Jakby nie patrzeć, współcześnie nazwa tej zupy mogłaby brzmieć „Specjalność Krakowa”, gdzie jak wiadomo smog jest dużym problemem (dziś dopuszczalne stężenie pyłów przekroczone jest „tylko” dwukrotnie, więc jest całkiem nieźle :P)
A sama zupa jest po prostu przepyszna :) To najsmaczniejsza grochówka, jaką miałam okazję do tej pory jeść. Ma wyrazisty smak i aksamitną konsystencję. Smakowała bardzo także mojemu M., który nie należy do szczególnych fanów zup-kremów (boczek działa cuda:P). Doskonale smakuje podawana z pieczywem. Gorąco polecam :)
Razem ze mną, smakowite strączkowe zupy przygotowały także Martynosia, Maggie i Ania.
LONDYŃSKA GROCHÓWKA
(4 porcje)
- 1 szklanka łuskanego grochu,
- 1 średnia bulwa (400g) selera,
- 1 duża marchewka,
- 1 cebula,
- 1 ząbek czosnku,
- 100g bekonu lub chudego wędzonego boczku,
- natka pietruszki,
- sól i pieprz
Groch namoczyć na noc. Następnego dnia zlać wodę.
Marchew, cebulę i seler obrać i pokroić w kostkę. Czosnek posiekać.
W garnku podsmażyć drobno pokrojony boczek. Dodać marchew, cebulę, seler i czosnek. Smażyć na małym ogniu ok. 10 minut, mieszając. Dodać groch i kilka liści natki pietruszki. Zalać 6 szklankami (1,5 litra) wody. Doprowadzić do wrzenia, a następnie zmniejszyć płomień, częściowo przykryć garnek i gotować ok. 1,5 godziny, aż groch będzie miękki. Po tym czasie zupę zmiksować na puree. W razie potrzeby dolać więcej wody. Przecedzić rozdrobnioną zupę przez sito o niezbyt drobnych oczkach do czystego rondla. Delikatnie podgrzać na średnim ogniu, mieszając, gdyż zupa łatwo przywiera do dna. Jeśli zupa jest zbyt gęsta, dolać jeszcze trochę wody. Doprawić solą i pieprzem.
Przed podaniem każdą porcję udekorować natką pietruszki.
* Informacje i przepis pochodzą z „Księgi Smaków Świata”
Wyglada pysznie. Prowadzisz też Pingera?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie prowadzę... :)
UsuńTo wygląda na to, że ktoś korzysta z Twoich zdjeć....
Usuńhttp://ania180189.pinger.pl/
O żesz w mordę, ile wpisów moich skopiowanych! Że też się komuś chciało i to jeszcze bezczelnie nickiem podszywać się... Co trzeba mieć w głowie to ja nawet nie wiem... Dziękuję za info, pozdrawiam!
UsuńJa też nie wiem, jak tak w ogóle można postępować. Zdziwiło mnie, że na zdjęciach jest podany adres blogspota, dlatego napisałam do Ciebie. Mam nadzieje, że zrobisz coś z tym.
UsuńPozdrawiam :)
świetna na zimę:D
OdpowiedzUsuńNo prosze, nie wiedzialam, ze sytuacja w Krakowie tak obecnie wyglada :( A zupe porywam, bez wzgledu na smog lub jego brak ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jak się kładłam spać o pierwszej w nocy to stężenie było przekroczone już ośmiokrotnie. To jest po prostu masakra :(
Usuńzupa wykonana. dałam za dużo selera i miała intensywny słodki smak.
OdpowiedzUsuńnajlepsza była na drugi dzień z grzankami :)
polecam :)
Nie miałam pojęcia, że jest londyńska, mój tata robi podobną ;) (daje jednak majeranek, to może się nie liczy). A zupy z historią uwielbiam :) Hehe jakbym słyszała swojego i męża i tatę. Nie wiem skąd u facetów ta awersja do kremów, czy to jakaś atawistyczna potrzeba rozszarpywania pożywienia zębami? ;) obaj moi panowie przepadają za cebulówką w wersji kryzysowej http://linawsmietanie.blogspot.com/2011/11/zupa-cebulowa.html mimo, że też krem i w dodatku bez mięsa. W sumie to nie tylko oni. Kolega słysząc legendę o zupie (z udziałem paryskich bezdomnych) najpierw krzyczał "co Ty mi dajesz" a potem "daj jeszcze. To gdzie można się zapisać do tych bezdomnych co im to podają?" btw widzę, że podobnie jak ja jesteś z Krakowa. Wybierasz się może w przyszły weekend (11-13 grudnia 2015) na targi i warsztaty do ICE?
OdpowiedzUsuńNo właśnie JUŻ od trzech dni nie jestem z Krakowa, jestem w trakcie przeprowadzki do Wrocławia, więc i na warsztaty się nie wybieram :( Kurczę, szkoda, że nie zdążyłyśmy się poznać... choć kto wie co kiedyś się zdarzy :)
UsuńA francuską zupę cebulową mam od dłuższego czasu w planach do przygotowania, choć znając mojego M., najchętniej poprzestałby na tej grzance z serem :D
Zupa w mojej wersji mocno wsiąka w grzankę od spodu, więc w efekcie je się gęstą namoczoną bułę (nie brzmi zachęcająco, wiem, ale smakuje przednio), może by to przekonało Twojego mężczyznę ;) Uuu szkoda. Ale Wrocek też fajny i mieści się tam główna siedziba mojego ulubionego sklepu z bielizną (Onlyher na Jagiełły - polecam), więc chyba nie jest najgorzej. I miasto piękne.
OdpowiedzUsuń