszą kulę zetrzeć na tarce o dużych oczkach i posypać nią wierzch ciasta.
Piec w 200 stopniach przez ok. 30-40 minut, aż ciasto nabierze złocistobrązowego koloru.
Upieczone ciasto posypać cukrem pudrem.
(inspirowane przepisem z mniammniam)
Może zainteresuje Cię również
Od kilku tygodni jestem posiadaczką patelni tytanowej firmy WOLL Cookware, którą specjalnie dla Was mam okazję testować.
Na potrzeby testu wybrałam głęboką patelnię 24 cm model Diamond Lite. Patelnie z tej serii posiadają różne kształty i wysokości, ale łączy je jedno – odpinana rączka i możliwość używania jej w piekarniku nagrzanym nawet do 250 stopni. Wybierając ten model oczekiwałam, że patelnia będzie pełnić także funkcję garnka i naczynia do zapiekania. Wizja tak wszechstronnego naczynia była dla mnie niezwykle kusząca ;)
Produkty firmy WOLL odznaczają się niezwykle wysoką jakością oraz innowacyjnością. Można je stosować na wszystkich rodzajach kuchni, od węglowej po indukcję.
Patelnia zrobiona została z materiału Silumin, posiada nanokompozytową powłokę non – stick, która zabezpiecza produkty przed przywieraniem do dna. Dzięki temu możliwe jest smażenie na minimalnej ilości tłuszczu lub nawet całkowicie bez niego.
Patelnia ta posiada grube dno i boki. Została wykonana z jednolitego odlewu, dzięki czemu nie odkształca się, równomiernie się nagrzewa i na długo zatrzymuje ciepło.
Dzięki innowacyjnemu zapięciu click-by-click rączkę można z łatwością odpiąć i przypiąć używając tylko jednej ręki. Jest to niezwykle przydatne wówczas, gdy wyjmujemy gorące naczynie z piekarnika. Rączka jest przy tym naprawdę solidna, nie ma więc obawy, że dojdzie do wypadku. Odpinana rączka pozwala także zaoszczędzić cenne miejsce w szafce kuchennej.
Do kompletu patelnia zawiera także solidną pokrywkę wykonaną z hartowanego, żaroodpornego szkła. Pokrywka również przystosowana jest do użytkowania jej w piekarniku.
Jak wspomniałam, wybierając model patelni kierowałam się jego wszechstronnością w zastosowaniu. Patelnia Diamond Lite w 100% spełniła moje oczekiwania. Przygotowałam na niej już kilka jednogarnkowych potraw – niektóre wymagały wstępnego podsmażenia i duszenia pod przykryciem, a inne także zapiekania. Używanie do tego celu tylko jednego naczynia to jak spełnienie marzeń ;)
Dzięki patelni WOLL Diamond Lite przygotowałam m.in.:
Superłatwą, jednogarnkową lasagne – najpierw na patelni przygotowałam mięsny sos, następnie dodałam makaron i całość zapiekłam w piekarniku (przepis już wkrótce).
Pyszne nadzienie do wegetariańskich burritos - podobnie jak wyżej, przygotowałam je tradycyjną metodą na kuchence, następnie posypałam serem i zapiekłam (przepis wkrótce).
Pieczone udka kurczaka marynowane w herbacie – tu patelnię wykorzystałam w roli naczynia żaroodpornego z pokrywą (przepis).
Afrykańskiego kurczaka w sosie fistaszkowym – tutaj bazą sosu jest masa z cebuli i przypraw, którą należy zrumienić na patelni. To prawdziwy test jakości, ponieważ na zwykłej patelni masa cebulowa przywiera niezwykle łatwo. W przypadku patelni firmy Woll masa wręcz „ślizgała się” po jej powierzchni (przepis).
Konfiturę z czerwonej cebuli (przepis)...
Ta patelnia w ogóle świetnie sprawdzi się do domowych przetworów i dżemów, ponieważ w porównaniu ze zwykłym garnkiem ryzyko przywarcia i przypalenia jest w tym wypadku znacznie mniejsze. Już niebawem mam zamiar przygotować na tej patelni konfiturę truskawkową, co oczywiście nie omieszkam udokumentować zdjęciem.
Patelnia z tak wysokim brzegiem nie jest oczywiście najlepiej dostosowana do smażenia naleśników i placków, ale specjalnie na potrzeby testu postanowiłam usmażyć na niej placki ziemniaczane z dodatkiem czerwonej kapusty i sera, które na zwykłej patelni miały tendencję do przywierania. Na patelni WOLL usmażyły się znakomicie, nic a nic nie przywarło pomimo bardzo małej ilości tłuszczu.
Czymże byłaby recenzja patelni bez przygotowania szwajcarskiego rösti? ;) Wprawdzie letnia aura nie sprzyja takim potrawom, ale rösti musiałam przygotować ;) Rösti to prawdziwe wyzwanie - gdyby placek choć trochę przywarł do patelni, wszystko rozpadłoby się na kawałki. W tym wypadku nie dość, że potrawa zachowała swój kształt, to w dodatku posiada piękny, jednolicie złocisty kolor, co świadczy o równomiernym nagrzewaniu się całej powierzchni patelni (przepis wkrótce).
