Po świątecznych wypiekach zostało sporo białek, dlatego bazując na przepisie na ciasto białkowe z makiem i jabłkiem zrobiłam podobne z kokosem i marchewką. Ciasto wyszło fajne i smaczne, aczkolwiek pierwszego dnia zdecydowanie lepsze niż drugiego.
A tymczasem pakuję torby i robię kanapki na drogę. Jadę do Wilna! :)
Wracam dopiero za tydzień, dlatego podsumowanie akcji wielkanocnej pojawi się z lekkim opóźnieniem.
Udanego majowego weekendu! :)
CIASTO KOKOSOWO-MARCHEWKOWE NA BIAŁKACH
1 szklanka białek,
1 szklanka cukru,
1 szklanka mąki,
1 szklanka wiórków kokosowych,
125 g stopionego masła lub margaryny,
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
szczypta soli,
1 spora marchewka
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Dodając partiami cukier, dalej ubijać, aż piana będzie lśniąca. Następnie dodać do niej wiórki kokosowe, roztopiony i ostudzony tłuszcz, mąkę, proszek do pieczenia i drobno startą marchewkę. Delikatnie wymieszać łyżką. Ciasto wylać do podłużnej foremki o wymiarach mniej więcej 12 x 35 cm, wyłożonej papierem do pieczenia. Piec około 30 minut w temperaturze 180 stopni.
Może zainteresuje Cię również
Święta minęły szybko i spokojnie. Obyło się bez przygód. Z niecierpliwością czekam na majowy weekend, który zaczynam już pojutrze... :)
Na naszym stole pojawił się nowy mazurek, który zrobiłam pierwszy raz. Zainspirowałam się tartą cytrynową z przepisu Dorotus, zwiększyłam jednak proporcje, a całość pokryłam kruchą bezą. Mazurek smakował wszystkim. Mimo że w trakcie przygotowywania sprawił mi trochę problemów (masa cytrynowa jest bardzo rzadka, a ranty w cieście wyszły mi za niskie, musiałam zdejmować kruche ciasto z blachy i wyścielić ją dodatkowo folią aluminiową, tak aby masa nie wyciekła mi do piekarnika. Dlatego w przepisie od razu proponuję wyłożyć formę folią aluminiową na wypadek ewentualnych wycieków), to z końcowego efektu jestem bardzo zadowolona :) Kwaskowata masa cytrynowa świetnie komponuje się ze słodką bezą. Polecam na następne Święta Wielkanocne :)
|
mazurek cytrunowy |
MAZUREK CYTRYNOWY
kruche ciasto:
- 350 g mąki,
- 230 g masła,
- 115 g cukru,
- 4 żółtka,
- 1 łyżka soku z cytryny
masa cytrynowa:
- 7 dużych lub 8 małych jajek,
- 190 g drobnego cukru,
- 300 ml śmietanki kremówki,
- 3 łyżeczki skrobi ziemniaczanej,
- otarta skórka z 3 cytryn,
- ¾ szklanki soku z cytryn
beza:
- 4 białka,
- 250g cukru pudru,
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej,
- 1 łyżeczka octu winnego,
- 4-5 kropli ekstraktu lub olejku waniliowego
do dekoracji:
- lukier lub stopiona biała czekolada
- bakalie (u mnie lukier zabarwiony szafranem, migdały, smażona w cukrze skórka pomarańczowa oraz zielone kandyzowane figi kupione w Grecji)
Ciasto: Na stolnicy posiekać mąkę razem z masłem na drobną kruszonkę. Dodać cukier puder, żółtka i sok z cytryny i szybko zagnieść ciasto. Uformować kulę, owinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na godzinę.
Schłodzone ciasto rozwałkować. Dużą prostokątną formę (30 x 40 cm) wyłożyć szczelnie folią aluminiową, formując boki ze wszystkich 4 stron. Nałożyć ciasto, formując po bokach rant. Gęsto ponakłuwać widelcem i piec w 200 stopniach na jasnobrązowy kolor (ok. 20 minut).
Masa cytrynowa: Składniki na masę zmiksować. Masę wylać na ciasto. Piec w 180 stopniach przez 30 minut, aż masa się „zetnie”.
