Gdy natknęłam się na ten przepis, ogromnie spodobał mi się pomysł zafarbowania zwykłych leniwych pierogów jagodami. Przypomniały mi się zielone pierogi, naleśniki i słodkie ciasto, które kiedyś robiłam, używając szpinaku. Lubię taki mały ‘fusion’ w kuchni. I choć smak takich jagodowych leniwych klusek nie różni się zbytnio od tych tradycyjnych, to jednak to jednak w tym wypadku liczy się efekt wizualny i to zaskoczenie na twarzach osób zasiadających za stołem... :)
JAGODOWE PIEROGI LENIWE / KLUSKI LENIWE Z JAGODAMI (przepis na 4 porcje)
ciasto:
400g twarogu,
1 jajko,
150 g jagód,
1/2 szklanki mąki ziemniaczanej,
ok. 1,5 szklanki mąki pszennej,
szczypta soli
dodatkowo:
szklanka jagód,
2/3 szklanki śmietany (12% lub 18%) lub jogurtu greckiego,
2 łyżeczki cukru,
pół łyżeczki cukru wanilinowego
150g jagód oczyścić, umyć, osączyć i zmiksować. Oddzielić białka od żółtek. Twaróg przetrzeć przez sitko lub zemleć. Dodać żółtko, zmiksowane jagody i dokładnie wymieszać. Z białka i szczypty soli ubić sztywną pianę i wymieszać z twarogiem. Dodać mąkę ziemniaczaną i tyle mąki pszennej, aby ciasto trzymało kształt. Przełożyć na stolnicę, szybko zagnieść miękkie ciasto. Podzielić je na 4 części. Z każdej z nich, podsypując mąką, uformować wałek o średnicy ok. 3 cm, a następnie pociąć na nieduże kluseczki. Wrzucać na osolony wrzątek (dobrze jest dolać odrobiny oleju, co zapobiega sklejaniu się klusek), i gotować przez ok. 2 minuty od wypłynięcia leniwych na wierzch. Śmietanę wymieszać z cukrem i cukrem wanilinowym. Pierogi leniwe podawać polane śmietaną i posypane jagodami.
Przepis z „Poradnika Domowego”, lekko zmodyfikowany.
Od dawna moim niedoścignionym muffinowym ideałem są muffiny jagodowe z Coffee Heaven. Ciężkie, wyrośnięte i wilgotne. Fioletowe od jagód. Z cukrową, chrupiącą warstewką na wierzchu. Nie sądzę, by w moim piekarniku powstały kiedyś takie same, ale zawsze można próbować ;) Te, na które przepis znalazłam u evenki, są również bardzo pyszne. Mimo że przez nieuwagę i gapowatość dałam dwa razy więcej tłuszczu niż trzeba, nie wpłynęło to negatywnie na ich smak i konsystencję, a jedynie na kaloryczność. Ekhm... no trudno ;) Są tak smaczne, że nie sposób im się oprzeć...
MUFFINY Z JAGODAMI (przepis na 12 sztuk) 300g mąki, 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 szklanki cukru, 1 opakowanie cukru wanilinowego, 2 jajka, 1 szklanka kwaśnej śmietany (12% lub 18%), 1/3 szklanki oleju, 1 szklanka jagód (ja dałam trochę więcej)*, 3 łyżki cukru trzcinowego
Wszystkie składniki (oprócz jagód i cukru trzcinowego) wymieszać starannie łyżką. Dodać jagody i jeszcze raz delikatnie wymieszać. Formę do muffinek wyłożyć papierowymi papilotkami, nałożyć ciasto do 3/4 wysokości. Wierzchy muffinek posypać cukrem trzcinowym. Piec w 200 stopniach przez 25-30 minut.
* Zimą robiłam muffiny z mrożonymi jagodami; były smaczne, ale słabo wyrosły, myślę więc, że najlepiej jest używać świeżych owoców.
Bardzo lubię wszelakie tortille, jednak zawsze muszę czekać na okazję, gdy wszyscy są w domu. Bo tortille trzeba przygotowywać na bieżąco i od razu jeść – wtedy są najsmaczniejsze. Przepis na te poniżej znalazłam w gazetce „To jest pyszne” (2/2010). W oryginale pojawiła się metka wieprzowa, jednak ja zastąpiłam ją mielonym mięsem z indyka. Jednak w tych pysznych tortillach głównym bohaterem nie jest wcale indyk, jak by się mogło zdawać, ale chutney z mango. Niedawno zachwycił mnie chutney z rabarbaru, a ten z mango już kompletnie podbił moje serce. I choć w przepisie z gazetki radzili użyć gotowego, kupnego chutney’u, ja zrobiłam go sama. Bo po pierwsze – taniej, po drugie – na pewno nie mniej smacznie ;)
Na patelni rozgrzać olej i podsmażyć na nim mięso (ok. 5 minut). Dodać pokrojonego pora i smażyć 2-3 minuty. Dodać osączoną z zalewy kukurydzę, doprawić do smaku solą, pieprzem i curry. Wymieszać.
Sałatę umyć i osuszyć, porwać na małe kawałki.
