A najgorsze, że ten stan potrwa mniej więcej do kwietnia.
Ta nieszczęsna pora to też czas, kiedy przebywanie w kuchni w pobliżu piekarnika sprawia mi jeszcze większą przyjemność :)
Dziś, na początek kolejnego Festiwalu Dyni organizowanego przez Beę, postanowiłam upiec coś bardzo prostego, a jednocześnie ciepłego i smacznego. Idealną przekąskę na jesienną szarugę...
PIECZONA DYNIA Z ROZMARYNEM
- 1 kg dyni,
- 1-2 gałązki rozmarynu,
- kilka łyżek oliwy z oliwek,
- gruboziarnista sól,
- grubo mielony pieprz
sos:
- 100 g jogurtu naturalnego,
- 150 g śmietany,
- ząbek czosnku,
- kilka kropel soku z limonki
Dynię umyć, pokroić na kawałki, usunąć miękisz z pestkami. Ułożyć na płaskiej blasze wyłożonej papierem do pieczenia skórkami do dołu. Górę i boki każdego kawałka posmarować oliwą. Posypać solą, pieprzem i igiełkami rozmarynu.
Piec w 200 stopniach przez 45-50 minut, aż miąższ będzie miękki.
Sos: Jogurt wymieszać ze śmietaną. Czosnek obrać, przecisnąć przez praskę i dodać do sosu. Doprawić solą, pieprzem i sokiem z limonki.
Dynie podawać na ciepło z sosem jogurtowym.
(przepis znalazłam w ubiegłorocznej gazetce "To jest pyszne")

niezwykle aromatyczna.
OdpowiedzUsuńwspaniała prostota.
rzadko jadam dynię w wersji innej niż pieczona, piekę, kroję w kostke i dodaje do ryżu, makaronu, robię sałatki albo miksuję na zupę, a co zostanie o mrożę na zimę :)
OdpowiedzUsuńI tyle? Super, piszę się jak nic. Rozmaryn rośnie w doniczce, dynia jest, a składniki na sos są zawsze w lodówce
OdpowiedzUsuńDynia pieczona to moja ulubiona przekaska :) Tym bardziej, ze mozna ja potem wykorzystac na tyle przeroznych sposobow! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie Mirabelko! I dziekuje za udzial w tegorocznym Festiwalu :)