Czekoladowy fondat. Dla Taty :)
W tym tygodniu spełniło się jedno z moich małych marzeń, bo udało mi się nabyć żaroodporne kokilki :) Teraz wszelakie przepisy flany, mini-puddingi, suflety, creme brulee i crumble stoją przede mną otworem i nic już nie stoi na przeszkodzie, bym mogła je robić.
Pierwsza okazja do wypróbowania foremek nadarzyła się bardzo szybko. Dziś Dzień Ojca, więc z tej okazji, specjalnie dla mojego Taty, zrobiłam pyszny i ekstremalnie czekoladowy fondat. Tak jak w przypadku deseru dla Mamy, chciałam, aby było to połączenie gorącego z zimnym na jednym talerzu :) Taki fondat to coś pysznego: pod zapieczoną warstewką kryje się płynny środek, który wylewa się pod naporem łyżeczki i miesza z lodami waniliowymi...
Przepis autorstwa Gordona Ramsey’a znalazłam na blogu Maggie :)
CZEKOLADOWY FONDANT
(na 4 porcje)
- 25g roztopionego masła (do wysmarowania foremek),
- gorzkie kakao do posypania foremek
- 100 g dobrej jakości, gorzkiej czekolady,
- 100 g masła,
- 80g drobnego, jasnobrązowego cukru (dałam zwykły),
- 2 jajka,
- 2 żółtka,
- 80g mąki
Przygotować foremki: Za pomocą pędzelka każdą z nich wysmarować roztopionym masłem i włożyć na chwilę do lodówki lub zamrażalnika (ja swoje włożyłam na 10 minut do zamrażalnika). Następnie ponownie wysmarować je drugą warstwą masła. Do foremek wsypywać kolejno po trochę kakao i obracając nimi, pokryć dokładnie ścianki i dno.
Połamaną na drobne kawałki czekoladę oraz masło rozpuścić w kąpieli wodnej i odstawić do ostygnięcia na 10 minut. W tym czasie w misce ubić jajka, żółtka i cukier na jasną, puszystą masę. Dodać przesianą mąkę, delikatnie wymieszać łyżką, następnie stopniowo wlewając czekoladę, mieszać, aż powstanie jednolita, gładka masa. Wypełnić nią przygotowane foremki – można robić to za pomocą łyżki, albo jak radzi Gordon, przelać masę do dzbanka i z niego nalewać (ja wybrałam tę drugą opcję). Foremki z masą wstawić do lodówki na minimum 20 minut, a maksymalnie na całą noc. Można też je w tym stanie zamrozić i piec od razu po wyjęciu z zamrażalnika – wówczas należy dodać 5 minut do czasu pieczenia.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni (lub 180 z termoobiegiem), foremki ułożyć na blasze do pieczenia i piec przez 10-12 minut, aż wierzch się zetnie, a ciasto zacznie odchodzić od boków foremek. Po wyjęciu z piekarnika odstawić na minutę, a potem delikatnie wyłożyć na talerze. Na wszelki wypadek warto kolejny raz posłuchać wujka Gordona i na próbę najpierw wyjść jeden fondant na dłoń (oczywiście przez serwetkę albo coś – bo gorący!), by sprawdzić, czy się udał, a potem włożyć z powrotem do foremki i wyjąć ponownie po przygotowaniu talerza (okazało się, że mimo 12-minutowego pieczenia moje fondanty były niemal całkowicie płynne i „nie trzymały się kupy”, więc musiałam włożyć je do piekarnika na dodatkowe 3 minuty).
Gotowy deser podawać z lodami, owocami, bitą śmietaną albo sosem toffi.
5 komentarze
To musiało być pyszne!:)
OdpowiedzUsuńMusiał smakować świetnie, szczególnie ten płynny środek :)
OdpowiedzUsuńW kilku programach kulinarnych widziałem, że wcale nie tak łatwo upiec ten deser, w taki sposób aby czekolada w środku była płynna. Przyjmij tym większe gratulacje!;-)
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciala byc na miejscu twojego taty :)
OdpowiedzUsuńta wypływająca czekolada... mmmm
OdpowiedzUsuń