Beza: Białka ubić na sztywno, następnie nadal ubijać, dodając stopniowo cukier puder, aż powstanie lśniąca piana. Dodać ocet i ekstrakt/olejek waniliowy i wymieszać. Dodać skrobię kukurydzianą i delikatnie wymieszać łyżką.
Na upieczoną masę wyłożyć niezbyt grubą warstwę piany. Poukładać na niej migdały lub inne bakalie. Temperaturę w piekarniku zmniejszyć do 100 stopni (najlepiej z termoobiegiem). Bezę suszyć przez ok. 1 godzinę, aż będzie krucha. W drzwiczki piekarnika dobrze jest wetknąć np. drewnianą łyżkę, tak aby nadmiar wilgoci mógł uchodzić na zewnątrz.
Wystudzony mazurek udekorować wg własnej fantazji (ja użyłam stopionej białej czekolady do robienia wzorków-kwiatów oraz jako "kleju" spajającego bakalie z bezą.
|
mazurek cytrynowy |
Może zainteresuje Cię również
Koniec przygotowań. Upieczone i ozdobione ciasta siedzą w spiżarni. Sałatka w lodówce. W pokoju pachnie święconką. Uwielbiam ten niesamowity, jedyny w swoim rodzaju miszmasz zapachu chrzanu, kiełbasy, jajek, chleba i ciasta.
Jutro wstanę rano i ozdobię paschę, która przez noc stężeje w lodówce (oby!). A potem kilkudniowe lenistwo... ;)Z okazji Świąt Wielkanocnych wszystkim czytelnikom bloga życzę radosnych, ciepłych i spokojnych dni. :)
Może zainteresuje Cię również
Wtorkowy koncert God Is An Astronaut we Wrocławiu pozostawił miłe wspomnienia, lecz lekki niedosyt. Mimo wszystko taka muzyka potrzebuje większej przestrzeni niż sala w niewielkim klubie. Chętnie usłyszałabym tę grupę jeszcze raz ale na jakimś festiwalu, np. Openerze. Tak, żeby można było odejść kawałek dalej, usiąść na trawie, zamknąć oczy i słuchać.
Niemniej jednak cieszę się z płyty z autografami wszystkich członków grupy :)
***
Sałatka: prosta a taka smaczna. Miłe rozpoczęcie dnia. Ja podałam ją na śniadanie z dodatkowymi jajkami. Świetnie spisze się także na wielkanocnym stole, bo wędzony kurczak jest ogólnie lubiany :)
SAŁATKA Z WĘDZONYM KURCZAKIEM I JAJKAMI
1 wędzone udko lub pierś kurczaka,
4 jajka ugotowane na twardo,
nieduży kawałek pora (ok. 7cm),
puszka groszku konserwowego,
puszka kukurydzy,
3 łyżki majonezu,
2 łyżki gęstego jogurtu,
pół łyżeczki cukru,
sól i pieprz
Pora drobno pokroić, włożyć do miski, wymieszać ze szczyptą soli i odstawić. Kurczaka i jajka pokroić na drobne kawałki. Groszek i kukurydzę osączyć. Wszystkie składniki wymieszać razem w misce z porem.
Majonez wymieszać z jogurtem, doprawić do smaku cukrem, pieprzem i solą. Zalać sałatkę, wymieszać i odstawić do lodówki na kilka godzin.
Może zainteresuje Cię również
Gdy tylko zobaczyłam to ciasto u zauberi, od razu się nim zachwyciłam. Martwiłam się tylko, że nie uda mi się go zrobić, gdyż nie posiadałam winianu potasu, który w Polsce jest raczej trudny do zdobycia (dopiero dziś, po fakcie, dowiedziałam się, że można go zamówić przez Internet np. tutaj). Wyczytałam jednak, że można go zastąpić sokiem z cytryny lub octem winnym w ilości trzy razy większej od ilości winianu. Postanowiłam zaryzykować i użyć soku.