Tortille kolejno zwilżać wodą i podpiekać na suchej patelni po 15-20 sekund z każdej strony, aż zmiękną. Każdą od razu smarować łyżką chutney’u, kłaść po trochę sałaty i mięsa z warzywami. Zrolować. Dodatkowo tortille można owinąć w folię aluminiową lub pergamin, aby łatwiej było je jeść :)
Wszelkie tego typu dania stanowią szerokie pole do działań, bo jego składniki można dowolnie komponować według uznania. Przepis poznałam, pracując w chińskim barze. Podstawą jest makaron – najlepiej, gdyby był to chiński makaron mie, ale w wersji oszczędnościowej z powodzeniem można użyć makaronu z tzw. „zupek” (wyrzucając oczywiście dołączoną saszetkę z chemią). Do tego warzywa – takie, jakie najbardziej lubimy. Bardzo pasują tu także grzyby mun i pieczarki. Jeśli ktoś chce – można dodać pokrojonego w paseczki kurczaka lub inne mięso. Pikanterii dodaje chili i świeży imbir, a całość wzbogaca olej sezamowy i ziarna sezamu. Bardzo lubię to danie :)
makaron z warzywami po chińsku
MAKARON Z WARZYWAMI PO CHIŃSKU (na 4 porcje)
250g chińskiego makaronu jajecznego,
1 cebula,
2 ząbki czosnku,
1 mała papryczka chili,
1 łyżeczka świeżo startego imbiru,
1 mała marchewka,
2-3 różyczki brokuła (mogą być mrożone),
garść fasolki szparagowej (może być mrożona),
2/3 strąka czerwonej papryki,
1/4 główki kapusty pekińskiej,
2-3 szt. pieczarek,
3-4 kawałki suszonych grzybów mun,
1 łyżka sezamu,
1 łyżeczka oleju sezamowego,
2 łyżki oleju roślinnego,
sól i pieprz
Grzyby mun zalać wrzątkiem i odstawić na 10 minut, następnie pokroić na mniejsze kawałki. Brokuły, pokrojoną w słupki marchewkę oraz fasolkę szparagową ugotować na półtwardo. W woku rozgrzać olej roślinny i podsmażyć na nim posiekaną cebulę, czosnek, drobno posiekaną papryczkę chili (bez pestek) oraz imbir. Dodać pokrojone w plasterki pieczarki, chwilkę smażyć, następnie wrzucić resztę warzyw: poszatkowaną kapustę pekińską, pokrojoną w paseczki paprykę, brokuły podzielone na mniejsze różyczki, marchewkę i fasolkę. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Smażyć kilka minut, mieszając. Makaron przygotować wg przepisu na opakowaniu, odcedzić i dodać do warzyw. Dodać olej sezamowy i dokładnie wymieszać. Każdą porcję posypać zrumienionymi na suchej patelni nasionami sezamu.
Kolejne muffiny w dość krótkim czasie, jakie się u mnie pojawiły, a w planach mam jeszcze jagodowe ;) Muffinki są idealne, gdy nie ma się zbyt wiele wolnego czasu, bo robi się je tak szybko i łatwo :) Tym razem wykorzystałam przepis z bloga malacukierenka, a na wierzch dałam dodatkowo kruszonkę :)
W jednej misce wymieszać razem masło, jajka i maślankę. W drugiej wymieszać mąkę, sodę, cukier, cukier wanilinowy i migdały. Dodać porzeczki i delikatnie wymieszać. Wsypać do „mokrych” składników w pierwszej misce i krótko wymieszać łyżką, tak aby nie rozciapać owoców. Formę do muffinek wyłożyć papierowymi papilotkami. Nałożyć ciasto do ¾ wysokości foremek. Z podanych składników zagnieść kruszonkę i posypać nią wierzch muffinek. Piec w 180 stopniach przez 25-30 minut.
Przypominam, że dziś ostatni dzień akcji ”W wiśniowym sadzie” :) Wczoraj z tej okazji podałam przepis na mocno czekoladowe muffinki z wiśniami, a dziś - już z zupełnie innej beczki – zapraszam na pyszny makaron z cukiniowym pesto. Nie ma ono zbyt wiele wspólnego z tym klasycznym pesto, ale jest również bardzo smaczne i łatwo się je przyrządza. Oryginalny przepis znalazłam w książeczce „Kuchnia Włoska” (dodatku do Poradnika Domowego), podała go tam Tessa Capponi-Borawska. Ja zamiast filetów anchois użyłam suszonych pomidorów. Zmniejszyłam również ilość cukinii, bo aż 1 kg na 4 czy 5 osób to według mnie dużo za dużo.
MAKARON Z PESTO Z CUKINII I SUSZONYMI POMIDORAMI (dla 4 osób) 350g makaronu spaghetti, linguine lub bavette, 600g cukinii, 3 ząbki czosnku, mała ostra papryczka, 7-8 kawałków suszonych pomidorów w oliwie, 4 łyżki oliwy, natka pietruszki, świeża bazylia, 4 łyżki tartego sera pecorino (lub parmezanu), sól i pieprz
Na oliwie podsmażyć posiekany czosnek i papryczkę chili (bez pestek). Dodać cukinię pokrojoną na cienkie plasterki. Zmniejszyć ogień i dusić na małym ogniu, aż zmięknie (ok. 15 min). Dodać po szczypcie posiekanej natki pietruszki i bazylii. Całość zmiksować. Doprawić do smaku solą i pieprzem, dodać pokrojone suszony pomidory i wymieszać. Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie, odcedzić i od razu wymieszać z sosem. Każdą porcję makaronu posypać serem, pietruszką i bazylią.
