Przepis akurat na zakończenie Korzennego Tygodnia u Ptasi :) zaczęło się totalnie spontanicznie, według tego, co przyszło mi do głowy, a efekt – bomba (ten farsz, ten farsz!).
Nie mogąc się zdecydować, czy usmażyć te pierogi, czy też je upiec, zrobiłam i takie, i takie.
Wnioski:
1) w wersji smażonej najlepsze są jedzone od razu po przygotowaniu. Świetnie nadają się na obiad.
2) pieczone, według mnie, zyskują po czasie. Z powodzeniem można je odgrzewać w mikrofalówce nawet następnego dnia. Nadają się bardziej jako ciepła przekąska. Super sprawdzą się na imprezie. Upieczone ciasto jest twardsze niż smażone, ale również smaczne no i... mniej kaloryczne ;)
AROMATYCZNE PIEROŻKI MIĘSNE W DWÓCH WERSJACH
- ciasto:
500 g mąki,
- ok. 1 niepełna szklanka ciepłej wody,
- 1 jajko,
- 2 łyżki oliwy
- farsz:
450-500g dowolnego mięsa z rosołu,
- 2 marchewki,
- 1 czerwona papryka,
- 1 cebula,
- 1 łodyga selera naciowego,
- pół łyżeczki ziaren kolendry,
- pół łyżeczki ziaren kardamonu,
- pół łyżeczki cynamonu,
- łyżeczka świeżo startego imbiru,
- łyżeczka ostrej papryki w proszku,
- łyżeczka koncentratu pomidorowego,
- sól, pieprz
- olej do smażenia
Przygotować farsz: na patelni rozgrzać odrobinę oleju, podsmażyć cebulę pokrojoną w kostkę, a następnie drobno pokrojony seler oraz marchewkę i paprykę pokrojoną w dość drobne słupki i smażyć jeszcze przez chwilę (ale nie za długo, warzywa nie mogą się rozciapać). Mięso przepuścić przez maszynkę lub bardzo drobno posiekać i dodać do warzyw. W moździerzu rozetrzeć kolendrę i kardamon, dodać cynamon i paprykę w proszku i taką mieszankę wsypać do farszu razem z imbirem. Posolić i popieprzyć do smaku. Dodać koncentrat pomidorowy, a jeśli farsz będzie zbyt suchy, koncentrat rozrobić w odpowiedniej ilości rosołu. Wszystko starannie wymieszać. Farsz powinien mieć dość zwartą konsystencję.
Przygotować ciasto: Na stolnicy zagnieść mąkę z ciepłą wodą, jajkiem i oliwą i wyrobić elastyczne ciasto. Nakryć miską i odstawić na 15 minut, żeby "odpoczęło". Rozwałkować, wycinać kwadraty o boku ok. 10 cm, na każdy kwadrat nałożyć łyżkę farszu, łączyć brzegi i sklejać trójkątne pierogi. Smażyć z obu stron na rozgrzanym oleju na złoty kolor.
Druga wersja: Pierogi układamy na blaszce wyłożonej pergaminem, smarujemy olejem za pomocą pędzelka i posypujemy dowolną przyprawą. Pieczemy przez 20-25 minut w 250 stopniach.
Może zainteresuje Cię również
Jest mi bardzo miło, gdyż Cremebrulee z bloga pumpkinkitchen postanowiła wyróżnić Niebieskim Okiem mojego bloga. Jest to pierwsze wyróżnienie, jakie otrzymałam, więc tym bardziej mi miło :)
Zabawa ma na celu wypromowanie jak największej liczby blogów.
Zasady zabawy są takie:
• Opublikuj znaczek na swoim blogu z komentarzem zachęcającym i linkiem do osoby, od której go otrzymałaś/otrzymałeś
• Przekaż go do 10 osób z prośbą o opublikowanie zasad.
• Osoby, które odbiorą znaczek proszone są o zostawienie komentarza.
Kochani, mile będziecie widziani w gronie stałych gości - obserwujących blog.
