Niestety, ale moje ciasto wyszło niezjadliwe :D chyba zrobiłam coś źle, bo wg mnie więcej to miało wspólnego z surówką marchewkową sklejoną jakimś ulepkiem, niż z ciastem.
Masakra po całej linii.
W takich chwilach chce się po prostu rąbnąć ciastem w kosz i oddalić w popłochu od kuchni :)
Albo po prostu uznać całą sytuację za zabawną, znaleźć plusy (jakie to szczęście, że nie stać mnie było na orzeszki pinii do tego ciasta, w przeciwnym razie chyba bym ich nie odżałowała) i zrobić sobie coś na pociechę.
Dlatego w dzisiejszym poście, razem z Maggie, Chantel, Iloną, Panną Malwinną, Emmą, Kasią, Pluskotką, Anią oraz Kermeetem przesyłam uśmiech dla Gin znad szklanki z gorącą czekoladą z advocatem :)
Gin, byłaś jedną z pierwszych osób, które odwiedziły mojego bloga. Jedną z tych, dzięki którym chwilowe zainteresowanie przerodziło się w prawdziwą pasję :) Uśmiechałaś się do mnie – nieporadnego, początkującego świeżaka – i dziś ja odwzajemniam ten uśmiech :)
CZEKOLADA Z ADVOCATEM
(na 1 porcję)
- 2 paski czekolady deserowej,
- 150 ml mleka,
- 50 ml likieru advocat,
- 50 ml śmietanki kremówki
Schłodzoną śmietankę ubić na sztywno, kapnąć trochę advocatu i wymieszać.
Do rondelka wlać mleko, dodać połamaną czekoladę i podgrzewać, mieszając aż się rozpuści.
Na dno szklanki wlać resztę advocatu, a następnie ostrożnie przelać gorącą czekoladę, aby nie zburzyć warstw. Na wierzch pacnąć bitą śmietanę :)

Cóż za pyszna czekolada! Mmmm... i ta akcja z uśmiechem dla Gin, super :)
OdpowiedzUsuńkto by się nie uśmiechnął przy takiej czekoladzie :)
OdpowiedzUsuńSa takie dni, kiedy nic czlowiekowi w kuchni nie wychodzi - wtedy z pomoca przychodzi czekolada :)
OdpowiedzUsuńo kurczę, ta czekolada na pewno poprawiła by mi humor :)
OdpowiedzUsuńpoproszę szklaneczkę :)
oj, na twarzy każdego wywoła uśmiech. taka porcja serotoniny! tyle czekolady, a dodatek advocatu tylko podkręca rewelacyjnośc tej cudnej czekolady. suuper!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na zimowe wieczory :) super wygląda :)
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować. To już podróż w okolice kawy pod koglem-moglem.
OdpowiedzUsuńodwzajemnianie uśmiechów i cudowna czekolada.. ach.
OdpowiedzUsuńMój mąż byłby zachwycony taką czekoladą - uwielbia adwokata, świetny patent! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej :)bardzo lubię Twój blog, korzystałam już z wielu przepisów.
OdpowiedzUsuńTutaj znajdziesz sprawdzony przepis na ciasto marchewkowe. Mi zawsze wychodzi http://www.makecookingeasier.pl/na-slodko/marchewkowe-pole-rosnie-wokol-mnie/
Pozdrawiam
Anonimowy, dziękuję za przepis :) Najlepsze ciasto marchewkowe, jakie robiłam, to z przepisu z Kwestii Smaku, u mnie na blogu też jest. Ale następnym razem skorzystam z przepisu, który podałaś/eś - podoba mi się ten dodatek suszonych śliwek :) Pozdrawiam i cieszę się, że mój blog przynosi jakiś pożytek ;)
OdpowiedzUsuńDo tego ciasta marchewkowego oprócz śliwek dodaję jeszcze rodzynki, żurawinę, czasami ananasa.
UsuńPozdrawiam!
Dziękuję. Jesteście niesamowici! Akcja odniosła zamierzony skutek - uśmiecham się od ucha do ucha czytając Wasze posty. Dobrze jest wiedzieć, że jest tyle osób, które chcą się do mnie uśmiechnąć.
OdpowiedzUsuńA czekolada jest boska! Uwielbiam advocat, z czekoladą musi smakować wybornie. Z pewnością wypróbuję ten patent w niedalekiej przyszłości :)