To totalnie niesamowite, ale Mirabelkowy blog istnieje już 10 lat!
Tak, tak - dokładnie 5 października 2009 roku, kiedy uznałam, że zainteresowanie kulinariami to nie tylko chwilowa zajawka, a prawdziwa pasja, założyłam blog i napisałam pierwszy, powitalny post.
Byłam wówczas studentką Technologii Żywności i Żywienia Człowieka i tak naprawdę dopiero stawiałam pierwsze kroki w kuchni. Uczyłam się na błędach, eksperymentowałam, poznawałam nowe smaki, a na blogu lądowały tylko sprawdzone i udane przepisy, które zyskały aprobatę mnie i rodziny.
Pasja do gotowania była pierwsza, a zainteresowanie fotografią i stylizają potraw pojawiło się nieco później. Pierwsze zdjęcia strzelałam telefonem i choć starałam się dbać o jako-taką estetykę, o prawdziwej fotografii kulinarnej nie wiedziałam totalnie NIC. Z perspektywy czasu zdjęcia z początków blogowania oceniam jako koszmarne, dlatego systematycznie staram się fotografować je na nowo, ponieważ lubię wracać do starych, sprawdzonych przepisów :) Mam świadomość, że moje zdjęcia nadal nie są doskonałe, ale z pewnością rozwinęłam się także w tej dziedzinie.
Przez ostatnie 10 lat dużo się wydarzyło. Skończyłam studia, pracowałam w kilku ciekawych miejscach, mam za sobą kilka świetnych podróży, poznałam M., wzięliśmy ślub, kupiliśmy i urządziliśmy swoje własne mieszkanie, a niecały rok temu na świat przyszedł mój synek. Przez cały ten czas gotowanie, fotografowanie i dzielenie się przepisami na blogu pozostało moją niezmienną pasją. Dlatego 10 rocznicę chciałabym uczcić tortem. I to nie byle jakim, bo dekadencko czekoladowym i absolutnie przepysznym! A co najważniejsze - przysięgam, że jedząc go, nigdy nie odgadlibyście, że jest on bez jajek i nabiału. Celowo unikam słowa "wegański" ponieważ jest on dedykowany nie tylko weganom, ale wszelkim osobom, które z różnych powodów musiały zrezygnować ze spożywania nabiału i jajek. U mnie takim powodem była alergia u synka, którego karmię. Od ośmiu miesięcy nie spożywam żadnego nabiału, a przez kilka miesięcy nie jadłam także jajek, stąd doskonale wiem, z jakimi trudnościami spotykają się osoby, które musiały wykluczyć te składniki z diety. Największym wyzwaniem okazały się słodkości - 99% sklepowych słodyczy ma w składzie mleko w proszku, a przepisy na ciasta z popularnych wegańskich blogów okazywały się - delikatnie mówiąc - rozczarowujące. Daję jednak słowo, że ten tort nie rozczaruje nikogo z Was ;)
Tort nie jest trudny w przygotowaniu, jednak dość czasochłonny - każdy z trzech blatów ciasta należy upiec osobno. Smak i wygląd wynagradzają jednak poświęcony czas. Chociaż blaty mają tylko 18 cm średnicy, tort jest wysoki i spokojnie wystarczy nawet na 20 porcji.
|
tort czekoladowy bez mleka i jajek |
NAJLEPSZY
TORT CZEKOLADOWY (BEZ MLEKA I JAJEK)
masa
czekoladowa:
- 700
g mleka kokosowego z puszki,
- 400
g czekolady gorzkiej (bez mleka w składzie),
- 40
g oleju kokosowego,
- 180
g cukru
ciasto
czekoladowe:
- 420
g mąki pszennej,
- 65
g kakao,
- 300
g cukru,
- 2
łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta
soli,
- 480
ml dowolnego mleka roślinnego (np. migdałowego),
- 1
łyżka octu balsamicznego,
- 140
ml oleju,
- 2
łyżki dowolnego gładkiego dżemu (np. morelowego)
dodatkowo:
- ok.
300 g owoców jagodowych (truskawki, maliny, borówki amerykańskie,
jeżyny)
Masa
czekoladowa: Do rondla wlać mleko kokosowe i mocno go podgrzać, nie
doprowadzając do wrzenia. Zdjąć rondel z ognia, dodać połamaną
na kawałki czekoladę i olej kokosowy. Odstawić na 2-3 minuty, aż
czekolada i olej rozpuszczą się. Wsypać cukier i całość
zmiksować na gładką masę. Masę czekoladową odstawić do
ostudzenia do temperatury pokojowej, następnie przykryć i odstawić
do stężenia do lodówki na co najmniej 6 godzin, a najlepiej na
całą noc.
