Może zainteresuje Cię również
W tym roku przed świętami jestem mniej aktywna niż w ubiegłym. Perspektywa wciąż nie napisanej pracy inżynierskiej nie daje mi spokoju. Na stole znów pojawi się keks bananowy, makowiec na biszkopcie i ciastka z dżemem. Nie miałam głowy do eksperymentowaniem i wyszukiwaniem nowych przepisów.
No, może poza jednym, bo był tak łatwy i zapowiadał się tak smacznie... :)
Mleczne ciasteczka od dorotus76 okazały się przepyszne. Część z nich podarowałam mojemu chłopakowi. Większość zjadł jego brat, który akurat wpadł z wizytą.
Po zagnieceniu ciasta, podzieliłam je na 2 części. Do jednej dodałam białą czekoladę, do drugiej gorzką. Nie umiem stwierdzić, która wersja smakowała mi bardziej, ale te z dodatkiem białej czekolady były oczywiście słodsze.
Z tej ilości składników wychodzi ok. 35 sztuk ciasteczek.
|
mleczne ciasteczka z czekoladą |
MLECZNE CIASTECZKA
- 2 szklanki mąki,
- 150 g miękkiego masła,
- ½ szklanki cukru pudru,
- ½ szklanki mleka w proszku,
- 2 jajka,
- 1 opakowanie cukru wanilinowego,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- 125 g czekolady (białej, mlecznej lub gorzkiej)
Masło utrzeć mikserem z cukrem pudrem i cukrem wanilinowym na jasną, puszystą masę. Jajka roztrzepać w kubeczku i cały czas miksując, wlewać je stopniowo do masy (dzięki temu nie powinny się zwarzyć). Wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia oraz mleko w proszku. Zmiksować, a jeśli będzie zbyt gęste, zagnieść. Na końcu wrzucić posiekane kawałki czekolady i wymieszać.
Z ciasta formować kulki wielkości orzecha włoskiego (najlepiej robić to wilgotnymi dłońmi). Układać je w kilkucentymetrowych odległościach na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 200 stopni przez ok. 12 minut. Upieczone ciasteczka studzić na kratce.
|
mleczne ciasteczka z czekoladą |
Może zainteresuje Cię również
Kiedy rodzice zainstalowali w domu kablówkę, przez krótki okres przeżyliśmy totalne zachłyśnięcie się kanałem TVN Style. W kuchni non stop leciały programy, które można oglądać kątem oka, nie odrywając się od codziennych czynności. Żeby usiąść wygodnie w fotelu i to-to oglądać, to nie, przecież wyrzuty sumienia by nas zeżarły, że marnujemy czas. Ale zmywając czy gotując? Tak więc na zmianę lampiliśmy się w programy jak gotować, jak nie gotować, jak jeść, jak schudnąć, jak się ubierać, jak dobrze wyglądać nago, jak sprzątać dom itd. Totalne wariactwo. Na szczęście dość szybko nam przeszło.
Muszę jednak przyznać, że Nigellę Lawson ogląda się dość przyjemne. Czasem irytuje mnie jej ciągłe powtarzanie "jestem taka leniwa" albo "jestem taka niezdarna" oraz promowanie w każdym odcinku obżerania się po nocach, ale potrawy które serwuje, są naprawdę apetyczne, a większość nietrudna do zrobienia. Zachęciło mnie to do wypróbowania jej przepisów. Na pierwszy ogień poszła potrawka z kurczaka zapiekana pod pierzynką z francuskiego ciasta, którą robiłam już2 razy i wszystkim bardzo smakowała. Niestety, nie udało mi się uwiecznić jej na zdjęciu (może następnym razem, bo takowy na pewno będzie).
A dziś, z powodu braku czasu i męczącego mnie przeziębienia odbierającego ochotę na cokolwiek, zrobiłam zieloną, "bagienną" zupę. Fajną, bo robi się błyskawicznie, a do tego syci i rozgrzewa.
Od siebie dodałam do niej czosnku i ziół prowansalskich, bo nie mogłam się powstrzymać (ładuję je prawie do każdej zupy ;) ). Cebulkę dymkę, której nie miałam, zastąpiłam natomiast połówką normalnej cebuli.
|
zupa krem z groszku |
"BAGIENNA" ZUPA NIGELLI
- paczka mrożonego groszku (450 g),
- 3 szklanki bulionu drobiowego,
- pół cebuli,
- 2 ząbki czosnku,
- 1 kulka mozzarelli,
- pieprz, zioła prowansalskie, ewentualnie sól
Groszek i posiekaną cebulę ugotować do miękkości w bulionie (ok. 7-8 minut). Dodać posiekany czosnek, pokrojoną mozzarellę i szczyptę ziół prowansalskich. Zmiksować na gładko. Doprawić do smaku pieprzem i ewentualnie solą.