Wspaniałe muffinki na zaspokojenie czekoladowego apetytu. Połowa zniknęła zanim zdążyła dobrze ostygnąć. Nie wiem jakim sposobem kilka ocalało do następnego dnia, ale po tym czasie również były bardzo dobre. Przepis zaczerpnięty od dorotus76 i jest to moja ostatnia propozycja do wiśniowej akcji, która kończy się już jutro :)
MOCNO CZEKOLADOWE MUFFINY Z WIŚNIAMI (proporcje na 12 szt., ale mnie wyszło 14 ;) 2 szklanki mąki, 2/3 szklanki drobnego cukru, 1/4 szklanki kakao, 100g posiekanej czekolady, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1,5 łyżeczki sody, 2 jajka, 125g stopionego i lekko przestudzonego masła, 1/2 szklanki maślanki, kilka kropli aromatu rumowego, + 1 szklanka wydrylowanych wiśni
W jednej misce wymieszać składniki suche, w drugiej mokre. Składniki suche wsypać do mokrych, wymieszać łyżką. Ciasto powinno być gęste; w razie potrzeby można dodać jeszcze ze 2 łyżki maślanki. Na koniec dodać osączone wiśnie i wymieszać. Formę do muffinek wyłożyć papierowymi papilotkami, nałożyć ciasto do mniej więcej ¾ wysokości foremek. Piec 30 minut w 180 stopniach.
Chociaż lasagne jadłam wielokrotnie, dopiero niedawno miałam sposobność przyrządzić ją po raz pierwszy od A do Z. Zamiast najbardziej popularnej lasagne bolognese, zdecydowałam się skorzystać z przepisu z gazetki „To jest pyszne” (2/2010), w którym płaty makaronu przekładane są mięsem i szpinakiem. Wyszło faktycznie pysznie, a przepis ochoczo polecam ;)
LASAGNE Z MIĘSEM I SZPINAKIEM (na 6 porcji) 15-18 płatów lasagne, 450g mrożonego szpinaku w liściach, 2 ząbki czosnku, 2 łyżki oliwy, 600g mięsa mielonego (wieprzowo-wołowego), 2 łyżki przecieru pomidorowego, 1 puszka pomidorów, pół szklanki soku pomidorowego, 2 cebule, 3 łyżki masła, 3 czubate łyżki mąki, 0,5 l mleka, 2 łyżki oleju, 200g żółtego sera (np. gouda), 1 łyżeczka ziół włoskich, sól i pieprz
Cebule i czosnek obrać i pokroić w drobną kostkę. Na patelni rozgrzać 1 łyżkę oliwy. Poddusić na niej połowę cebuli. Dodać połowę czosnku i wymieszać. Wrzucić mrożony szpinak i 10 ml wody. Przykryć i gotować na małym ogniu 10-15 minut, aż szpinak się rozmrozi. Następnie zdjąć pokrywkę i gotować jeszcze kilka minut, mieszając, aż woda całkowicie odparuje. Doprawić solą i pieprzem.
Na patelni rozgrzać drugą łyżkę oliwy i zeszklić na niej pozostałą cebulę. Dodać resztę czosnku oraz mięso i smażyć, aż mięso będzie dobre. Dodać przecier pomidorowy, pomidory w puszce oraz sok pomidorowy, a także zioła włoskie. Zagotować, rozdrabniając łyżką pomidory z puszki, następnie gotować pod przykryciem ok. 5 minut. Doprawić solą i pieprzem.
Przygotować beszamel: masło roztopić (ale nie zrumienić), dodać mąkę, wymieszać i chwilę smażyć. Cały czas mieszając, wlać 250 ml wody oraz mleko i powoli zagotować. Gotować jeszcze ok. 5 minut, mieszając, na koniec doprawić solą i pieprzem.
Piekarnik nagrzać do temp. 200 stopni. Spód i boki prostokątnego naczynia żaroodpornego o wymiarach 20 x 30 cm posmarować olejem. Wyłożyć 3,5 płata lasagne (surowego), tak aby dno było równo pokryte makaronem (płaty należy w razie potrzeby przyciąć do odpowiedniego rozmiaru). Ułożyć na przemian połowę szpinaku, sos i makaron. Następnie połowę mięsa, sos i makaron. Powtórzyć czynności aż do wyczerpania składników. Na wierzchu powinna znaleźć się warstwa makaronu i sos. Ser zetrzeć i posypać nim zapiekankę. Piec w gorącym piekarniku ok. 45 minut.
Niestety nie dorobiłam się jeszcze własnej maszyny do lodów, ale od czego ma się koleżanki i ich maszynki? ;) Wespół z Olą wyczarowałyśmy w sobotę nasze pierwsze lody. Bazę na podstawowe lody waniliowe przygotowałyśmy wg przepisu dołączonego do instrukcji. Były bardzo słodkie i przypomniały mi tradycyjne lody, które sprzedaje w małej budce w Brzesku pewna pani. To jeden ze smaków mojego dzieciństwa, bo w Brzesku spędzałam kiedyś każde wakacje. A skąd pomysł, by dodać do lodów wiśni i ciasteczek? Ano, jadłam kiedyś bardzo podobne lody i bardzo mi smakowały. Wiśnie złagodziły słodycz lodów, popełniłyśmy jednak mały błąd, dając wiśnie pokrojone na połówki. Nie przewidziałyśmy, że tak duże kawałki owoców mogą zamienić się w twarde, lodowe bryłki. Dlatego już w przepisie poniżej napisałam o drobno pokrojonych owocach. Mimo to lody były bardzo smaczne i mogę je śmiało polecić :) Znikły tak szybko, że z trudem udało mi się ocalić małą porcyjkę do zdjęcia ;) Na pewno wrócę jeszcze do tego przepisu, gdy będę miała już swoją maszynkę do lodów.