Zasadą powyższej premii jest poznanie jak największej liczby blogów, a zostawienie swojej wizytówki jest dla Ciebie reklamą i zachęceniem do odwiedzenia Twojego bloga. Myślę, że każdy z nas marzy o jak największej liczbie gości.
W tej sytuacji i ja wyróżniam blogi, które najbardziej lubię odwiedzać. Niestety, nie jest ich jeszcze zbyt dużo, gdyż jestem wśród was od bardzo niedawna. Jest też kilka blogów, które może i bym wyróżniła, lecz niestety mają wyłączoną opcję dodawania komentarzy dla osób spoza blox.pl albo blogspot.com (dlaczego? dlaczego? :((( ) a ich autorki nie tylko nie dowiedziałyby się o tym wyróżnieniu – one nie mają nawet pojęcia o moim istnieniu, choć zaglądam na ich strony.
Ale do rzeczy. Wyróżniam:
- Lo i jej pistacjowego bloga – za ślinotok, który zawsze dostaję, gdy tam zaglądam, za przepisy które idealnie wpasowują się w moje gusta i za to, że po każdej wizycie mam ochotę biec do kuchni i upichcić to samo,
- Gutki - za piękne zdjęcia, zabawne anegdotki i gustowny fartuszek ;)
- blog Wiosenki eksplozjasmaku - za serdeczność ;)
- Majkowy blog kalejdoskopkulinarny - za ciepło i miłą atmosferę,
- blog pieprzczywanilia – za cudowne zdjęcia i ogromną pasję Małgosi, dzięki której jest wśród nas mimo niewielkiej ilości wolnego czasu,
- blog Anety bo-zycie-ma-smak, za nieskomplikowane i pyszne przepisy i dużą pomysłowość,
- blog Edysi - przystole - za mnóstwo inspiracji i knedle z serem, które dziś miałam na obiad ;)
- blog Eweny - raspberriescream - za całokształt, od smakowitych przepisów po piękne zdjęcia,
- blog ziji totrzebalubic - za malinowe malibu, które bardzo mi smakowało, oraz kuchnię azjatycką,
- blog Cytryny gotowanienawszystko - za optymistyczny klimat,
- blog Kasi - pokrojonedoprawione - za to, że zawsze zaskakuje mnie swoimi pomysłowymi przepisami :)
***
A druga część dzisiejszej notki tyczy się Cytrusowego Weekendu organizowanego przez Tatter.
Kurczaka w sosie pomarańczowym robiłam już kilka razy i nie skłamię, jeśli powiem, że OGROMNIE mi smakuje ;) przepis na niego umieściłam u siebie na Smakerze już dość dawno temu, a tutaj... Jakby czekał na tę okazję :)
|
kurczak w sosie pomarańczowym |
KURCZAK W SOSIE POMARAŃCZOWYM
(na 4 osoby)
- 3 filety z kurczaka,
- 2 duże pomarańcze,
- 1 cebula,
- 1 ząbek czosnku (niekoniecznie),
- 2 łyżki oleju,
- 2 łyżki ketchupu,
- 1 łyżeczka octu winnego,
- 1 łyżeczka sosu sojowego,
- 1 łyżeczka cukru,
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej,
- garść rodzynek,
- nieco płatków migdałowych,
- sól, pieprz,
- suszony rozmaryn
Na dużej patelni rozgrzać olej, podsmażyć cebulę pokrojoną w "piórka", następnie dodać zmiażdżony czosnek i piersi kurczaka pokrojone w kostkę. Gdy mięso będzie usmażone, dodać rodzynki i sos zrobiony z ketchupu, octu winnego, sosu sojowego, cukru i soku z jednej pomarańczy. Drugą pomarańczę obrać, miąższ pokroić na kawałki i dodać go do mięsa. Dusić razem przez chwilę. Pod koniec dodać rozmaryn, doprawić do smaku solą i pieprzem. Mąkę ziemniaczaną rozprowadzić niewielką ilością wody i zagęścić sos.
Płatki migdałowe zrumienić osobno na suchej patelni i posypać nim danie.