Może zainteresuje Cię również
Jakoś nie mam nastroju na święta. Niby jest pięknie i biało za oknem, niby stragany Bożonarodzeniowe na Rynku są piękne jak zawsze, niby kupiłam sobie prawdziwą, małą choinkę do swojego pokoju. Ale głowę mam cały czas zaprzątniętą niepokojem o moją pracę inżynierską i zbliżające się egzaminy końcowe...
Takie ciasta jak to, pozwalają mi zapomnieć na chwilę o stresach. To pachnie rozkosznie cynamonem, w smaku przebija się nuta powideł, no i ta orzechowo-karmelowa masa na wierzchu... Idealnie pasuje do kubka gorącej herbaty albo bezalkoholowego Gloggu, który kupiłam w Ikei :)
CIASTO CYNAMONOWO-POWIDŁOWE
- 2 i 2/3 szklanki mąki,
- 5 dużych lub 6 mniejszych jajek,
- 2/3 szklanki cukru,
- 5 łyżek powideł śliwkowych,
- 1/2 szklanki oleju,
- 1,5 łyżeczki sody,
- 4 łyżeczki cynamonu,
- szczypta soli
- polewa orzechowa:
- 200g orzechów włoskich,
- pół szklanki cukru,
- 50g masła,
- 1 puszka mleka skondensowanego niesłodzonego
Oddzielić żółtka od białek. Żółtka utrzeć z cukrem na jasną, puszystą masę. Dodać mąkę wymieszaną z sodą i cynamonem, olej, powidła i wszystko starannie zmiksować. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodać do ciasta i delikatnie wymieszać łyżką. Przelać do formy 25 x 30 cm wyłożonej papierem do pieczenia i piec w 180 stopniach przez około 45 minut, aż wbity patyczek będzie suchy.
Upieczone i wystudzone ciasto polać polewą.
Polewa orzechowa: Masło stopić w rondlu o grubym dnie, dodać cukier i grubo posiekane orzechy, chwilę razem przesmażyć, mieszając. Wlać mleko skondensowane i gotować na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając, aż zgęstnieje i nabierze ciemniejszej barwy (ok. 20-30 minut). Jeszcze ciepłą polewę rozsmarować na cieście.
Może zainteresuje Cię również
Obłędnie pyszne. Uwielbiam cytrynowe wypieki, więc od początku wiedziałam, że te muffinki przypadną mi do gustu, ale nie przypuszczałam, że aż tak ;) Nadzienie z białej czekolady, ku mojemu lekkiemu zdziwieniu, skarmelizowało się podczas pieczenia i przez to stało się jeszcze bardziej smakowite.
CYTRYNOWE MUFFINKI Z BIAŁĄ CZEKOLADĄ
- 2 szklanki mąki (z lekkim czubkiem),
- pół szklanki cukru,
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia,
- pół łyżeczki sody,
- szczypta soli,
- 2/3 szklanki mleka,
- 1 duże jajko,
- 1/3 szklanki oleju,
- 1 cytryna,
- tabliczka białej czekolady
W jednej misce wymieszać ze sobą wszystkie suche składniki razem ze skórką otartą z cytryny. W drugiej zmiksować mleko, jajko, olej i sok wyciśnięty z cytryny (powinno go być ok. 6 łyżek). Składniki suche przesypać do mokrych, wymieszać wszystko razem łyżką.
Foremki do muffinek wyłożyć papilotkami, nakładać po łyżce ciasta, kostce czekolady i przykrywać kolejną łyżką ciasta (do wysokości trochę więcej jak ¾ foremki).
Piec w temperaturze 180 stopni przez 25-30 minut.
(przepis od sreberko80)
Może zainteresuje Cię również
Kolejny raz w ramach "odmóżdżenia" oddaję się lekturze starych maminych gazet. Leżę w ich stosie, przykryta kocem, czytając o "nowinkach" sprzed piętnastu lat i popijając malinową herbatę. Przy przepisach kulinarnych zatrzymuję się na dłużej, jak zawsze. A potem wybieram jeden z nich i tworzę.
Jak takie skrzydełka na przykład...
SKRZYDEŁKA PO DIABELSKU
(4 porcje)
- 12-15 skrzydełek,
- 2/3 szklanki keczupu,
- 2 łyżki miodu,
- 2 łyżki oleju,
- czubata łyżka musztardy,
- 3 ząbki czosnku,
- łyżka sosu sojowego,
- płaska łyżeczka pieprzu cayenne,
- sól
Wszystkie składniki marynaty dokładnie wymieszać. Skrzydełka umyć, odciąć w stawach cienkie końcówki, włożyć do miski, zalać marynatą tak, aby wszystkie się nią pokryły i włożyć do lodówki na 12 godzin, a najlepiej na całą noc.