Chciałyśmy zrobić także drugie lody, tym razem wieloowocowe, jednak wkład mrożący już tego nie wytrzymał. Zaowocowało to paroma komplikacjami i w efekcie usiałyśmy zamrażać lody w zamrażalniku ;) do lodów wieloowocowych też pewnie wrócę w przyszłości, a póki co...
Żółtka ubić z cukrem i cukrem wanilinowym na jasną i puszystą masę. Nie przerywając miksowania, wlać mleko. Schłodzoną śmietankę ubić na sztywno, dodać do masy żółtkowo-mlecznej i zmiksować na małych obrotach, aż składniki będą dobrze połączone. Tak przygotowaną bazę zamrozić w maszynie do lodów wg podanej do niej instrukcji (nasze lody były gotowe po 30 minutach mrożenia). Herbatniki pokruszyć, wiśnie wydrylować i drobno pokroić. Oba składniki dodać, gdy lody są już prawie gotowe. Wymieszać, ale niezbyt starannie ;) Ewentualnie jeszcze domrozić.
Ostatnio mam bardzo mało czasu na gotowanie, a to z powodu praktyk. W ubiegłym roku odbywałam je we wrześniu, tym razem postawiłam na lipiec, aby mieć je „z głowy”, a we wrześniu móc gdzieś wyjechać. Ale przyznam, że gdy jest taka piękna pogoda jak dziś, jak i w ogóle przez ostatnie dwa tygodnie, żal mnie ściska, że nie mogę jechać gdzieś nad wodę i się lenić ile wlezie ;)
Na lepienie pierogów tym bardziej nie mam czasu, ale te zrobiłam jeszcze pod koniec czerwca, gdy zaczął się sezon na bób. Bób nadal widuję na straganach, więc chyba nie jest za późno, by zachęcić do zrobienia takiego obiadu :) Podobnie jak włoskie pierogi z buraczkami, również i ta nowość została bardzo pozytywnie przyjęta w moim domu. Polecam :)
PIEROGI Z BOBEM (na 6 porcji) ciasto: 500g mąki, szczypta soli, ciepła woda (ile się wgniecie, ok. 2/3 szklanki) farsz: 1 kg bobu, 200g wędzonego boczku, 1 cebula, 1 łyżka oleju, 2 łyżki siekanego koperku, sól i pieprz sos: 6 łyżek oliwy, 3 łyżki octu balsamicznego, 1 ząbek czosnku, pietruszka lub kolendra do posypania
Mąkę przesiać na stolnicę, dodać sól, zrobić wgłębienie i powoli wlewać ciepłą wodę. Zagnieść gładkie, elastyczne ciasto. Przykryć ściereczką i odstawić na pół godziny. Bób ugotować w wodzie z odrobiną soli i cukru. Obrać z łupinek i rozgnieść np. tłuczkiem do ziemniaków lub widelcem (można też zmiksować na gładką masę, ale ja wolę, jeśli kawałki bobu są wyczuwalne). Boczek drobno pokroić i podsmażyć z posiekaną cebulą na oleju. Wymieszać z bobem, dodać koperek oraz sól i pieprz do smaku. Ciasto rozwałkować cienko, filiżanką lub szeroką szklanką wykrawać krążki. Kłaść po łyżeczce farszu i zlepiać pierogi. Gotować na małym ogniu, w osolonym wrzątku, przez 5 minut od wypłynięcia. Oliwę, ocet i przeciśnięty przez praskę czosnek wymieszać razem, ewentualnie doprawić do smaku solą i pieprzem. Pierogi polać sosem i posypać posiekaną natką pietruszki lub kolendrą.
Gdy byłam mała, a moja babcia gotowała kompot, zawsze wydawało mi się, że jest to nie wiadomo jaka filozofia ;) Tymczasem przygotowanie kompotu jest banalnie proste. Tak rzadko teraz pojawia się na naszym stole, że korzystając z obfitości owoców, postanowiłam go ugotować i podać jako dodatek do niedzielnego obiadu. Gdy jeszcze lekko ciepły nalewałam chochelką do szklanek, zrobiło się tak uroczo swojsko... ;)
KOMPOT PORZECZKOWO-WIŚNIOWY
500 g owoców (w mniej więcej równych proporcjach porzeczki czarne, czerwone i wiśnie),
2 litry wody,
100 g cukru
Wodę zagotować, wsypać cukier oraz owoce (porzeczki odszypułkowane i oczyszczone, wiśnie wydrylowane). Gotować na małym ogniu 15 minut, po czym pozostawić do ostudzenia. Gotowe :)
Szwarcwaldzki, Black Forest, Czarnoleski – sernik ten, powstały na wzór słynnego tortu, może przybierać różne nazwy. Jedno jest jednak pewne: ja i cała moja rodzina jesteśmy absolutnie zachwyceni tym ciastem. Sernik wyszedł idealny – nie za suchy, kremowy, o idealnej konsystencji, z pięknym czekoladowym wzorkiem. Po prostu przepyszny!