Podawać z ryżem lub makaronem ryżowym.
|
kurczak w sosie pomarańczowym |
Może zainteresuje Cię również
Słuchajcie :) znalazłam sałatkę, która smakuje mi jak żadna inna :) normalnie nie mogłam się od niej oderwać. Niby nic, ale łączy w sobie kilka niezbyt wymyślnych składników, które uwielbiam.
A nazwa... może nie bardzo pasuje do chwili obecnej, powinna się raczej nazywać "Pożegnanie Jesieni", ale... w końcu nie ja ją wymyśliłam. Przepis znalazłam na Smakerze i odrobinę zmodyfikowałam. Połączenie aromatycznego, wędzonego kurczaka, chrupiących nerkowców i słodkich winogron jest nadzwyczaj udane. Polecam :)
|
sałatka z wędzonym kurczakiem |
SAŁATKA "POWITANIE JESIENI"
- 3 szklanki wędzonego kurczaka pokrojonego w kostkę (użyłam filetów o masie niecałe pół kg),
- szklanka kolorowych winogron pokrojonych na połówki (dałam po małej kiści winogron jasnych i ciemnych),
- pół szklanki orzechów nerkowca (dałam prawie całą paczkę 100g, bo uwielbiam),
- 6 listków sałaty rzymskiej (dałam większą część główki sałaty lodowej),
Sos:
- 1/3 szklanki majonezu,
- 1/3 szklanki jogurtu naturalnego,
- trochę soku z cytryny,
- sól i pieprz,
- szczypta cukru
Orzechy uprażyć na suchej patelni. Listki sałaty umyć, osuszyć, poszarpać na kawałki wielkości kęsa i wyłożyć nimi salaterkę. Dodać kurczaka, winogrona i orzechy.
Osobno przygotować sos: jogurt wymieszać z majonezem, doprawić sokiem z cytryny, solą, pieprzem i cukrem. Sosem polać sałatkę i od razu podawać.
|
sałatka z wędzonym kurczakiem |
Przepis zgłaszam do II edycji Baru Sałatkowego:
Może zainteresuje Cię również
Zastanawiając się, przy okazji jakiego dania przenieść się w świat korzennych przypraw, by móc wziąć udział w akcji kulinarnej organizowanej przez Ptasię, przypomniałam sobie o korzennych gofrach, które podpatrzyłam na jakimś blogu jakiś czas temu, na przełomie września i października. No właśnie. Jakimś. Chyba z pół dnia spędziłam, przetrzepując kulinarną blogosferę w poszukiwaniu tegoż przepisu. Bez rezultatu, bez skutku. Jedyne, co pamiętałam z tego przepisu to to, że dodawało się cynamonu, kardamonu i goździków. I chyba jeszcze pieprzu. Resztę musiałam sama sobie zmyślić, a przy okazji, w ramach eksperymentu, do ciasta dodałam jeszcze mielone orzechy.
I było pyyysznie! :)
|
gofry orzechowe |
GOFRY ORZECHOWO-KORZENNE
- 3 jajka,
- 1,5 szklanki mleka,
- 1,5 szklanki mąki,
- 2/3 szklanki zmielonych orzechów włoskich,
- 2 łyżki cukru,
- 5 łyżek oleju,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- po pół łyżeczki cynamonu i mielonego kardamonu
- szczypta mielonych goździków (zamiast cynamonu, kardamonu i goździków można użyć 1,5 łyżeczki przyprawy piernikowej)
Rozbić jajka, oddzielić żółtka od białek.
Żółtka zmiksować z mlekiem, mąką, orzechami, cukrem, olejem, proszkiem i przyprawami.
Z białek ubić sztywną pianę i delikatnie połączyć ją z ciastem.
Rozgrzać gofrownicę, za pomocą pędzelka smarować olejem powierzchnię grzejną i chochelką nakładać ciasto. Smażyć kilka minut, aż gofry będą chrupiące.
Podawać z bitą śmietaną i syropem klonowym.
