Obsługiwane przez usługę Blogger.

Papirusowe niewypały

By 00:10

Niedawno firma Winiary wystartowała z kolejnym konkursem dla blogerów dotyczącym ich nowego produktu „Pomysł na... papirus”. Pomysł sprytny, bo dzięki temu niewielkim wysiłkiem sprawiają sobie w sieci dużą bazę przepisów z wykorzystaniem tegoż wynalazku. Niemniej skuszona nagrodami, szczególnie bonem na zakupy w DUKA, postanowiłam: wezmę udział, co mi szkodzi
Podumałam nad przepisami, które spełniałyby regulamin konkursu, zaopatrzyłam się w składniki oraz magiczny "Papirus" i zabrałam się do dzieła. 
Spostrzeżenie nr 1: informacja „PERGAMIN do SMAŻENIA bez dodatku tłuszczu” na opakowaniu może wprowadzać w błąd. Sugeruje bowiem, że przy użyciu papirusu otrzymamy danie bez dodatku tłuszczu, co nie jest prawdą, bo tłuszczem nasączony jest już sam pergamin. Oczywiście producent nie kłamie, gdyż miał na myśli, że po prostu nie musimy wylewać na patelnię własnego oleju ;) 
A jakiż to tłuszcz zawiera "Papirus"? Olej roślinny i... utwardzony tłuszcz roślinny, który może być potencjalnie niebezpieczny dla zdrowia*. Ups. 
 Na jednym z blogów w bardzo pozytywnym świetle przedstawiającym "Papirus" przeczytałam, że do przyrządzenia potrawy tą metodą niezbędna jest patelnia teflonowa. Cóż, mnie się jednak wydaje, że "Papirus" ma sens być stosowany tylko w wypadku, gdy ktoś właśnie NIE MA patelni teflonowej tylko zwykłą, na której smażenie bez tłuszczu (lub nawet z niewielką jego ilością) jest niemożliwe. Bo jeśli mam patelnię teflonową, dokładnie na jedno mi wyjdzie, jeśli sama sobie doprawię swojego kurczaka, lekko posmaruję go olejem i usmażę na suchej już patelni, co zresztą wiele razy już praktykowałam. Jednakowoż wiele osób owijając kurczaka w papier, może odnieść złudne wrażenie, że w ten sposób otrzyma danie zdrowsze
Abstrahując jednak od tego nieszczęsnego tłuszczu, byłam na tyle zdeterminowana, że postanowiłam jednak przyrządzić dwie potrawy z wykorzystaniem "papirusu" Winiary: kotleciki rybne dla rodziny, a dla mnie kotleciki brokułowe. I tu uwaga nr 2: niestety nie byłam świadoma, że pergamin posypany jest taką dziką ilością SOLI. Kotleciki rybne, które przygotowałam normalnie, doprawiając je także lekko solą, po usmażeniu były tak wściekle słone, że gdyby wrzucić je do Wisły, to na odcinku Kraków – Tarnobrzeg niehybnie zamieniłaby się w Morze Martwe. 
Gdybym wiedziała, nie soliłabym masy rybnej i cóż... wtedy prawdopodobnie dałoby się te kotlety zjeść. Nauczona przykrym doświadczeniem, do kotletów brokułowych nie dałam już ani mikrograma soli. Zjadłam. Niestety – wciąż były zbyt słone, bym mogła uznać je za smaczne. W smaku dominowała sól, sól i jeszcze raz sól. Jeżeli ktoś na co dzień dużo soli, to pewnie nie pogardziłby takim daniem, ale ja ogólnie solę bardzo oszczędnie, więc nieprzyzwyczajonam do takich smaków. W smaku wyczuwalne były też zioła, wzmocnione dodatkowymi aromatami :) w takim stopniu, że kotlety rybne w smaku praktycznie nie różniły się od brokułowych :D (oczywiście pomijając skalę słoności). 

 I powiem tak: gdybym miała tu napisać jakiekolwiek dobre słowo o "Papirusie", skłamałabym. I gdybym napisała, że go polecam, skłamałabym. Na niczym mi tak nie zależy na blogu jak na autentyczności. Jeśli piszę, że coś było pyszne, że zjadłam z zachwytem, to możecie być pewni, że naprawdę mi smakowało. Ale w tym wypadku tak nie było i równie szczerze o tym piszę. 
 Oczywiście nie posądzam tu innych blogerów, opływających w zachwyty nad "Papirusem", o fałsz. Absolutnie nie! Każdy ma swój smak, swoje preferencje, swój próg wytrzymałości na sól i dodatek aromatów. Po prostu – "Papirus" to nie moja bajka, a moja opinia jest w 100% subiektywna. 