Udało się :)
Ciasto wyszło puszyste, lekkie i gąbczaste. W smaku przypomina trochę biszkopt :) No i wygląda naprawdę ładnie. Najprawdopodobniej upiekę ją ponownie już wkrótce – dla babci, ona lubi te moje „nowoczesne” i „wymyślne” wypieki ;)
|
babka "Żonkil" |
CIASTO ŻONKIL
ciasto białe:
- 6 białek,
- ½ łyżeczki wodorowinianu potasu (cream of tartar) lub 1 i ½ łyżeczki soku z cytryny (ja dałam sok),
- ½ łyżeczki soli,
- 2/3 szklanki cukru pudru,
- ½ szklanki mąki,
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub kilka kropel olejku waniliowego
ciasto żółte:
- 6 żółtek,
- skórka otarta z ½ cytryny lub kilka kropel olejku cytrynowego,
- ¼ łyżeczki soli,
- ¾ szklanki cukru pudru,
- ¾ szklanki mąki,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- ¼ szklanki wrzącej wody
Ciasto białe: Jajka ubijać przez chwilę, aż zaczną się pienić. Wtedy dodać wodorowinian potasu (lub sok z cytryny) i sól. Ubijać do momentu aż piana zacznie utrzymywać kształt, ale jeszcze nie będzie bardzo sztywna. Szybko wmieszać wanilię. Przesiać cukier i mąkę cztery razy (ja z lenistwa przesiałam tylko 2 razy :P). Ostrożnie wmieszać łyżką do piany z białek. Umieścić w dobrze natłuszczonej formie (najlepiej z kominkiem, ja użyłam formy babkowej). Odstawić na bok.
Ciasto żółte: Żółtka ubijać 3 minuty. Dodać sól i wanilię, następnie ucierać stopniowo dodając cukier, aż powstanie jasna, puszysta masa. Przesiać mąkę z proszkiem do pieczenia cztery razy (znowu przesiałam tylko dwa...:P) i dodawać ją na przemian z wrzątkiem, cały czas miksując. Ostrożnie przelać ciasto na wierzch ciasta białego. Piec ok. 50 minut w 160 stopniach. Najlepiej studzić początkowo przy uchylonych drzwiczkach piekarnika. Ciasto musi całkowicie wystygnąć (przynajmniej godzinę) przed usunięciem z formy.
Ja jednak obawiałam się, że po wystudzeniu będzie trudniej wyjąć babkę z formy, dlatego zrobiłam to gdy była jeszcze ciepła, po 30 minutach. Nic złego się nie stało :P
(oryginalny przepis pochodzi stąd)
Może zainteresuje Cię również
To ciasto, choć z pozoru proste, udało mi się dopiero za trzecim razem.
Gdy pierwszy raz je robiłam, użyłam kisielu wiśniowego. Ponieważ obecnie wszystkie kisiele barwione są naturalnymi barwnikami, obawiając się, że kolor może być za słaby, kapnęłam nieco koncentratu buraczanego. W efekcie warstwa różowa po upieczeniu zamieniła kolor na... trupioszary. Wyglądała tak upiornie, że pomyślałam, że na Halloween mogłabym upiec ciasto specjalnie w tym kolorze i byłoby idealne. Na temat tego zjawiska mam kilka chemicznych teorii, ale żadna nie wydaje mi się całkowicie prawdopodobna. Poza tym, ciasto było zbyt tłuste. Nie podobało mi się, że po wzięciu do ręki kawałka ciasta, moje palce świecą się od tłuszczu, więc postanowiłam następnym razem zmniejszyć jego ilość.
Za drugim podejściem zaopatrzyłam się w kisiel dr Oetkera „Kolorek” barwiony innym barwnikiem niż te znajdujące się w kisielu i koncentracie buraczanym (naturalną, ale mocniejszą koszenilą). Kolor różowy, owszem, wyszedł bardzo ładny, ale spieszyłam się, robiłam ciasto byle jak, wsypałam za dużo kakao i w efekcie warstwa brązowa osiadła na dnie tworząc paskudny zakalec.
Jednak zawzięłam się. Postanowiłam: do trzech razy sztuka. Jak się nie uda, więcej nie robię. Tym razem każdą czynność robiłam powoli i dokładnie, z namaszczeniem niemalże.
Udało się. Udało się idealnie!