Ciasto
czekoladowe: Przygotować tortownicę o średnicy 18 cm i 3
odpowiednio docięte krążki z papieru do pieczenia. Rozgrzać
piekarnik do 180°C.
W
jednej misce wymieszać ze sobą suche składniki: mąkę, kakao,
cukier, proszek do pieczenia i sól. W drugiej misce wymieszać mokre
składniki: mleko roślinne, ocet balsamiczny, olej i dżem.
Składniki suche wsypać do mokrych i całość krótko zmiksować
mikserem (tylko do momentu połączenia się składników).
Dno
tortownicy wyłożyć krążkiem papieru do pieczenia i wylać 1/3
ciasta (najlepiej położyć tortownicę na wadze i odważyć 480 g
ciasta). Piec ok. 35 minut, aż wbity patyczek nie będzie oblepiony
surowym ciastem. Upieczone ciasto wyjąć, ostrożnie odpiąć obręcz
tortownicy i jeszcze ciepłe ciasto przełożyć na kratkę do
studzenia.
W
ten sam sposób upiec pozostałe 2 porcje ciasta i odstawić je do
całkowitego ostudzenia. Jeśli środki ciasta nie są płaskie,
ostrym nożem ściąć nadprogramowe wybrzuszenia.
Schłodzoną
w lodówce, stężałą masę przełożyć do dużej miski i odstawić
do lekkiego zmięknięcia w temperaturze pokojowej (trwa to ok. 1
godzinę) lub podgrzać kilkanaście sekund w mikrofalówce,
następnie krótko zmiksować.
Krążki
ciasta przekładać warstwami masy. Masą obłożyć boki i wierzch
ciasta. Boki udekorować, robiąc z masy fale za pomocą szpatułki
albo trzonka zwykłego noża zanurzanego w ciepłej wodzie. Górę
tortu udekorować owocami.
|
tort czekoladowy wegański |
|
tort czekoladowy bez mleka i jajek |
|
tort czekoladowy przepis |
|
tort czekoladowy bez jajek i mleka |
9 komentarze
przepiękny tort!!!! Gratulacje z okazji 10 rocznicy i jeszcze wielu, wielu lat blogowania
OdpowiedzUsuńKate! Chętnie poczęstowałabym się kawałkiem! Gratuluję Ci systematyczności i wspaniałej jakości, życzę sukcesów na blogerskim polu!:*
OdpowiedzUsuńGratulacje wszystkiego! I 10 lat bloga, i mieszkania, i dzieciorka, i małżonka!
OdpowiedzUsuńI kolejnych 10 lat wynajdowania pyszności!
xxx
życzę kolejnych 10 lat pracy nad blogiem i więcej!
OdpowiedzUsuńPrzepis zapowiada się rewelacyjnie. ; )
Ja pamietam Cie jeszcze z czasów kiedy miałaś konto na Smakerze! Gratulacje:)
OdpowiedzUsuńGratulacje :) I z powodu rocznicy blogowania i z okazji powiększenia rodziny :) Dawno mnie tu nie było i widzę, że sporo mnie ominęło :) Tort wygląda rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńRównież pamiętam Pani przepisy na smakerze. Poszukiwania pewnych ciastek, kilka lat temu zaprowadziły mnie tu, gdzie zaglądam z ciekawości 👍 Życzę wielu radości z dalszej pracy nad blogiem , a nade wszystko z bycia mamą🥰
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magda
Mirabelko, a pomozesz z czekolada? Na kazdej napotkanej "moze zawierac mleko" a solenizantka alergiczka jest
OdpowiedzUsuńOstrzeżenie "może zawierać mleko" oznacza, że na terenie fabryki czekolady jest używane mleko do innych produktów. Sama czekolada nie ma w składzie mleka, ale ponieważ mleko jest obecne w fabryce, ustawa wymusza na producencie zawarcie takiej informacji na opakowaniu. Sami producenci też chętnie taką informację zamieszczają, bo zwalnia ich to z potencjalnej odpowiedzialności gdyby jednak coś się stało - zawsze istnieje jakiś promil szans, że ktoś zapomni umyć taśmę produkcyjną albo pomyli receptury ale to zwykle się nie zdarza ;) Ja będąc na diecie bezmlecznej nie przejmowałam się informacjami "może zawierać mleko" - ważne dla mnie było, by na samej liście składników tego mleka nie było. Taka informacja będzie na każdej popularnej czekoladzie. Jedynymi czekoladami bez takiej informacji mogą być tzw. czekolady wegańskie firm specjalizujących się w wegańskich produktach. Ja polecam czekolady firmy Cocoa, są naprawdę pyszne :)
Usuń