Mimo to, z czystej przekory, podaję przepisy i biorę udział w tym konkursie :P Bo po pierwsze, w regulaminie nigdzie nie jest napisane, że w przepisie z wykorzystaniem "Papirusu" trzeba pisać same miłe słówka i zachwalać tenże produkt, a po drugie, bon na zakupy w DUKA nadal kusi :P Tylko ciekawa jestem czy po mojej opinii mam jakiekolwiek szanse... ;))) 

A jeśli ktoś miałby ochotę na poniższe przepisy - niech robi, ale na własną odpowiedzialność ;) Zaznaczam jednak, że oba dania byłby bardzo smaczne, gdyby nie ta szalona ilość soli w "Papirusie".

 

KOTLECIKI RYBNE Z KIEŁKAMI I SOSEM JOGURTOWYM Z PESTO 

  • 500 g filetów z dorsza, 
  • 1 mała cebula, 
  • 2 ząbki czosnku, 
  • 1 jajko, 
  • sok z ½ cytryny, 
  • garść kiełków (np. lucerny, brokuła lub rzodkiewki), 
  • 3-4 łyżki mielonego lnu, 
  • pieprz, 
  • „Pomysł na... papirus” z ziołami prowansalskimi 


sos: 

  • 1 małe opakowanie jogurtu naturalnego, 
  • 1 łyżka bazyliowego pesto, 
  • sól i pieprz 


Rybę wraz z cebulą zmielić w maszynce lub ręcznym blenderem. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, jajko, sok z cytryny, drobno posiekane kiełki, mielony len i wymieszać. Jeśli masa jest zbyt rzadka, dodać więcej lnu lub ewentualnie bułki tartej. Doprawić pieprzem, NIE SOLIĆ. 
Każdy „Papirus” Winiary przeciąć w poprzek na pół. Na każdej połówce układać uformowanego kotlecika, przykryć drugą stroną papirusu. Dzięki temu, że podzieliliśmy papirus na mniejsze kawałki, dużo łatwiej będzie obracać kotlety na patelni. 
Suchą patelnię rozgrzać i ułożyć kotleciki zapakowane w pergamin. Smażyć na średnim ogniu po kilka minut z każdej strony, aż kotleciki będą rumiane. Przełożyć je na talerz i delikatnie zdjąć pergamin.
Przygotować sos: Jogurt wymieszać z pesto, doprawić solą i pieprzem do smaku. 
Gotowe kotleciki podawać z sosem. 

 

KOTLECIKI BROKUŁOWE Z SOSEM PAPRYKOWYM 

  • 1 paczka mrożonych brokułów, 
  • 2 duże ziemniaki, 
  • 1 ząbek czosnku, 
  • 1 jajko, 
  • 2 łyżki mąki, 
  • 1 łyżka posiekanej natki pietruszki, 
  • pieprz, 
  • „Pomysł na... papirus” z ziołami prowansalskimi 


sos: 

  • 4 łyżki pasty ajwar, 
  • 1-2 łyżki jogurtu 


Brokuły ugotować w wodzie lub na parze. Ziemniaki obrać, umyć i ugotować w osolonej wodzie. Oba warzywa zgnieść razem tłuczkiem do ziemniaków lub ewentualnie widelcem. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, jajko, mąkę i natkę pietruszki. Doprawić pieprzem, NIE SOLIĆ i dokładnie wymieszać. 
Każdy „papirus” Winiary przeciąć w poprzek na pół. Na każdej połówce układać uformowanego kotlecika, przykryć drugą stroną papirusu. Dzięki temu, że podzieliliśmy papirus na mniejsze kawałki, dużo łatwiej będzie obracać kotlety na patelni. 
Suchą patelnię rozgrzać i ułożyć kotleciki zapakowane w pergamin. Smażyć na średnim ogniu po kilka minut z każdej strony, aż kotleciki będą rumiane. Przełożyć je na talerz i delikatnie zdjąć pergamin.
Przygotować sos, mieszając pastę ajwar z jogurtem. 
Gotowe kotleciki podawać z sosem. 

 


  


* Utwardzony tłuszcz roślinny jest w ostatnim czasie bardzo demonizowany i podnoszony niemal do rangi śmiercionośnego. Wynika to stąd, że może zawierać szkodliwe dla zdrowia izomery trans, które powstają podczas jego produkcji. MOŻE zawierać, ale NIE MUSI, bowiem utwardzony tłuszcz roślinny można produkować na dwa sposoby: metodą uwodorniania (tanią, dawniej powszechnie stosowaną, skutkującą powstawaniem izomerów trans) oraz metodą enzymatyczną – nowoczesną, lecz trzykrotnie droższą, w czasie której szkodliwe izomery nie powstają. Niestety firma Winiary nie podaje na opakowaniu Papirusu informacji o zawartości izomerów trans, więc nie wiadomo, jaką metodą produkowany jest tłuszcz znajdujący się w papirusie.