Ciasto jest puszyste, delikatne, kolorowe i bardzo smaczne. Wzór tulipana wyszedł piękny na całej długości ciasta. Po serii niepowodzeń jestem w pełni usatysfakcjonowana i niemal pękam z dumy ;)
Oryginalny przepis wzięłam od gani76, jednak trochę go pozmieniałam :)
|
babka "Tulipan" |
CIASTO TULIPAN
- 150 g masła lub margaryny,
- 1 i 1/3 szklanki cukru pudru,
- 6 dużych jajek (lub 7 małych),
- 1/3 szklanki oleju,
- 2 szklanki mąki,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta soli,
- 1 łyżka kakao (taka z lekkim czubkiem),
- 1 opakowanie czerwonego kisielu (31g) (ja użyłam truskawkowego kisielu „Kolorek”),
- 2,5 łyżki suchego maku,
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub kilka kropli olejku waniliowego,
- 1 łyżka rumu lub kilka kropli olejku rumowego,
- 1 łyżeczka skórki startej z cytryny lub kilka kropli olejku cytrynowego
Masło lub margarynę utrzeć z cukrem pudrem na jasną, puszystą masę. Stopniowo wbijać żółtka, za każdym razem dokładnie miksując. Nadal miksując, cienkim strumyczkiem wlać olej. Wsypać przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i na wolnych obrotach miksera wymieszać krótko (do połączenia składników). Z białek i szczypty soli ubić sztywną pianę, dodać ją do ciasta i delikatnie wymieszać łyżką. Ciasto, które nam powstanie, będzie dość gęste. Podzielić je na cztery równe części.
Do pierwszej części dodać ekstrakt z wanilii lub olejek waniliowy.
Do drugiej części dodać kisiel (proszek).
Do trzeciej części dodać kakao oraz rum lub olejek rumowy.
Do czwartej części dodać mak oraz skórkę z cytryny lub olejek cytrynowy.
Każdą z części ciasta wymieszać ostrożnie łyżką, aż składniki się połączą.
Podłużną formę (u mnie 11 x 40cm) wyłożyć papierem do pieczenia. Najpierw za pomocą łyżki wyłożyć jasną część ciasta, tworząc podłużny wałek wzdłuż środka formy. Na nią wyłożyć w ten sam sposób kolejno warstwę różową, kakaową i makową, za każdym razem dociskając łyżką warstwę ciasta do poprzedniej – dzięki temu po upieczeniu w przekroju ciasto powinno przypominać kwiat tulipana.
Piec w 180 stopniach przez ok. 50 minut (wbity patyczek powinien być suchy).
Może zainteresuje Cię również
Na ten przepis natrafiłam w starym „Poradniku Domowym”. Specjalnie po to, by przygotować te jajka, kupiłam pasztet sojowy i pierwszy raz go spróbowałam. Pierwsze wrażenie (po kęsie samego pasztetu) było takie, że oto mam kolejny powód, by nigdy nie przechodzić na wegetarianizm ;) A tak serio, po wymieszaniu go ze startą rzodkiewką i natką oraz doprawieniu, zamienił się w naprawdę smaczny i całkiem nieźle wyglądający farsz do jajek.
Oczywiście ten sam przepis można wykonać stosując „normalny” pasztet. :)
|
jajka faszerowane pasztetem sojowym |
JAJKA FASZEROWANE PASZTETEM SOJOWYM
- 4 jajka ugotowane na twardo,
- 1 opakowanie pasztetu sojowego (ja użyłam pasztetu z dodatkiem pieczarek),
- kilka rzodkiewek,
- natka pietruszki,
- majeranek,
- sól i pieprz
- 2 pomidory i kilka liści sałaty (do dekoracji)
Jajka przeciąć wzdłuż na połówki, wyjąć żółtka i rozdrobnić je razem z pasztetem. Dodać natkę pietruszki i 2 lub 3 rzodkiewki starte na tarce. Doprawić solą i pieprzem, wymieszać. Tak przygotowaną pastą napełnić białka. Udekorować majerankiem i plasterkami rzodkiewki. Ułożyć na plastrach pomidorów, a całość na talerzu wyścielonym liśćmi sałaty.
Może zainteresuje Cię również
Może zainteresuje Cię również
Nie rozumiem, jak na poprawę humoru można polecać komuś wyjście do fryzjera. Wizyta w tym przybytku potrafi zepsuć najpiękniejszy dzień. I to jest reguła – przynajmniej w moim przypadku.
Wypady do fryzjera traktuję jako ostateczną ostateczność, gdy grzywka uniemożliwia mi już normalne widzenie albo gdy zaczynam przypominać buszmenkę. Finał jest zawsze taki sam: do domu wracam zrezygnowana, z nosem na kwintę, mając na głowie albo coś w rodzaju hełmu, albo wyglądając jak chiński chłopiec z fabryki tekstyliów.