Może zainteresuje Cię również
W poprzedniej notce pisałam, że w moim domu nie ma w zwyczaju jeść sałatek. Jakoś tak. Szkoda trochę, bo gdy zdałam sobie z tego sprawę, pomyślałam, ile przez to tracę okazji do poznania nowych smaków. Bar Sałatkowy, który prowadzi Pela, potraktowałam jako świetny pretekst do poeksperymentowania w mojej kuchni. Zaczęłam buszować w starych gazetach w poszukiwaniu jakichś ciekawych przepisów. Nie było łatwo. Tu tuńczyk, tu anchois, na które mam alergię, tu groszek, za którym nie przepadam, tu za dużo majonezu, tu jakieś wiosenne nowalijki... W końcu jednak wyłuskałam kilka ciekawych przepisów, które podchodziły pod mój gust. Albo przynajmniej miały duże szanse podejść.
Jednym z nich był przepis na sałatkę ziemniaczaną z niebieskim serem, znaleziony w jednym ze starych numerów Poradnika Domowego mojej mamy ;) Sałatka ziemniaczana bardzo mi tu pasowała, bo akurat mam w piwnicy wielki wór ziemniaków sałatkowych, które dała nam babcia, a jej dał jej znajomy, a te ziemniaki wcale a wcale nie miały być sałatkowe :)
Przyznam też, że na początku nie byłam pewna, czy sałatka mi posmakuje, mimo że jest tam i ser, i orzechy, i pestki, które uwielbiam. Niepotrzebnie się obawiałam, sałatka była bardzo, bardzo smaczna. Wykwintna. Elegancka wręcz. Mimo że ziemniaczana :)
Przepis ciuteczkę zmodyfikowany przeze mnie ;)
SAŁATKA ZIEMNIACZANA Z NIEBIESKIM SEREM
- 750g ziemniaków ugotowanych w mundurkach,
- 1 czerwona cebula,
- 80g sera z niebieską pleśnią (gorgonzola, lazur, rokpol itp.)
- 1 łyżka posiekanych orzechów włoskich,
- 1 łyżka pestek dyni,
- 1 łyżka posiekanej natki pietruszki,
- 5 łyżek oliwy,
- 1 łyżka musztardy (najlepiej Dijon)
- 1 łyżka miodu,
- 1 łyżka octu winnego,
- kilka kropel octu balsamicznego,
- sól, pieprz
Sporządzić sos: wymieszać razem musztardę, miód, ocet winny i balsamiczny oraz natkę, a następnie stopniowo dodawać 3 łyżki oliwy, cały czas mieszając, aż do uzyskania gładkiej, kremowej konsystencji.
Ugotowane ziemniaki obrać i pokroić w grubą kostkę. Polać przygotowanym sosem i delikatnie wymieszać.
Cebulę pokroić w piórka, podsmażyć razem z orzechami włoskimi na pozostałej oliwie. Dodać do sałatki, doprawić solą i pieprzem i ostrożnie wymieszać. Sałatkę przełożyć do salaterki. Posypać pestkami dyni uprażonymi na suchej patelni oraz pokruszonym lub drobno pokrojonym serem. Odstawić na kilka godzin (ale nie do lodówki), żeby sałatka się "przegryzła".
Przepis zgłaszam, oczywiście, do sałatkowej akcji:
Może zainteresuje Cię również
Pewnych rzeczy w moim domu się nie jadało, bo... nie było w zwyczaju. Na przykład sałatki (poza tradycyjną polską majonezówką świąteczną, oczywiście). Albo pasty kanapkowe. Przez lata moje pojęcie o pastach do kanapek ograniczało się do awanturki, czyli pasty z twarogu i wędzonej makreli, którą czasami robiła moja mama i której i tak nigdy nie mogłam jeść ze względu na moją nieszczęsną alergię na ryby.
Dopiero niedawno zainteresowałam się innymi pastami i zaczęłam kombinować, to z tym, to z tamtym... Jejku, jakie to dobre :)
JAJECZNO-TWAROŻKOWA PASTA KANAPKOWA
(na 2 porcje)
- 1 jajko ugotowane na twardo,
- 100g białego sera,
- 1 łyżeczka majonezu (najlepiej pikantnego np. Kielecki),
- 1 łyżeczka śmietany lub jogurtu,
- pół łyżeczki tartego chrzanu,
- sól, pieprz,
- szczypiorek lub zielona cebulka, wedle uznania
Ugotowane jajko rozdziabdziać razem z białym serem w miseczce za pomocą widelca. Dodać majonez, śmietanę lub jogurt, chrzan i dokładnie wymieszać. Doprawić do smaku solą i pieprzem, dodać posiekany szczypiorek lub zieloną cebulkę.