Przepis znalazłam u dorotus76, ale w trakcie zwiększania proporcji (użyłam większej tortownicy) dokonałam paru drobnych modyfikacji.
SERNIK SZWARCWALDZKI spód: 220g herbatników Digestive w gorzkiej czekoladzie, 1 łyżeczka kakao, 80g masła masa serowa: 1kg mielonego twarogu, 4 jajka, 2 żółtka, 2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej lub budyniu śmietankowego (dałam budyń, bo mąkę zapomniałam kupić), 225g cukru, 1 opakowanie cukru wanilinowego, 2/3 szklanki śmietany 18% (dałam mniej, ok. 1/3 szklanki, gdyż twaróg President, którego używałam, był dość rzadki), 300g wiśni, 100g gorzkiej czekolady startej na tarce
Tortownicę o średnicy 24 cm wyłożyć folią aluminiową (najlepiej kawał folii położyć na spodzie tortownicy, następnie na tym wszystkim zacisnąć obręcz, a wystającą folią obłożyć tortownicę od zewnątrz). Wiśnie wydrylować i osączyć. Herbatniki bardzo drobno pokruszyć, dodać kakao, zalać stopionym masłem i wymieszać – powinny mieć konsystencję mokrego piasku. Wylepić nimi dno tortownicy oraz boki do połowy wysokości. Włożyć do lodówki. W czasie, kiedy spód ciasta chłodzi się w lodówce, przygotować masę serową: Twaróg, jajka (w całości), żółtka, cukier, cukier wanilinowy, mąkę ziemniaczaną oraz śmietanę zmiksować razem na jednolitą masę (będzie dość rzadka, ale tak ma być). Na przygotowany wcześniej miasteczkowy spód wylać ¼ masy serowej i rozprowadzić łyżką. Na masie ułożyć ¼ wiśni i oprószyć ¼ czekolady. Powtarzać czynności aż do wyczerpania składników, przy czym na końcu powinna zostać wylana reszta masy serowej i wiśni, a ostatnią część czekolady należy pozostawić do dekoracji. Ponieważ masa serowa jest rzadka, dobrze jest wylewać ją za pomocą chochelki lub dużej łyżki, delikatnie, aby nie burzyć zanadto poszczególnych warstw. Na wierzchu ciasta nie powinno być czekolady, gdyż może przypalić się podczas pieczenia. Ciasto piec w 180 stopniach przez 1 godzinę i ok. 40 minut (sernik jest dość wysoki, dlatego ważne, by go długo piec). Upieczony sernik wystudzić w piekarniku, a następnie włożyć na noc do lodówki. Przed podaniem udekorować resztą startej czekolady.
Sernik nieprzypadkowo pojawił się u mnie akurat w ten weekend, gdyż cały czas trwa akcja ”W wiśniowym sadzie”, o której przypominam i zapraszam do wzięcia udziału :)
Jako pierwszy proponuję przepis na słodkie danie obiadowe w postaci krokietów. Przygotowując je, luźno inspirowałam się tym przepisem. Pomyślałam, że wiśnie w żelu oraz waniliowy budyń będą świetnie razem smakować, a jeżeli jeszcze otuli się je w naleśnik i opanieruje we wiórkach kokosowych, całość będzie jeszcze bardziej smakowita :) No i była :) Przyznam, że całe to danie jest dość czasochłonne w przygotowaniu, a dość luźna konsystencja nadzienia utrudnia zwijanie krokietów. Ponadto smażąc krokiety, trzeba bardzo uważać, bo wiórki kokosowe łatwo się przypalają. Mimo to mam nadzieję, że Was to nie zniechęci, bo krokiety są naprawdę pysznościowe.
W wersji mniej czasochłonnej można zrezygnować z robienia wiśni w żelu i do nadzienia, prócz budyniu, dać świeże, wydrylowane wiśnie. Wydaje mi się, że wtedy nawet łatwiej będzie formować z nich krokiety, a smak i tak będzie podobny :)
SŁODKIE KROKIETY Z WIŚNIAMI I BUDYNIEM 10 naleśników (przepis podałam np. tutaj), 2 jajka, 200g wiórków kokosowych, olej do smażenia nadzienie budyniowe: 1 duże opakowanie (80g) budyniu waniliowego, 3 szklanki mleka, 4 łyżki cukru wiśnie w żelu: 500g wiśni, pół szklanki cukru, 2 łyżki mąki ziemniaczanej
Przygotować budyń wg instrukcji na opakowaniu, dając 3 szklanki mleka zamiast 1 litra (budyń powinien być gęsty). Odstawić, aby nieco przestygł. Wiśnie umyć, wydrylować, przełożyć do garnka. Zalać 2/3 szklanki wody, dodać cukier i zagotować. Mąkę ziemniaczaną wymieszać z małą ilością zimnej wody i wlać do wiśni. Gotować przez chwilę, intensywnie mieszając, aż zgęstnieje. Na każdy naleśnik nakładać po trochę budyniu i wiśni, uformować krokiety. Każdy z nich panierować w roztrzepanym jajku, a następnie w wiórkach kokosowych. Smażyć na małym ogniu na złocisty kolor.