Nigdy nie zapomnę traumatycznej wizyty w celu ułożenia Fantastycznej-I-Absolutnie-Szałowej-Fryzury przed 18-stkową imprezą. Chciałam mieć piękne fale niczym Reese Witherspoon w wersji dla szatynki. Wróciłam do domu, roniąc łzy i pomstując na cały świat, mając na głowie czarny, ultraszczelny kask z kędziorów zlepionych gigantyczną ilością lakieru. Po półgodzinnym myciu udało mi się wrócić z włosami do punktu wyjścia i z takimi wystąpiłam na swoich urodzinach.
***
Makaron na poprawę humoru po wizycie u fryzjera.
MAKARON ZAPIEKANY Z INDYKIEM I BROKUŁAMI
(dla 4 osób)
ok. 350g makaronu penne,
500g filetu z indyka,
300g mrożonych brokułów,
200g pieczarek,
1 mała cebula,
150g żółtego sera,
2/3 szklanki bulionu drobiowego,
pół szklanki śmietanki do sosów (18% lub 30%),
1 czubata łyżeczka mąki,
sól, pieprz,
zioła prowansalskie,
olej
Cebulę drobno posiekać i zeszklić na niewielkiej ilości oleju. Dodać pokrojone na plasterki pieczarki i smażyć przez 2-3 minuty. Przełożyć na talerz, a na patelni rozgrzać 2 łyżki oleju o obsmażyć na rumiano pokrojony w cienkie paski filet z indyka. Dodać pieczarki, wlać bulion i gotować na małym ogniu przez 5-10 minut. Wlać śmietankę i mąkę rozrobioną w niewielkiej ilości zimnej wody. Mieszać, aż sos zgęstnieje. Doprawić do smaku solą, pieprzem i ziołami.
Makaron ugotować al dente, brokuły na półtwardo.
Dno żaroodpornego naczynia nasmarować cienką warstwą masła lub oleju. Ułożyć na nim makaron. Na makaron wyłożyć indyka z pieczarkami. Brokuły podzielić na mniejsze różyczki i ułożyć na wierzchu. Całość posypać żółtym serem.
Piec w 250 stopniach przez 15-20 minut, aż ser się stopi i zacznie rumienić.
(na podstawie przepisu z książeczki "Dania z drobiu" z wieloma moimi modyfikacjami)
Może zainteresuje Cię również
Na kilku polskich stronach internetowych natknęłam się na przepisy na czekoladowe fudge. Wyglądają bardzo kusząco, dziś jednak zrobiłam inne – waniliowe.
Fudge według tego przepisu wychodzi złociste i bardzo kruche. W smaku są podobne do naszych polskich krówek, ale bardziej maślane. Mają chyba z miliard kalorii, na szczęście wystarczy malutki kawałek, by zaspokoić apetyt na słodycz ;)
Są idealne do filiżanki gorzkiej kawy.
Przygotowując fudge, polecam obejrzeć ten film z instrukcją, aby wiedzieć, jak gęsta powinna być masa. Poza tym, przygotowanie fudge jest naprawdę proste i bezproblemowe.
WANILIOWE FUDGE
300ml mleka,
350g cukru,
100g masła,
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub 1 czubata łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
Do rondla o grubym dnie wlać mleko, dodać cukier i masło. Podgrzać, mieszając, aż masło się stopi, a cukier rozpuści. Gotować na niewielkim ogniu, aż masa wyraźnie zredukuje się, zgęstnieje i nabierze złocistego koloru (wg przepisu trwa to 15-20 minut, mnie to zajęło ok. 30 minut). Masę należy cały czas mieszać, aby nie przywarła do rondla. Gęstą masę zdjąć z ognia. Dodać ekstrakt wanilii lub cukier z wanilią i wymieszać. Mieszać przez chwilę – masa stygnąc, zacznie jeszcze bardziej gęstnieć. Wylać ją do wyłożonej papierem do pieczenia formy o wymiarach ok. 15 x 25 cm na grubość ok. 2 cm. Jeśli nasza forma jest większa – nic nie szkodzi, bo fudge jest tak gęste, że można wylać go tylko na jej połowę.
Fudge zostawić do ostygnięcia w temperaturze pokojowej (nie wkładać do lodówki!). Na koniec pokroić na mniejsze kawałki.