Skrzydełka wyłożyć do naczynia żaroodpornego lub na blachę, szczodrze pokryć marynatą i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Piec ok. 45 minut, kilka razy smarując marynatą w trakcie pieczenia.
Podawać z ziemniakami lub pieczywem.
Może zainteresuje Cię również
Na zakończenie całorocznej zabawy "Z widelcem przez kuchnie obu Ameryk" organizowanej przez Irenę i Andrzeja dodaję ostatni przepis zaczerpnięty z kuchni meksykańskiej. Znalazłam go w "Księdze smaków świata", a że pogoda sprzyja rozgrzewającym i sycącym zupom, postanowiłam wypróbować.
Zupa wyszła bardzo dobra. Od siebie dodałam jeszcze koncentrat pomidorowy, a papryczkę jalapeno zastąpiłam chili. Polecam :)
|
meksykańska zupa pomidorowa z klopsikami |
PIKANTNA ZUPA Z KLOPSIKAMI
- 500 g mielonej wieprzowiny,
- 500 g ziemniaków,
- 1 duże jajko,
- 2 czubate łyżki bułki tartej,
- 1 średnia cebula,
- 1 puszka pomidorów,
- 4 szklanki bulionu drobiowego,
- kawałek papryczki chili,
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego,
- 2 płaskie łyżki mąki,
- natka pietruszki albo listki kolendry,
- sól, pieprz, oregano
Ziemniaki obrać i zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Lekko odcisnąć z nadmiaru soków i przełożyć do miski z mięsem razem z połową drobno posiekanej cebuli. Wbić jajko, dodać po 1 płaskiej łyżeczce soli, pieprzu i oregano. Całość wyrobić na jednolitą masę.
Wilgotnymi dłońmi formować małe klopsiki i układać je na zwilżonej desce do krojenia.
Na patelni rozgrzać olej i smażyć partiami klopsiki na rumiano. Odkładać je na półmisek wyłożony ręcznikami papierowymi, aby wchłonęły nadmiar tłuszczu.
Pomidory i grubo posiekaną drugą połowę cebuli zmiksować w blenderze.
Z patelni zlać nadmiar oleju po smażeniu klopsików tak aby zostały go jakieś 2 łyżki, dodać mąkę, wymieszać. Wlać zmiksowane pomidory z cebulą i dokładnie rozprowadzić. Doprowadzić do zagotowania po czym przelać do garnka z bulionem. Wymieszać, dodać klopsiki i gotować przez 15-20 minut na małym ogniu. W tak zwanym międzyczasie dodać do zupy kawałek papryczki chili pozbawiony pestek. Trzymać ją w zupie dosłownie chwilę i próbować przez jakiś czas, aż osiągnie pożądaną przez nas pikantność, po czym wyjąć ją.
Na koniec dodać koncentrat pomidorowy i doprawić zupę solą oraz ewentualnie pieprzem.
Na talerzu każdą porcję posypać natką pietruszki albo kolendrą.
|
meksykańska zupa pomidorowa z klopsikami |
Może zainteresuje Cię również
Im bliżej końca roku, tym większy zapiernicz. Kolokwia, projekty, egzaminy i zaliczenia, a co gorsza, kompletny brak czasu na pisanie pracy inżynierskiej. Klnę w duchu, dlaczego nie zabrałam się za nią wcześniej, zamiast leżeć do góry brzuchem...
Jestem niepoprawna.
Ledwo mam czas na jedzenie, więc łatwo się domyślić, że na gotowanie tym bardziej. Przeważnie jem byle co i byle jak, co mi się podsunie pod nos, i wracam do książek i użalania się nad sobą.
W chwilach przerwy przypominam sobie jednak o blogu i o zaległych przepisach :)
Muszle Tacos kupiłam pod wpływem impulsu w "Kuchniach Świata". Nie wiedziałam za bardzo czym je napełnić i jak je podać, wiedziałam tylko, że w tej kwestii panuje w kuchni meksykańskiej praktycznie dowolność :) W końcu zdecydowałam się zrobić do nich nadzienie luźno inspirowane chili con carne.
Było pysznie!
TACOS Z WOŁOWINĄ
- 12 sztuk tacos (1 opakowanie),
- 500 g mielonej wołowiny,
- 1 cebula,
- 2-3 ząbki czosnku,
- 1 duża czerwona papryka,
- pół puszki kukurydzy,
- 1 puszka pomidorów,
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego,
- 2 łyżki oleju,
- sól, pieprz
- 2 łyżki przyprawy do chili con carne (np. Kotanyi),
- 150 g żółtego sera
Cebulę obrać i drobno posiekać. Na patelni rozgrzać olej, podsmażyć cebulę, dodać posiekany czosnek i smażyć jeszcze chwilę. Dodać wołowinę i smażyć około 10 minut. W tym czasie umyć paprykę, usunąć gniazdo nasienne i pokroić ją w kostkę lub w paseczki. Dodać do mięsa razem z kukurydzą i pomidorami z puszki. Doprawić do smaku solą, pieprzem i przyprawą do chili con carne. Dusić na małym ogniu przez 15-20 minut. Nie przykrywać – nadmiar wody powinien odparować, farsz powinien być w miarę zwarty. Na koniec dodać koncentrat pomidorowy i wymieszać.