Może zainteresuje Cię również
Na koniec tej tygodniowej, orzechowej wycieczki kulinarnej proponuję – a jakże, w końcu niedziela, dzień Pański słodyczą trzeba uczcić ;) – pyszną tarte.
Pomysł na nią powstał generalnie w wyobraźni już jakiś czas temu. Przez ten czas przeczytałam chyba kilkadziesiąt pomysłów na orzechowe tarty i na żaden nie mogłam się zdecydować. Jak ten osiołek, któremu "w żłoby dano". Ale ja tam paść z głodu nie zamierzałam, tylko wyczarowałam pyszne cudeńko, w którym bardzo słodka warstwa orzechów świetnie komponuje się z gorzką czekoladą i mało słodkim, za to bardzo kruchym ciastem :)
RAZOWA TARTA Z KARMELIZOWANYMI ORZECHAMI I CZEKOLADĄ
kruche ciasto:
200g mąki pszennej pełnoziarnistej,
100g masła,
50g cukru pudru,
1 żółtko,
1 łyżka zimnej wody
wierzch:
100g (1 tabliczka) posiekanej gorzkiej czekolady,
90g posiekanych orzechów włoskich,
90g posiekanych orzechów laskowych,
90g posiekanych migdałów,
100g masła,
100g brązowego cukru,
3 łyżki miodu,
3 łyżki śmietanki kremówki,
pół łyżeczki cynamonu,
+ masło do wysmarowania formy
Masło posiekać na stolnicy razem z cukrem pudrem i mąką, a gdy powstanie drobna kruszonka dodać żółtko i łyżkę zimnej wody i szybko zagnieść ciasto (gdyby ciasto było za suche i nie dało się zagniatać, można dodać jeszcze jedną łyżkę wody). Z ciasta uformować kulę, owinąć ją w folę spożywczą i wsadzić do lodówki na godzinę.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni. Formę na tarte bardzo dokładnie wysmarować masłem. Schłodzone ciasto rozwałkować i wyłożyć nim formę, zwracając szczególną uwagę na brzegi. Wsadzić do gorącego piekarnika i zapiekać przez 15-20 minut.
W tym czasie w rondelku roztopić pozostałe masło, dodać brązowy cukier, miód, cynamon, a następnie śmietanę i dokładnie wymieszać. Dorzucić orzechy, starannie wymieszać, aby wszystkie pokryły się masą, zagotować, odstawić.
Na zapieczony spód wysypać posiekaną czekoladę. Pod wpływem gorąca zacznie się topić, co ułatwi nam równomierne rozprowadzenie jej łyżką po całej powierzchni ciasta. Na czekoladę wyłożyć orzechową masę i wygładzić wierzch. Ciasto zapiekać przez kolejne 20 minut w 180 stopniach, aż orzechy się skarmelizują. Powierzchnia ciasta będzie trochę "bulgotać" ale nie trzeba się tym przejmować.
Ciasto jeść po ostudzeniu, ale nie trzymać go w lodówce, bo czekolada zrobi się zbyt twarda :)
To moja ostatnia propozycja na tegoroczny Orzechowy Tydzień:
Może zainteresuje Cię również
Pamiętam, że kiedyś w jednym ze starszych numerów PANI był artykuł kulinarny poświęcony kuchni fusion, wraz z kilkoma ciekawymi przepisami, które łączyły tradycję z nowoczesnością, a znanym i lubianym potrawom czyniły swoisty make-up :) jednym z takich przepisów był właśnie ten: Leniwe pierogi z puszkiem z orzechów laskowych. Leniwych nikomu przedstawiać nie trzeba: są proste, smaczne i lubiane przez chyba wszystkich. Spożywane najczęściej z podsmażoną bułką tartą, albo masłem i cukrem. Albo...