Pierwszy raz piekłam to ciasto dwa lata temu. Urzekło mnie lekko kwaskowatym, porzeczkowo-migdałowym, puszystym nadzieniem. Rok temu miała być powtórka, niestety tata wszystkie nasze porzeczki zużył do nalewki, zanim zdążyłam się zorientować ;) W tym roku zareagowałam w porę i udało mi się ocalić trochę czerwonych i czarnych porzeczek do tego ciasta. Właściwie, można użyć też tylko czerwonych porzeczek, ale ja najbardziej lubię połączenie obu tych gatunków. Przepis pochodzi z książki „Pieczenie ciast przyjemne jak nigdy dotąd”, aczkolwiek lekko go zmodyfikowałam. Polecam – ciasto idealne na lato :)
ciasto z porzeczkami
CIASTO Z PORZECZKAMI kruche ciasto:
220 g mąki,
110 g masła,
2 łyżki cukru pudru,
1 łyżeczka cukru wanilinowego,
1 żółtko,
2 łyżki zimnej wody
nadzienie:
500 g porzeczek,
3 jajka,
100 g zmielonych migdałów,
100 g cukru,
2 łyżeczki cukru wanilinowego,
1 czubata łyżka mąki,
szczypta soli
+ cukier puder do posypania
Przygotować kruche ciasto: Masło posiekać na stolnicy razem z mąką, cukrem i cukrem wanilinowym. Dodać żółtko i wodę i szybko zagnieść ciasto. Uformować kulę, owinąć w folię spożywczą i włożyć na godzinę do lodówki. Po tym czasie ciasto rozwałkować i wylepić nim dno i boki tortownicy o średnicy 26 cm (spód tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia). Ciasto podpiec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni, aż będzie miało jasnobrązowy kolor (ok. 15-20 minut).
Przygotować nadzienie: Oddzielić żółtka od białek. Żółtka utrzeć z połową cukru oraz cukrem wanilinowym na puszystą masę. Dodać zmielone migdały i wymieszać. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, następnie stopniowo dodawać resztę cukru i ubijać, aż piana będzie gładka i lśniąca. Dodać masę żółtkowo-migdałową oraz porzeczki wymieszane z łyżką mąki. Delikatnie wymieszać łyżką. Masę wylać na zapieczony spód i wyrównać powierzchnię. Piec w 180 stopniach przez 40 minut, następnie pozostawić do ostudzenia, wyjąć z formy i posypać cukrem pudrem.
Mamy sezon na cukinię, mamy kolejne zaproszenie do Baru Sałatkowego Peli, nie pozostało mi zatem nic innego jak zrobić pyszną i lekką sałatkę z cukinii. Nie spodziewałam się, że tak prosta w wykonaniu sałatka może być taka dobra :)
Przepis pochodzi z książki „Potrawy z cukinii i bakłażanów” Cornelii Schinharl.
sałatka z cukinii i oliwek
SAŁATKA Z CUKINII I OLIWEK (na 2 porcje)
1 niezbyt duża cukinia (400g),
4-5 czarnych oliwek,
5-6 listków świeżej bazylii lub oregano,
1 łyżka soku z cytryny,
2 łyżki oliwy,
sól,
świeżo mielony pieprz
Cukinię umyć, osuszyć i poszatkować na cieniutkie paski długości ok. 7 cm. Z oliwek usunąć pestki, pokroić. Z oliwy i soku z cytryny oraz soli przyrządzić sos i polać nim sałatkę. Wymieszać. Przed podaniem każdą porcję posypać listkami bazylii lub oregano oraz oprószyć świeżo mielonym pieprzem. Podawać z pieczywem.
Takie trochę danie pod hasłem „sprzątanie lodówki”. Było sporo papryk, była mozzarella, był makaron... i tak powstał nieskomplikowany, smaczny obiad :)
MAKARON Z SOSEM PAPRYKOWYM (4 porcje)
350g makaronu (u mnie cavatappi, może być też penne, świderki lub inny krótki),
3 duże czerwone papryki,
1 cebula,
1 ząbek czosnku,
3 łyżki oliwy,
1 łyżeczka słodkiej papryki w proszku,
1/3 szklanki bulionu warzywnego,
sól, pieprz,
zioła prowansalskie,
1 kulka mozzarelli (125g),
świeża bazylia
Papryki umyć, oczyścić z gniazd nasiennych i pokroić w drobną kostkę. Cebulę posiekać i zeszklić na oliwie. Dodać posiekany czosnek oraz paprykę i smażyć ok. 3 minuty. Wlać bulion, dodać paprykę w proszku, zmniejszyć ogień i gotować 10-15 minut, aż warzywa zmiękną. Doprawić do smaku solą, pieprzem i ziołami prowansalskimi. Całość potraktować tłuczkiem do ziemniaków, żeby część warzyw rozgniotła się na miazgę, a część została w kawałkach. Makaron ugotować al dente. Odcedzić i od razu dodać do patelni z sosem paprykowym. Posypać połową startej mozzarelli i wymieszać. Na talerzu każdą porcję posypać pozostałą mozzarellą i udekorować listkami bazylii.
Truskawki jako dodatek do mięsa? A dlaczego nie? Rok temu robiłam kurczakowe ragout z owocami, w skład którego wchodziły m.in. truskawki. Pomysł sprawdził się, więc tym razem wypróbowałam przepis z czerwcowego „Poradnika Domowego” na polędwiczki.