Jeśli chodzi o pielęgnację patelni, to nie wymaga ona jakichś szczególnych zabiegów i należy obchodzić się z nią tak, jak z każdą patelnią. Patelnię WOLL można myć w zmywarce, jednak szczerze mówiąc – ponieważ nic do niej nie przywiera – jej mycie ręczne jest tak bezproblemowe, że żal mi miejsca w zmywarce ;)
Warto dodać, że firma e-gustus.pl - wyłączny dystrybutor naczyń firmy WOLL w Polsce udziela 2-letniej gwarancji na wady produkcyjne i materiałowe oraz 25-letnią gwarancję na równość dna.
Patelnie tytanowe WOLL nie należą niestety do tanich sprzętów, ale w tym wypadku jakość wydaje się być warta swojej ceny. Dobry sprzęt powinien służyć nam przez lata.
Na pewno każdy z Was miał w przeszłości do czynienia z niskiej jakości patelnią, która po kilku miesiącach zaczynała odpryskiwać, przebarwiać się, odkształcać itp. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak frustrujące jest używanie patelni, do której nieustannie przywierają smażone produkty. Praca z taką patelnią skutecznie zniechęca do gotowania i podejmowania nowych kulinarnych wyzwań.
Dlatego patelnia jest jednym z tych sprzętów, gdzie jakość i solidność wykonania powinny być głównym czynnikiem decydującym o jej zakupie.
Na podstawie swoich osobistych doświadczeń mogę powiedzieć tylko jedno – gotowanie na patelni tytanowej WOLL to prawdziwa przyjemność!
PROMOCJA DLA CZYTALNIKÓW BLOGA
DO 30.06.2017 NA HASŁO MIRABELKA15
RABAT -15% NA KAŻDY ZAKUPIONY PRODUKT!
Może zainteresuje Cię również
Nigdy nie byłam jakąś wielką fanką tradycyjnego bigosu, ale bigos z młodej kapusty to zupełnie inna historia. Delikatny w smaku, słodkawo-kwaskowaty, pachnący koperkiem... Trudno mu się oprzeć ;)
Bigos z młodej kapusty to idealna potrawa na wczesne lato, gdy pogoda jeszcze bywa kapryśna i chcielibyśmy zjeść coś, co nas rozgrzeje, a jednocześnie nie będzie tłustym i ciężkim daniem.
Przepis powstał w ramach wspólnego gotowania dań z młodą kapustą - po inne przepisy zajrzyjcie do Ani i Martynosi :)
BIGOS Z MŁODEJ KAPUSTY
(przepis na 4 porcje)
- 1 nieduża główka młodej kapusty,
- 2 marchewki,
- 1 duża cebula,
- ok. 400 g kiełbasy drobiowej,
- 3/4 szklanki bulionu warzywnego lub drobiowego,
- 3 łyżki koncentratu pomidorowego,
- 3-4 łyżki posiekanego koperku,
- 1 liść laurowy,
- 2-3 ziarna ziela angielskiego,
- 2 łyżki oleju,
- sól i pieprz
W garnku rozgrzać olej, wrzucić posiekaną cebulę i poszatkowaną marchewkę, smażyć na małym ogniu ok. 5 minut, aż cebula się zeszkli, a marchewka lekko zmięknie. Dodać poszatkowaną kapustę, bulion, liść laurowy, ziele angielskie, sól i pieprz. Gotować bez przykrycia ok. 15 minut, aż kapusta będzie miękka.
W tym czasie na drugiej patelni podsmażyć pokrojoną w półplasterki kiełbasę.
Do kapusty dodać podsmażoną kiełbasę i koncentrat pomidorowy. Dokładnie wymieszać i gotować jeszcze chwilę. Na koniec wmieszać posiekany koperek.
Podawać z pieczywem.
Może zainteresuje Cię również
Nieskromnie powiem, że ta sałatka zrobiła małą furorę na ostatnim grillu ze znajomymi. Nic dziwnego: każdy już stęsknił się za smakiem młodych ziemniaków, a pierwsze krajowe ziemniaczki smakują naprawdę wspaniale. Do tego szparagi, rzodkiewki i cebulka dymka – czyli to, co w czerwcu najlepsze.
SAŁATKA GRILLOWA Z MŁODYMI ZIEMNIAKAMI I SZPARAGAMI
- 1 kg młodych ziemniaków,
- 1 pęczek zielonych szparagów,
- 1 pęczek rzodkiewek,
- 1 pęczek cebulki dymki,
- 2-3 łyżki posiekanego koperku,
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki,
- 6 łyżek oliwy,
- 3 łyżki soku z cytryny,
- 1 niepełna łyżeczka miodu,
- sól i pieprz
Ziemniaki starannie wyszorować, przekroić na pół lub ćwiartki (jeśli są duże) i ugotować w osolonej wodzie do miękkości (ok. 15-20 minut).