Może zainteresuje Cię również

22 komentarze

  1. nigdy nie próbowałam papirusu i nie żałuję. ciekawy wpis;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro firma nie podaje metody produkowania tego okropnego tłuszczu, to jest raczej pewne, że właśnie tą tańszą, podobnie jak większość innych firm (przypuszczam). Papirusu nie używałam, ale podobne opinie do Twojej już spotkałam, więc nic nie straciłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. mimo wszystko, smacznie to wygląda:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cenię szczery komentarz! |Napisałaś o Papirusie wszystko to, co ja o nim myślę - zawiera tłuszcz, jest cholernie słony i po prostu niesmaczny. Mnie również kusił bon do Duki, ale nie zdecyduję się na zamieszczenie na blogu przepisu z użyciem Papirusa, bo nie chcę polecać takiego nieudanego produktu czytelnikom i nie lubię marnować jedzenia, a wiem, że czegokolwiek bym nie usmażyła w Papirusie, byłoby to niejadalne... brr!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wpis. Dziękuję za podzielenie się doświadczeniem: z pewnością papirusu nie kupię. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo za szczerość! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze,że nie kupowałam nigdy papirusu, a teraz nie kupię tym bardziej :)

      Usuń
  7. Ja nie kupowałam papirusu..ale używałam do smażenia papier Saga ..sama sobie komponowałam skład i ilość przypraw.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja powiem tak ..... lubię lekko przesolone potrawy :) Czasami nawet sobie dosypię odrobinę soli więcej niż innym :) ale jak zrobiłam Papirus (kuzynka mi poleciła, podobno pyszny), to myślałam, że szklankę pepsi wypiję po każdym kęsie. U mnie nikomu nie smakował, własnie ze względu na ilość soli (nawet dla mnie to było zdecydowanie za dużo!). Poza tym to nic innego jak zwykły pergamin, lekko nawilżony olejem i posypany przyprawami :) Tak jak piszesz, równie dobrze można kawałek mięsa posmarować olejem, posypać ziołami i smażyć na patelni (bez dodatku tłuszczu! :)). Do mnie nie przemówił :) Mam nadzieję, że wygrasz, bo te brokułowe kotleciki mnie urzekły! No, ale podejrzewam, że organizator będzie również patrzył na to, co napisałaś :) I bądź tu człowieku szczery .....

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję szczerości, na większości blogów widziałam same zachwalające wpisy do tej pory. A że nie próbowałam jeszcze papirusu to zaczęłam się zastanawiać nad jego kupnem. Teraz zastanowię się jeszcze przynajmniej trzy razy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dobry wpis. Gratuluję. Mnie irytuje to że winiary (inne firmy produkujące artykuły, na które dobry kucharz i smakosz nie powinien patrzeć też) wciska swoje niewypały blogerom kulinarnym, blogerzy to biorą i piszą pozytywne recencje, tylko jakoś nie mam gdzie dać upustu tej irytacji. W ogóle w blogosferze brakuje szczerości.
    Pełny szacunek z mojej strony i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100%!!! Mirabelko, świetny wpis!

      Usuń
  11. He he he! Powodzenia w konkursie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też wypróbowałam papirus, klasycznie na kurczaku. Pomijając oczywistą tłuszczową ściemę, to poziom soli jest nie do przełknięcia..

    OdpowiedzUsuń
  13. już wiemy czego mamy się wystrzegać dzięki, ale muszę przyznać, że fotki apetyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratulacje za odwagę powiedzenia w prost że coś nie smakuje. Ja osobiście nie zwróciłam uwagi na zawartość tłuszczu, ale co do przypraw to trochę przesadzili zwłaszcza w paprykowym. Czosnkowy nawet mi smakuje, ale mojemu mężowi nie natomiast jemy bardzo paprykowy smakuje.

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny przepis i rady bardzo cenne:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Gratuluje odwagi. Ja za nic bym tego nie kupila, nie lubie marnowac jedzenia.
    Coz, moze nie posadzasz oplywajacych w zachwyty nad papirusem bloggerow o klamstwo, ale ja jestem sklonna napisac, ze albo sciemniaja, ze im smakuje, albo faktycznie maja tak kiepski smak, ze do kazdej poleconej przez te osoby na blogu potrawy podchodzilabym z duza rezerwa.

    OdpowiedzUsuń
  17. swietny wpis ! Ja tam nie lubie zadnych cudownych produktow, ktore maja nam ulepszyc zycie.

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja się nie do końca zgodzę - moim zdaniem to zależy od partii - ja trafiłam na słone papirusy jak również niesłone :)

    OdpowiedzUsuń