LENIWE PIEROGI Z ORZECHOWYM PUSZKIEM
(przepis na 4 porcje)
- 500g twarogu,
- 2 jajka,
- 1 - 1,5 szklanki mąki,
- 100g masła,
- 100g orzechów laskowych,
- cukier,
- cynamon,
- sól
Twaróg zemleć lub przetrzeć przez sitko, dodać żółtka i 2 łyżki masła i utrzeć razem na gładką masę. Z białek i szczypty soli ubić sztywną pianę i delikatnie wmieszać ją w serową masę. Następnie dodać tyle mąki, aby ciasto trzymało kształt. Podzielić je na 4 części. Z każdej z nich zrolować wałek o średnicy ok. 3 cm, a następnie pociąć na nieduże kluseczki. Wrzucać na osolony wrzątek (dobrze jest dolać odrobiny oleju, co zapobiega sklejaniu się klusek), i gotować przez ok. 2 minuty od wypłynięcia leniwych na wierzch.
Orzechy uprażyć na suchej patelni, aż zaczną wydawać mocny aromat, po czym posiekać bardzo drobno lub zmielić w młynku na puch. Resztę masła sklarować (czyli rozpuścić w rondelku na niedużym ogniu i usunąć łyżką mleczy osad). Dodać orzechy, podsmażać przez minutę i polać ugotowane kluski.
W wersji orzechowo-słodkiej, posypać po wierzchu cukrem i cynamonem :)
Orzechowy Tydzień zbliża się ku końcowi, niestety... ale Dni Kuchni Wegetariańskiej jeszcze nie ;)
Może zainteresuje Cię również
Dziś jest tak ciemno, że przez cały dzień w moim domu świeciło się światło. Ciężkie chmury niemal podchodzą do okien, a deszcz leje non stop i ani myśli przestać. Nie, w takie dni nikt i nic nie zmusi mnie, bym wyściubiła nos na zewnątrz :)
Za to na ciepłą herbatę nie trzeba mnie namawiać. Albo na kawę. A do kawy lub herbaty przyda się coś słodkiego na ząb...
ORZECHOWE TOBOŁKI
- 1 opakowanie (270g) ciasta francuskiego,
- 100 g zmielonych orzechów włoskich (w oryginalnym przepisie laskowych),
- 1 białko,
- 1 żółtko,
- 1 łyżka miodu,
- 30 g cukru,
- szczypta cynamonu,
lukier:
- 3 łyżki cukru pudru,
- 2 łyżki rumu
Ciasto francuskie delikatnie rozwinąć. Wzdłuż dłuższego boku odkroić pasek o grubości 3 cm. Pozostałe ciasto pokroić na 8 równych kwadratów.
Zmielone orzechy dokładnie wymieszać w misce z cukrem, miodem, białkami jaj i cynamonem. Na każdy kwadrat nałożyć niepełną łyżkę orzechowej masy. Rogi kwadratów zawijać do góry i sklejać razem - trzeba robić to starannie, inaczej "tobołki" otworzą się podczas pieczenia.
Z odkrojonego paska ciasta wyciąć małym kieliszkiem lub metalową zakrętką 8 kółeczek, posmarować je żółtkiem i przykleić na wierzchu "tobołków".
Ciastka kłaść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, posmarować z wierzchu rozmąconym żółtkiem i piec w bardzo gorącym piekarniku (220 stopni) przez 15-20 minut, aż będą złocistobrązowe.
Upieczone ciastka odłożyć na kratkę do ostudzenia.
Cukier puder wymieszać z rumem i delikatnie podgrzać (ja podgrzałam ok. 15 s w mikrofalówce), żeby stał się bardziej płynny. Lukrem posmarować ostygnięte tobołki.