Może zainteresuje Cię również
Zaczynamy Waniliowy Weekend :)
Na tą okazję wybrałam dwa waniliowe przepisy, które zamieszczę na blogu. Pierwszy z nich to hiszpański deser „Arroz con leche” czyli ryż na mleku. Tradycyjnie gotuje się go ze skórką z cytryny i wanilią, dzięki czemu jest bardzo aromatyczny. Fanom deserów ryżowych na pewno posmakuje.
Do takiego deseru najlepiej jest użyć ryżu, który dobrze się rozkleja – np. krótkoziarnistego arborio. Ja użyłam tajskiego ryżu kleistego, który kupiłam w „Kuchniach świata” – sprawdził się doskonale i mam nadzieję, że Hiszpanie nie mieliby mi tego za złe ;)
Ilość mleka, jakie trzeba dodać zależy od gatunku ryżu. Najlepiej więc wlewać je stopniowo, do uzyskania pożądanej konsystencji.
Do ryżu podałam smażone w cukrze plasterki cytryny, sugerując się przepisem z książeczki „Potrawy z hiszpańskiej tawerny”. Jednak przyznam, że następnym razem najchętniej podałabym ten deser ze świeżymi truskawkami lub malinami :)
|
pudding ryżowy z wanilią |
ARROZ CON LECHE, CZYLI MLECZNY RYŻ Z WANILIĄ I CYTRYNĄ
(na 3 duże lub 4 mniejsze porcje)
- 1 szklanka ryżu,
- ok. 3,5 szklanki mleka,
- 2 łyżki cukru,
- 1 laska wanilii albo 1,5 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią,
- skórka obrana z cytryny (najlepiej w 1 kawałku),
- cynamon
- do dekoracji:
- plasterki cytryny, 3 łyżki cukru i łyżka wrzątku
Ryż przepłukać pod bieżącą wodą, wrzucić na lekko osolony wrzątek i gotować 3 minuty. Odcedzić.
W garnku (najlepiej z tzw. płaszczem wodnym lub z grubym dnem, żeby nic nam nie przywarło) zagotować 2 szklanki mleka z laską wanilii (albo cukrem z wanilią). Dodać skórkę z cytryny i odrobinę cynamonu, wsypać ryż i gotować pod przykryciem ok. 40 minut, sprawdzając czy ryż wchłonął mleko – jeśli tak, to wlać kolejną szklankę lub więcej – w razie potrzeby (ja zużyłam w sumie 3,5 szklanki).
Wyjąć wanilię i skórkę z cytryny, dodać cukier i wymieszać. Odstawić do ostudzenia. Przed podaniem posypać cynamonem, można też udekorować smażonymi plasterkami cytryny (w rondelku zagotować syrop z 3 łyżek cukru i 1 łyżki wrzątku, wrzucić plasterki cytryny i gotować chwilę, aż zrobią się szkliste).
|
pudding ryżowy z wanilią |
Może zainteresuje Cię również
Zostało mi sporo ugotowanego ryżu, postanowiłam więc zrobić z niego sałatkę ryżową. Nie robiłam do tej pory nigdy sałatki z ryżem – jakoś tak wyszło. Myślałam o sałatce z kurczakiem, ale kurczaka zabrakło; były za to jajka i, na szczęście, parę innych rzeczy w lodówce także :)
Sałatkę zrobiłam z połowy podanych niżej składników (bo tyle akurat miałam ryżu), ale następnym razem na pewno zwiększę ich ilość, bo sałatka znikła bardzo szybko. Większość zjadł mój M., któremu bardzo smakowała.
Ze względu na jajka, sałatka taka sprawdzi się również na Wielkanocnym stole. :)
SAŁATKA RYŻOWA Z JAJKAMI, KUKURYDZĄ I PAPRYKĄ
- 2 torebki ryżu długoziarnistego (200g),
- 4 jajka,
- 1 mała cebula,
- pół strąka dużej czerwonej papryki (można dać więcej),
- 4 ogórki konserwowe,
- 1 puszka kukurydzy,
- ok. 100 ml majonezu,
- ok. 100 ml gęstego jogurtu naturalnego (najlepiej grecki),
- 1 łyżeczka octu winnego,
- 1 łyżeczka cukru,
- sól i pieprz,
- natka pietruszki do dekoracji
Ryż ugotować, odcedzić i ostudzić. Jajka ugotować na twardo, ostudzić, obrać i pokroić w kostkę. Cebulę drobno posiekać, przełożyć do miski, wymieszać ze szczyptą soli i odstawić na chwilę. Kukurydzę odsączyć z zalewy. Ogórki i paprykę pokroić w kostkę, wymieszać z cebulą, kukurydzą, jajkami i ryżem.