Co tu dużo mówić – wyszły bardzo smaczne i ci, którzy lubią połączenie mięso + owoce, na pewno będą zadowoleni :)
POLĘDWICZKI Z TRUSKAWKAMI
500g polędwiczek wieprzowych,
350g truskawek,
4 łyżki białego wytrawnego wina,
2 łyżki oliwy,
1 łyżka masła,
1 łyżeczka cukru,
1-2 listki szałwii,
pieprz i sól,
opcjonalnie sos balsamico
Truskawki umyć, osączyć i oderwać szypułki. Połowę pokroić w kostkę, a połowę w grube plastry, które następnie oprószyć cukrem i zostawić, by puściły sok.
Polędwiczki pokroić na dość grube plastry, lekko rozklepać, oprószyć solą i pieprzem. Krótko obsmażyć z obu stron na oliwie. Wlać sok, który puściły truskawki, dodać pokrojone w kostkę owoce, podlać mięso winem, powoli zagotować. Dodać masło, wymieszać, ewentualnie doprawić do smaku solą i jeszcze przez chwilę dusić. Zdjąć z ognia, dodać posiekaną szałwię i pozostałe owoce, delikatnie wymieszać, przykryć i odstawić na 5-10 minut, aby smaki się przegryzły.
Na talerzu każdą porcję można polać sosem balsamico, który swoim słodko-kwaśnym smakiem podkreśli aromat potrawy.
Można podawać z ryżem, kuskusem albo kulkami ziemniaczanymi oraz sałatką :)
Mamy w ogródku dwa krzaki tzw. róży jadalnej. Moja mama od niepamiętnych czasów, niemal każdego lata, uciera w makutrze ich płatki z cukrem. Są tak pyszne, że większość znika na bieżąco, prosto z misy wyjadane łyżeczką. To, co zostaje, pakuje do słoiczków, by w zimie przypomnieć sobie zapach lata. Niedawno wpadła na pomysł, by takich ucieranych płatków dodać do koktajlu truskawkowego i okazało się, że jest to świetne połączenie. Zwykły koktajl w nowej, pysznej odsłonie :)
KOKTAJL TRUSKAWKOWO-RÓŻANY (przepis na 3 porcje)
0,5 litra maślanki,
400 g truskawek,
3-4 łyżeczki płatków róży utartych z cukrem (kupionych lub domowej roboty),
ewentualnie cukier do smaku
Wszystkie składniki zmiksować razem i przelać do wysokich szklanek.
Słońce na wylot przenika przez głowę Życie mi płynie przy tobie cytrynowe Szczęście na co dzień odbiera mi mowę Popołudnia bezkarne i cytrynowe...
Uwielbiam ten kawałek Comy i choć z kontekstu możnaby wnioskować, że podmiotowi lirycznemu chodzi raczej o cytrynówkę, to jednak taka cytrynowa krajanka również świetnie nadaje się na beztroskie letnie popołudnie. Jest tak pyszna, że trudno poprzestać na jednym kawałku :)
KRAJANKA CYTRYNOWA 1 opakowanie ciasta francuskiego (275g), 200g zmielonych migdałów, 100g cukru, skórka otarta z 1 cytryny, sok wyciśnięty z 1 cytryny, 1 jajko, 1 żółtko, 1 łyżeczka galaretki cytrynowej
Galaretkę zalać ¼ szklanki wrzątku, rozpuścić i odstawić do lekkiego stężenia. Ciasto francuskie wyłożyć na stolnicę (mrożone wcześniej rozmrozić) i podsypać mąką. Delikatnie rozwałkować na prostokąt 50 x 30 cm i przeciąć na 2 mniejsze prostokąty 25 x 30 cm. Dno formy o wymiarach 25 x 30 cm (a więc taką samą jak wymiary ciasta francuskieg0) wyłożyć papierem do pieczenia. Na nim ułożyć jeden płat ciasta i gęsto ponakłuwać widelcem. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i zapiec na jasnozłoty kolor (ok. 15 cm). Następnie wyjąć, a wybrzuszone części delikatnie „sprowadzić do poziomu” np. łopatką. Zmielone migdały wymieszać z cukrem, skórką i sokiem z cytryny oraz jajkiem. Wyłożyć masę równą warstwą na zapieczony spód, po czym przykryć drugim płatem ciasta. Wierzch posmarować rozmąconym żółtkiem i zapiec na złocisty kolor (200 stopni, 20-25 minut). Gotowe ciasto wyjąć, a gdy będzie lekko ciepłe, posmarować tężejącą galaretką, aby nabrało ładnego połysku. Po całkowitym wystudzeniu pokroić na 9 lub więcej części :)
*** Przepis pochodzi z książki „Pieczenie ciast przyjemne jak nigdy dotąd” z moimi małymi modyfikacjami. Z przyjemnością dodaję go do akcji ”Jedzenie z muzyką w tle” zorganizowanej przez Yobadę :)
Niezwykłe, kompletnie inne pierogi niż te, które jadłam do tej pory. Jest to specjał kuchni włoskiej, a dokładniej pochodzący z okolic Cortiny d’Ampezzo w Dolomitach. Dzięki dodatkowi jajek, ciasto w smaku jest bardziej makaronowe niż te, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w tradycyjnych pierogach. Niezbędnymi elementami podkreślającymi smak buraczkowego nadzienia jest masło z makiem oraz świeżo starty parmezan. Choć początkowo rodzina była – delikatnie mówiąc – sceptyczna, wszyscy zjedli je ze smakiem i przyznali, że warto było ich spróbować :) Przepis Tessy Capponi-Borawskiej znalazłam w dodatku „Kuchnia włoska” do „Poradnika Domowego”, choć wiem, że ten przepis ukazał się również w miesięczniku „Kuchnia” :)