Szparagi umyć, odłamać i wyrzucić zdrewniałe końcówki. Główki odciąć, łodygi pokroić na 3-4 cm kawałki. W garnku zagotować lekko osoloną wodę, wrzucić łodygi szparagów i gotować 4-5 minut. Dodać główki szparagów i gotować jeszcze 2 minuty.
Ziemniaki i szparagi odcedzić, przełożyć do miski. Dodać pokrojone w plasterki rzodkiewki i cebulki dymki (wraz ze szczypiorem), posiekaną natkę i koperek.
Oliwę wymieszać z sokiem z cytryny i miodem, dodając sól i pieprz do smaku. Powstałym sosem polać sałatkę i lekko przemieszać.
Sałatkę podawać lekko ciepłą lub schłodzoną.
Może zainteresuje Cię również
Tematem naszego czerwcowego gotowania „trzy po trzy” były botwinka, ziemniaki i koperek. To zestawienie bardzo mi przypasowało, ponieważ botwinka to jedno z moich ulubionych sezonowych warzyw. Pierwsze moje skojarzenie dotyczące połączenia tych trzech składników to oczywiście chłodnik litewski, który na blogu pojawił się już dawno temu i do którego często wracam w czasie lata.
Tym razem przygotowałam więc placki ziemniaczane z botwinką i koperkiem. Klasyczne zestawienie smaków w nieco odmienionej formie. Takie 'stuningowane' placki ziemniaczane bardzo mi posmakowały i gorąco zachęcam Was do ich przygotowania.
Do wspólnego gotowania przyłączyły się tym razem Pati, Ania, Gin i Panna Malwinna :)
PLACKI ZIEMNIACZANE Z BOTWINKĄ
(3 porcje)
- 500 g obranych ziemniaków,
- 2 botwinki (buraczki + łodygi + liście),
- 1 cebula,
- 2 łyżki posiekanego koperku,
- 2 jajka,
- 1 ząbek czosnku,
- 4-5 czubatych łyżek mąki,
- sól i pieprz,
- olej do smażenia
Ziemniaki zetrzeć na tarce o drobnych oczkach. Jeśli są bardzo wodniste, odcisnąć je z nadmiaru płynu. Buraczki obrać i zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Łodygi i liście drobno pokroić. Cebulę posiekać, czosnek przecisnąć przez praskę. Wszystko razem wymieszać, dodając jajka, koperek i tyle mąki, aby ciasto miało konsystencję jak na placki ziemniaczane. Doprawić solą i pieprzem.
Na patelni rozgrzać niewielką ilość oleju i za pomocą łyżki kłaść placki. Smażyć na średnim ogniu z obu stron na złocisty kolor. Usmażone placki odsączać z tłuszczu na papierowych ręcznikach.
Placki podawać ze śmietaną lub jogurtem greckim, posypane dodatkowym koperkiem.
Może zainteresuje Cię również
Pyszne i lekkie pulpety na parze. Dzięki dodatkowi kaszy kuskus mają ciekawą teksturę i smak, są zatem świetną alternatywą dla zwykłych pulpetów i klopsików. Danie nie jest czasochłonne ani trudne do wykonania, jest to zatem świetna propozycja na obiad w ciepłe wiosenne i letnie dni.
Pulpety przygotowałam w ramach wspólnego gotowania z Anią i Martynosią.
PULPETY Z INDYKA I KASZĄ KUSKUS Z SOSEM POMIDOROWYM
(przepis na 4 porcje)
- 500 g mięsa mielonego z indyka,
- 5 łyżek kaszy kuskus,
- 1 jajko,
- 1-2 ząbki czosnku,
- sól i pieprz,
- spora szczypta ziół prowansalskich
sos pomidorowy:
- 1 puszka krojonych pomidorów,
- 4 suszone pomidory w oleju,
- 1 łyżka oleju ze słoika z suszonymi pomidorami,
- 1 cebula,
- 1 ząbek czosnku,
- 1 łyżeczka mąki,
- 2 łyżki jogurtu naturalnego,
- sól i pieprz do smaku,
- suszona bazylia i oregano
Kuskus wsypać do miski i zalać wrzątkiem tak, aby sięgał 1 cm ponad powierzchnię kaszy. Miskę przykryć i odstawić na 5-10 minut.
Mięso dokładnie wymieszać z napęczniałą kaszą kuskus, jajkiem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, dodając do smaku sól, pieprz i zioła prowansalskie. Z powstałej masy uformować 12 pulpetów, przełożyć je na wkładkę do gotowania na parze i gotować 20 minut.
W tym czasie posiekać cebulę i suszone pomidory i umieścić je w rondlu. Dodać odrobinę oleju ze słoika z suszonymi pomidorami oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Całość dusić 2-3 minuty na niezbyt dużym ogniu. Dodać krojone pomidory i gotować 10 minut. Zdjąć z ognia, dodać mąkę i jogurt, całość zmiksować blenderem (można niezbyt dokładnie, jeśli nie zależy nam na jednolitej konsystencji). Rondel postawić z powrotem na ogniu i zagotować, cały czas mieszając. Doprawić do smaku solą, pieprzem, bazylią i oregano.
Pulpety podawać z sosem pomidorowym.
(inspiracja z blogu Martyny)
Może zainteresuje Cię również