Majonez i jogurt połączyć, doprawić do smaku octem, cukrem, pieprzem i solą. Wymieszać z sałatką i odstawić na 2 godziny do lodówki. Udekorować pokrojoną papryką, ogórkami i posiekaną natką.
Może zainteresuje Cię również
Buszując w poszukiwaniu pomysłu na obiad, natrafiłam na taki oto przepis na blogu Edysi79. Zrobiłam, wyszło pyszne – pojedliśmy jak szaleni.
A pogoda piękna się zrobiła.
Miałam weekend pełen wrażeń i uśmiechów.
Czuję, jakbym odżywała na wiosnę :)
MEDALIONY Z MIĘSA MIELONEGO W SOSIE PIECZARKOWYM
(przepis na 4 porcje)
- 500g mielonej wieprzowiny,
- 1 czerstwa bułka,
- 1 jajko,
- 1 cebula,
- 1 łyżka musztardy,
- 100-150g wędzonego boczku,
- 200g pieczarek,
- 100ml słodkiej śmietanki (u mnie śmietanka 18% do sosów),
- 150ml bulionu warzywnego,
- 1 łyżka mąki pszennej,
- sól i pieprz
Mięso wymieszać z namoczoną w wodzie i odciśniętą bułką, jajkiem, musztardą i drobno posiekaną cebulą. Doprawić solą i pieprzem. Z masy uformować kulki, lekko je rozpłaszczać dłonią. Smażyć na oleju na złoto z obu stron.
Boczek pokroić w kostkę, pieczarki obrać, pokroić w półplasterki. Boczek podsmażyć bez dodatku tłuszczu, kiedy lekko się zrumieni dodać pieczarki i dusić na małym ogniu aż grzyby zmiękną. Podlać bulionem, zagotować. Mąkę wymieszać z odrobiną zimnej wody, wlać do sosu, wymieszać, wlać śmietankę, dokładnie wymieszać i zagotować jeszcze raz. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Medaliony podawać z gotowanym ryżem, polane sosem pieczarkowym.
Może zainteresuje Cię również
Wpadła mi w łapy niewielka, 80-stronicowa książeczka wydana przez Newsweek w 2005 roku. „79 postaci, które odmieniły bieg dziejów”. Krótkie charakterystyki ludzi (choć nie tylko...) żyjących w XX wieku, którzy znacząco wpłynęli na to, jak świat wygląda obecnie. Od papieża, dyktatorów i polityków, poprzez artystów i naukowców, na Myszce Miki skończywszy. I choć w większości przypadków kwestia działań tych postaci jest bezdyskusyjna, tak w kilku przypadkach redaktorzy pozwolili sobie na małe dygresje i przewidywania co do przyszłości, oddając niektórym hołd „na wyrost”. Na przykład Wiktor Juszczenko, bohater słynnej „Pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie. Nie trzeba było wiele czasu, by przekonać się, że facet zwyczajnie nie podołał. Nie sztuką był jednorazowy zryw społeczny, potrzeba było coś więcej. Pięć lat później historia zatoczyła koło, prezydentem Ukrainy został jego (wówczas tak znienawidzony) rywal, a on ze smętnym 4% poparciem wycofał się ze sceny politycznej, nie odmieniając „biegu dziejów” ani odrobinę.
Bywa i tak.
A wspominam o tym na zasadzie luźnych skojarzeń. Natrafiłam na interesujący przepis na babkę o wdzięcznej nazwie „Pomarańczowa rewolucja” i postanowiłam go wypróbować. Efekt? Strzał w dziesiątkę! Ciasto jest świetne: ekstremalnie pomarańczowe, bardzo aromatyczne, cudownie pachnące, wilgotne, wręcz mokre – bo nasączone sokiem pomarańczowym, a przy tym nie „gnieciuchowate”. Doskonałe na Wielkanoc. Na drugi dzień po upieczeniu jest tak samo dobre; a jak później – nie wiem, bo zostało zjedzone, ale myślę, że spokojnie przez kilka dni zachowa świeżość. Polecam!