(przepis pochodzi z książki "Pieczenie ciast przyjemne jak nigdy dotąd" C. Teubnera i A. Wolter)
To moja druga propozycja w orzechowej zabawie:)
Może zainteresuje Cię również
Ilość przepisów, które zostały zebrane podczas tegorocznego Festiwalu Dyni, przeszła moje najśmielsze wyobrażenie: prawie 300 sposobów na wykorzystanie tego niepozornego, niedocenianego przez wielu ludzi warzywa! :) Można by stworzyć z tego Wielką Dyniową Księgę Kucharską. Można by codziennie przez niemal cały rok jeść dynię – za każdym razem w innej postaci. :)
W mojej zamrażarce z trudem zmieściłam prawie 10 kg dyni w postaci blanszowanych kostek lub pieczonego puree, mam więc spory zapas;)
Postanowiłam w końcu zrobić ciasto dyniowo-kokosowe, na które przepis zamieściła Bea już podczas ubiegłorocznego Festiwalu. Przepis nęcił mnie i nęcił, aż w końcu nie wytrzymałam i upiekłam. Zrobiłam go z podwójnej porcji na 2 razy większą foremkę (20 x 30 cm). Zmniejszyłam też ilość wiórków kokosowych. Sęk w tym, że... moje ciasto nie wyrosło tak ślicznie, jak Bei. Ale, jak by nie patrzeć, zakalec to też nie jest ;) Tak więc, mimo że nie wyrósł tak, jakbym tego oczekiwała, w smaku niczego mu nie brakowało i bardzo szybko został spałaszowany przez rodzinkę :)
|
ciasto dyniowo-kokosowe |
CIASTO DYNIOWO-KOKOSOWE
- 400 g drobno startej dyni,
- 280 g mąki,
- 210 g (3 paczki) wiórków kokosowych,
- 200 g cukru,
- 4 jajka,
- 80 g stopionego masła,
- 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia,
- skórka starta z 1 cytryny,
- pół łyżeczki cynamonu,
- cukier puder do posypania
Jaja utrzeć z cukrem, dodać startą i odciśniętą z soku dynię, skórkę z cytryny, wiórki kokosowe i stopione masło. Na koniec wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i cynamonem. Wszystko razem starannie wymieszać. Przelać do wysmarowanej tłuszczem lub wyłożonej papierem do pieczenia formy (20 x 30 cm). Piec w 180 stopniach przez ok. 50 minut. Po upieczeniu wystudzone ciasto posypać cukrem pudrem.
|
ciasto dyniowo-kokosowe |
Może zainteresuje Cię również
Oto sycący i rozgrzewający krem z porów dla wszystkich listopadowych zmarzluchów. Posmakuje nawet tym, którym się wydaje, że za porami nie przepadają. Zatem - bierzcie i jedzcie... wszyscy :)
KREM Z PORÓW Z GRZANKAMI SEROWYMI
(4 porcje)
- 2 duże lub 3 małe pory,
- 2 średniej wielkości ziemniaki,
- 4 szklanki bulionu (warzywnego lub drobiowego),
- kostka (100g) śmietankowego serka topionego,
- 1 listek laurowy,
- 2 ziarenka ziela angielskiego,
- szczypta ziół prowansalskich,
- sól, pieprz,
- łyżka masła
Pory umyć i pokroić w talarki. W rondlu lub na patelni rozgrzać masło, wrzucić pory, podlać odrobiną wody i dusić pod przykryciem na małym ogniu, aż zmiękną. W tym czasie obrać ziemniaki, pokroić je w kostkę i wrzucić do gorącego bulionu. Dodać listek laurowy, ziele angielskie i gotować przez jakieś 10 minut. Następnie dodać podduszone pory i gotować razem jeszcze przez 5-10 minut, aż ziemniaki będą miękkie. Wyłowić listek i ziele, dodać serek topiony i zmiksować zupę na gładki krem. Doprawić do smaku ziołami prowansalskimi, ewentualnie solą i pieprzem.Zupę najlepiej podawać z grzankami serowymi: na kromki chleba nałożyć żółty ser, posypać słodką papryką w proszku, przekroić na połówki i zapiec w piekarniku, aż ser się stopi, a chleb będzie chrupki. Ja chleb smaruję dodatkowo cienko masłem wymieszanym z ziołowo-czosnkową przyprawą "Grzanki Złociste" Kamisu.
Może zainteresuje Cię również