Muszelki tacos rozłożyć pojedynczo w żaroodpornym naczyniu. Włożyć je do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na jakieś 2 minuty – dzięki temu będą bardziej chrupiące. Wyjąć, każdą napełniać farszem i posypać startym serem. Ponownie układać obok siebie w żaroodpornym naczyniu i zapiec przez chwilę, żeby ser się stopił.
Może zainteresuje Cię również
Wyśmienite, wilgotne ciasto z kakaowo-korzenno-kawowym wnętrzem i migdałowo-cynamonową, chrupiącą skórką. Całość dopełniają gruszki. Proporcje podstawowych składników zaczerpnęłam z jakichś starych notatek, reszta jest inwencją własną :)
CIASTO NA ZIMOWE POPOŁUDNIA
250g mąki,
300g cukru,
200g masła lub margaryny,
4 jajka,
2,5 łyżki kakao,
2 łyżeczki cukru wanilinowego,
2 łyżeczki proszku do pieczenia,
1 czubata łyżeczka kawy rozpuszczalnej,
1 płaska łyżeczka nasion kardamonu,
1 płaska łyżeczka goździków,
1 płaska łyżeczka cynamonu,
2 gruszki (mogą być też gruszki z kompotu),
2 łyżki płatków migdałowych,
+ cukier puder do posypania
Masło lub margarynę stopić. Kawę zaparzyć w 150 ml wrzątku. Jedno i drugie odstawić, żeby nieco przestygło.
W misce wymieszać suche składniki: mąkę, proszek do pieczenia, kakao, cukier i cukier wanilinowy. Kardamon i goździki utłuc razem w moździerzu i przesiać przez sitko do miski z resztą suchych składników. Wlać tłuszcz i wymieszać. Dodać roztrzepane jaja i kawę i jeszcze raz wymieszać, aż wszystkie składniki się połączą i ciasto będzie miało jednolitą konsystencję. Obrane i oczyszczone z gniazd nasiennych (lub osączone z kompotu) gruszki pokroić w kostkę i dodać do ciasta. Wymieszać i przelać do tortownicy o średnicy 24 cm wyłożonej papierem do pieczenia. Wierzch posypać cynamonem i płatkami migdałowymi.
Piec w 180 stopniach przez ok. 45 minut. Wbity patyczek powinien być wilgotny, ale nie obklejony surowym ciastem.
Ostudzone ciasto posypać cukrem pudrem.
Może zainteresuje Cię również
Przez ostatnie lata zawsze na początku grudnia biadoliłam, że Mikołajki bez śniegu to lipne są i bez klimatu. Pamiętam, że gdy byłam mała, martwiłam się, że Mikołaj nie dotrze, bo jak dojedzie na saniach, skoro nie ma śniegu?
A jednak zawsze jakoś docierał.
Tej zimy powinien dotrzeć więc tym bardziej. Jest biało i ślicznie.
I zimno.
Ten deser znalazłam u Mole3. Wydaje się wręcz stworzony na taką pogodę. Rozgrzewa przyprawami i koi słodyczą...
|
deser gruszkowy |
KORZENNY DESER GRUSZKOWY
(na 4 porcje)
6 dojrzałych gruszek,
3 łyżki miodu,
6 szt. goździków,
1 łyżeczka cynamonu,
pół łyżeczki świeżo mielonego pieprzu,
1 paczuszka cukru wanilinowego,
2 płaskie łyżeczki mąki ziemniaczanej,
250 ml wody
Gruszki obrać, usunąć gniazda nasienne i pokroić w kostkę o boku 1 x 1 cm. Goździki utłuc w moździerzu, przesiać przez sitko i wymieszać z pieprzem i cynamonem. Miód rozpuścić w 150 ml wody, dodać do gruszek razem z cukrem wanilinowym i przyprawami. Wymieszać dokładnie i odstawić na godzinę, żeby owoce puściły sok. Od czasu do czasu mieszać.
Tak przygotowane owoce nastawić na małym ogniu i podgrzewać, od czasu do czasu mieszając, aż zaczną się gotować. Mąkę ziemniaczaną rozprowadzić w pozostałych 100 ml wody i dodać do gotujących się owoców. Gotować na małym ogniu ok. 3-5 minut, mieszając. Ciepły deser przelać do pucharków i podawać :)
Może zainteresuje Cię również