|
babka pomarańczowa przepis |
BABKA „POMARAŃCZOWA REWOLUCJA”
- 120g miękkiego masła lub margaryny,
- 8 łyżek cukru,
- 1 torebka cukru wanilinowego,
- 4 jajka,
- 1,5 szklanki mąki,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 2 pomarańcze,
- tłuszcz i bułka tarta do formy,
- ok. 100g cukru pudru (na lukier)
Pomarańcze wyszorować, sparzyć wrzątkiem, wytrzeć do sucha i na drobnej tarce zetrzeć skórkę. W misce utrzeć masło lub margarynę, cukier, cukier wanilinowy i skórę z pomarańczy na puszystą masę. Jajka roztrzepać w kubeczku i cały czas miksując, stopniowo dodawać do masy. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, wsypać do ciasta i wymieszać dokładnie łyżką.
Formę na babkę o pojemności 1 l natłuścić i wysypać bułką tartą. Rozłożyć w niej równomiernie ciasto. Piec w 180 stopniach przez 45 minut.
Z pomarańczy wycisnąć sok tak aby otrzymać ¾ szklanki płynu. Jeszcze ciepłe, nie wyjęte z formy ciasto ponakłuwać dość gęsto drewnianym patyczkiem i nasączyć sokiem z pomarańczy, zostawiając ok. 3 łyżki na lukier. Zostawić na kilkanaście minut do wyschnięcia i ostrożnie zdjąć formę.
Pozostały sok podgrzać i wymieszać z taką ilością cukru pudru, aby otrzymać dość gęsty lukier. Polać nim ostudzone ciasto.
Może zainteresuje Cię również
Bardzo udane połączenie budyniu, brzoskwiń i kokosu w jednym cieście. W zeszłym tygodniu pomyślałam sobie, że dawno nie jadłam ciasta z budyniem i lekko inspirując się tym przepisem (szczególnie skusił mnie chrupiący, kokosowy wierzch) upiekłam ciasto ze składników, które akurat miałam w lodówce i szafkach. Nie jest ono zbyt innowacyjne, ale za to naprawdę smaczne :)
|
ciasto z brzoskwiniami, budyniem i kokosem |
CIASTO Z BRZOSKWINIAMI, BUDYNIEM I KOKOSEM
kruche ciasto:
- 300 g mąki,
- 150 g masła,
- 75g cukru pudru,
- 3 żółtka
nadzienie:
- 1 puszka brzoskwiń w syropie,
- 1 duży budyń waniliowy (80g) bez cukru,
- 3 łyżki cukru,
- 2 szklanki mleka,
- 2 łyżki masła
wierzch:
- 200 g wiórków kokosowych,
- 4 łyżki masła,
- pół szklanki cukru,
- 1 opakowanie cukru wanilinowego,
- 2 jajka
Ciasto: Na stolnicy posiekać razem mąkę i masło, dodać cukier puder oraz żółtka i zagnieść ciasto, w razie potrzeby dodając 1-2 łyżki zimnej wody. Uformować kulę, owinąć folią spożywczą i włożyć do lodówki na minimum 1 godzinę.
Schłodzone ciasto rozwałkować i wylepić nim dno i boki formy 25 x 30 cm wyłożonej papierem do pieczenia. Ponakłuwać widelcem i zapiec na jasnozłoty kolor w 200 stopniach.
Nadzienie: Brzoskwinie odsączyć, zachowując 1 szklankę syropu i pokroić w kostkę. Syrop wraz z 1,5 szklanki mleka zagotować. W pozostałej 1/2 szklance mleka rozmieszać proszek budyniowy z cukrem. Wlać go do gotującego się mleka i cały czas mieszając, gotować, aż powstanie gęsty budyń. Dodać masło i dobrze wymieszać. Jeszcze ciepły budyń wylać na zapieczony kruchy spód. Na nim ułożyć pokrojone w kostkę brzoskwinie.
Wierzch: Masło stopić, dodać cukier i cukier wanilinowy, wsypać wiórki kokosowe, wlać roztrzepane jajka i całość dokładnie wymieszać. Wyłożyć na ciasto.
Piec w 180 stopniach przez ok. 20 minut, aż wierzch ciasta zrobi się złocisty.
Może zainteresuje Cię również