PIEROGI Z CORTINY D’AMPEZZO (na 4-5 porcji) ciasto: 400g mąki, 3 małe jajka (lub 2 duże), ok. 2/3 szklanki letniej wody, szczypta soli nadzienie: 650g buraków (w oryginale było 750g, wg mnie to za dużo, bo zostało mi sporo nadzienia), 100g sera ricotta (można zastąpić innym kremowym serkiem, np. „Twój Smak” Piątnicy), 2 jajka, 2 łyżki masła, kilka łyżek bułki tartej, sól i pieprz sos: 100g masła, 3 łyżki maku, 4 łyżki tartego parmezanu
Przygotować ciasto: mąkę zagnieść z solą, jajkami i taką ilością letniej wody, aby powstało zwarte, gładkie ciasto. Przykryć wilgotną ściereczką i odstawić na 30 minut. Przygotować nadzienie: Buraczki ugotować, obrać i zetrzeć na tarce. Osączyć i podsmażyć na maśle, żeby odparować nadmiar wody. Nieco ostudzić, dodać ricottę, jajka, sól i pieprz (dość obficie, bo inaczej nadzienie będzie mdłe) i tyle bułki tartej, aby nadzienie miało dość zwartą konsystencję. Ciasto rozwałkować cienko na stolnicy posypanej mąką. Szeroką szklanką wycinać kółka, na każdym kłaść łyżeczkę nadzienia i starannie zlepić brzegi. Pierogi gotować w osolonej wodzie, do momentu aż wypłyną. Sos: masło roztopić na patelni, dodać mak i wymieszać. Każdą porcję pierogów polać masłem makowym i posypać parmezanem.
No i masz ci los... Od poniedziałku zaczynam praktyki. Tak bardzo chciałam ten tydzień przeznaczyć na wypoczynek, spotkania ze znajomymi, imprezy, opalanie się, a tymczasem za oknem leje jak z cebra, a ja tkwię w domu z bolącym gardłem. Nie lubię cię, deszczu, nie lubię...
*** Sezon na truskawki powoli dobiega końca, ja mam jednak w zanadrzu jeszcze kilka czerwcowych przepisów. Niedawno robiłam pyszne knedle z truskawkami, które bardzo mi smakowały. W przeciwieństwie do knedli z morelami, które robiłam rok temu, te zrobione są z ciasta serowo-grysikowego, a nie serowo-bułczanego. Dodatek soku i skórki z cytryny nadaje im fajnego aromatu. Knedle powstały na bazie przepisu z książeczki „Lane, leniwe, śląskie” H. Szymanderskiej.
knedle z truskawkami przepis
KNEDLE Z TRUSKAWKAMI
500 g twarogu,
80 g masła,
2 łyżki cukru,
2 łyżeczki cukru wanilinowego,
2 żółtka,
sok i skórka otarta z połowy cytryny,
8 łyżek kaszy manny (grysiku),
8 łyżek mąki,
ok. 15 sztuk średniej wielkości, kształtnych truskawek,
dodatkowo:
80 g masła,
3 łyżki bułki tartej,
2 łyżki cukru
Twaróg przetrzeć przez sitko (można też użyć już zmielonego twarogu). Masło utrzeć z cukrem, cukrem wanilinowym. Nadal ucierając dodawać po jednym żółtku oraz stopniowo twaróg., sok i skórkę z cytryny. Dodać kaszę mannę i mąkę i dokładnie wyrobić masę. Odstawić na pół godziny, aby „odpoczęła”. Po tym czasie obsypanymi mąką dłońmi odrywać kawałki ciasta i rozpłaszczać je na dłoni. W każdy kawałek zawinąć truskawkę, brzegi dokładnie zlepić, formując kulę. Wrzucać knedle do osolonego wrzątku, gotować ok. 7 minut. Podawać polane bułką tartą zrumienioną na maśle i posypane pozostałym cukrem.
Wróciłam – cała, lekko przeziębiona (uroki mieszkania pod namiotem w deszczowe dni), ale szczęśliwa, z bagażem kolejnych miłych wspomnień... :) Już po raz piąty, idąc przez ogromną łąkę dzielącą różne Open’erowe sceny, czułam tę wolność, totalną beztroskę, takie oderwanie się od wszystkiego. Tylko ja, znajomi, muzyka. Nic więcej do szczęścia nie jest mi w tamtej chwili potrzebne.
*** A tę sałatkę robiłam już rok temu, była jednak tak dobra, że nie zdążyłam zrobić jej zdjęcia – nie mogłam się powstrzymać, żeby od razu jej nie zjeść :) Tym razem jakoś się udało. Jest pyszna!
SAŁATKA Z BOBU I FETY
0,5 kg bobu,
100g sera feta,
świeża bazylia
2-3 łyżki oliwy,
1 łyżka soku z limonki lub z cytryny,
sól i pieprz
Bób ugotować w wodzie z dodatkiem soli i odrobiny cukru – krótko (10-15 minut), tak aby był lekko al dente, nie może być rozgotowany. Odcedzić, przelać zimną wodą i obrać ze skórek. Dodać pokrojony w kostkę ser feta, posiekaną bazylię i wymieszać. Osobno wymieszać oliwę z sokiem z limonki, dodać sól i pieprz. Sosem polać sałatkę. Można jeść od razu albo włożyć na pół godziny do lodówki :)